W szpitalu nie było miejsca dla pacjentki z martwą ciążą

TVN UWAGA! 3634656
TVN UWAGA! 138029
Młoda kobieta z obumarłą ciążą bliźniaczą przez kilka dni czekała na wolne miejsce w szpitalu. Choć taki stan kobiety jest natychmiastowym wskazaniem do przyjęcia, lekarze szpitala, w którym nie było miejsca, nie wskazali innej placówki, gdzie kobieta mogłaby poronić ciążę. Zrozpaczona kobieta dziennikarzom opowiedziała o znieczulicy w służbie zdrowia.

- 10 miesięcy staraliśmy się o dziecko. A tu jeszcze dwójka. Bardzo się cieszyłam – mówi pani Beata. W dziewiątym tygodniu ciąży pani Beata dowiedziała się, że jej dwójka dzieci nie żyje. - Poczułam ogromny ból, gdy podczas usg lekarz powiedział, że dziecko się nie rusza i nie bije mu serce – wspomina kobieta. Pani Beata ze skierowaniem na poronienie pojechała do szpitala. Wybrała jeden z najlepszych w Polsce. Szpital położniczy im. Św. Zofii w Warszawie. Tam jednak po badaniu, z powodu braku miejsc, nie została przyjęta. Lekarz prosił, by telefonicznie dowiadywała się czy zwolniło się łóżko. - Ludzkim odruchem powinno być skontaktowanie się z innym szpitalem i znalezienie miejsca. Trzeba brać pod uwagę stan psychiczny kobiety, bo to jest ogromne przeżycie – uważa Krystyna Barbara Kozłowska, Rzecznik Praw Pacjentów. Szpital św. Zofii w warszawie należy do czołówki szpitali specjalistycznych w Polsce. W rankingach Fundacji „Rodzić po ludzku” od lat zdobywa wyróżnienia i nagrody. Kobiety z całego województwa mazowieckiego to właśnie ten szpital wybierają najczęściej, bo liczą na właściwe traktowanie. Po tym jak sprawa odmowy przyjęcia pacjentki z obumarłą ciążą stała się głośna, dyrektor szpitala przyznał się do błędu. - Mamy sobie do zarzucenia to, że w niewystarczającym stopniu wzięliśmy pod uwagę aspekt psychologiczny, związany z bardzo tragiczną sytuacja – powiedział dr Wojciech Puzyna, dyrektor szpitala. Choć szpital św. Zofii jest placówka publiczną, część przyjmowanych tam pacjentek korzysta z możliwości legalnej zapłaty za podwyższony standard podczas porodu i opieki po nim. Chcąc skorzystać z pojedynczej sali, indywidualnej opieki lekarza i położnej oraz znieczulenia trzeba się liczyć z wydatkiem ponad 6 tysięcy złotych. Jeden telefon do szpitala wystarczył, by przekonać się, że to jednak pieniądze decydują o przyjęciu na oddział. Pani Beata została przyjęta w innym Warszawskim szpitalu. Szkoda tylko, że kobieta, która znalazła się w trudnym życiowym momencie, musiała zostać narażona na dodatkowe cierpienie z powodu zwykłego braku życzliwości. Jako pacjenci mamy prawo zawsze domagać się godnego traktowania, a wszelkie ignorowanie lub niewystraczające poinformowanie przez personel medyczny może być powodem skargi. Instytucje powołane do rozpatrywania takich skarg to m.in. Biuro Rzecznika Praw Pacjenta.

podziel się:

Pozostałe wiadomości