O drapieżniku, który poluje na dzikie i hodowlane zwierzęta na południu Polski informowaliśmy trzy tygodnie temu. Nieznane dzikie zwierzę zaczęło pojawiać się z początkiem lutego. W kilku gospodarstwach na Opolszczyźnie zagryzło świnie i krowy. Udało się nawet nagrać jego sylwetkę kamerką w telefonie komórkowym – z oddali i niewyraźnie. Kilka osób widziało zwierzę z bliska. Na podstawie ich relacji oraz oglądu obrażeń ofiar stwierdzono, że może to być dziki kot z Azji – irbis, czyli pantera śnieżna. Mimo zakrojonych na dużą skalę poszukiwań dziki kot nadal poluje. Rozszerzył nawet terytorium swoich łowów. W lesie pod Lublińcem, kilkadziesiąt metrów od zabudowań gospodarczych, upolował sarnę. 5 kwietnia pokazał się w okolicach Bytomia, na terenie rekreacyjnym chętnie odwiedzanym przez mieszkańców Śląska. Na szczęście nie zaatakował ludzi ani zwierząt. Zniknął nie zostawiając żadnych śladów. A kilka dni temu pojawił się pod Łodzią, niemal 200 kilometrów na północ od miejsca poprzedniego kontaktu z człowiekiem. Widziało ją kilka osób, w okolicy znaleziono również rozszarpaną sarnę. Ślady pozostawione przez zwierzę i opisy osób, które je widziały pozwoliły zmienić kwalifikację – wygląda na to, że to puma. Drapieżnik żyjący w naturalnym stanie w Ameryce Południowej oraz w zachodniej części Stanów Zjednoczonych i Kanady. Puma poluje o świcie lub o zmierzchu. Żywi się małymi ssakami, w Polsce może polować na króliki, zające, sarny. Jej ofiara ma niewielkie szanse na przeżycie. Przypadki napaści na ludzi w jej naturalnym terenie, przede wszystkim dzieci, są niezmiernie rzadkie. Puma błąka się po południowej Polsce już trzeci miesiąc. Próby jej schwytania kończyły się niczym. Zwierzę łatwo adaptuje się do nowych warunków, nie przeszkadzają jej ani letnie upały, ani zimowe mrozy. Dlatego jeśli nie zostanie złapana przez ludzi, może na stałe zamieszkać w polskich lasach. Ostatni raz była widziana dwa dni temu w lesie pod Opolem. Jak do tej pory ani razu nie zaatakowała człowieka. Puma jest zwierzęciem chronionym, nie można do niej strzelać ostrą amunicją. W obronę zwierzęcia zaangażowali się ekolodzy, którzy apelują o jego humanitarne odłowienie.