Prawie dziesięć lat temu w niewielkiej miejscowości między Łodzią, a Warszawą powstała firma zajmująca się produkcją i sprzedażą nietypowych, latających maszyn. Odtąd niebo nad Baranowem zajęły przypominające niewielkie śmigłowce urządzenia nazywane wiatrakowcami.
- Największą różnicą między wiatrakowcem, a helikopterem jest to, że ten pierwszy nie ma napędzanego podczas lotu wirnika, ten obraca się od strug napływającego powietrza, czyli cały czas pozostaje w autorotacji – mówi Michał Trendak z firmy „Aviation Artur Trendak” i dodaje: Jest to maszyna dużo tańsza, mniej skomplikowana, wszystkie kursy i uprawnienia kosztują mniej niż w przypadku śmigłowców.
„Od tego hałasu można zwariować”
Działalność lądowiska, z którego wzbijają się i na którym lądują wiatrakowce jest uciążliwa dla okolicznych mieszkańców.
- Z tego lądowiska nie da się wystartować, żeby nie przelecieć nad budynkami, szkołą, ośrodkiem zdrowia, innymi zabudowaniami we wsi – wskazuje Wojciech Kornak, mieszkaniec Baranowa.
- Pani doktor, z powodu hałasu nie mogła osłuchiwać pacjentów. Z kolei przelatując nad szkołą, przeszkadzają w lekcjach – dodaje Anna Kornak, mieszkanka Baranowa.
Mąż pani Krystyny Zielińskiej-Stępniewskiej miał nowotwór, jest też po zawale.
- On strasznie się denerwuje. Nawet w lato muszę mieć zamknięte okna. On nie może już tego słuchać. Od tych wiatrakowców można po prostu zwariować – mówi pani Krystyna.
„Robią to celowo, złośliwie”
Mimo skarg mieszkańców Baranowa firma produkująca wiatrakowce rozwija swoją działalność m.in. dzięki unijnym dotacjom.
Michał Trendak zapewnia, że jest otwarty na rozmowy z mieszkańcami.
- Bezpośrednie rozmowy toczą się, gdy tylko ktoś się u nas pojawi – mówi Trendak i precyzuje: Proponujemy korekcję kręgu nadlotniskowego, jeśli ktoś wskazuje swój dom. Możemy tak zmodyfikować ten krąg, o ile technicznie jest to możliwe, aby nie latać bezpośrednio nad jego działką.
Mimo zapewnień mieszkańcy dalej skarżą na wiatrakowce latające nisko nad posesjami.
- Robią to celowo, złośliwie i wybiórczo. Latają tak w szczególności, tym osobom, które jawnie się przeciwstawiają działalności lądowiska. Niektórzy sąsiedzi bardzo się boją – przyznaje Anna Kornak.
- Zawiadamialiśmy w zasadzie wszystkich, kogo tylko można. Sam wcześniej dzwoniłem do Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Usłyszałem, że ich to absolutnie nie interesuje. Oni mogą interweniować wtedy, kiedy coś się dzieje na lotnisku, na lądowisku. A przecież tutaj lądowiska formalnie nie ma – mówi Wojciech Kornak.
Wójt pomoże mieszkańcom?
Lądowiska w Baranowie rzeczywiście nie ma w wykazach. Choć ustawa każe właścicielom zgłaszać lotniska do ewidencji, przepisy zawierają szereg wyjątków. O ich interpretację poprosiliśmy ekspertkę rynku lotniczego, przez wiele lat pracującą w urzędzie nadzorującym polskie lotnictwo.
- Obowiązujące przepisy przewidują takie sytuacje, w których starty i lądowania wiatrakowców mogą być wykonywane poza miejscami innymi niż zaewidencjonowane lądowisko. Są też wyjątki od ogólnej zasady. Moim zdaniem takie lądowisko powinno być wpisane do ewidencji prowadzonej przez prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Inaczej organ nie widzi takiego lądowiska – mówi Karolina Bonarska-Lenarczyk, specjalistka ds. prawa lotniczego.
Dlaczego firma nie zgłosiła lądowiska do ewidencji?
- Nie ma takiego obowiązku. Interpretacja moich prawników jest taka, że nie trzeba rejestrować lądowiska dla takich urządzeń latających. Jeśli prawo nie zobowiązuje mnie do czegoś, to, dlaczego, inna forma prawna jest bardziej klarowna? – pyta Trendak.
Pomoc mieszkańcom zadeklarował wójt gminy.
- Zrozumiałe jest to, że ta działalność jest uciążliwa. Zamierzamy wystąpić na drogę sądową przeciwko przedsiębiorcy, który utrudnia życie lokalnej społeczności. Chcemy również wszcząć wszystkie możliwe postępowania, żeby wyegzekwować działania nałożone przez powiatowy inspektorat nadzoru budowlanego. Między innymi chodzi o rozebranie części nieruchomości, która została postawiona, z tego, co wiem, niezgodnie z prawem. Mogę obiecać, że będę starał się rozwiązać ten problem jak najszybciej – zapewnia Waldemar Brzywczy, wójt gminy Baranów.
Szansa na poprawę?
Michał Trendak twierdzi, że jego firma cały czas podejmuje różne rozwiązania, mające na celu zmniejszenie uciążliwości lądowiska.
- Chodzi o projekty badawcze, które mają zmniejszyć hałas generowany przez te wiatrakowce. Szukamy też nowych miejsc startów i lądowań: w Płocku, w Toruniu.
Firma nie chce się całkowicie przenosić.
- Nie widzę uzasadnienia dla tego. Ja mógłbym tutaj żyć. To jest moja pasja – stwierdza Trendak.