Kupili psy, wkrótce je stracili. „W tej branży każdy robi, co chce”

Kupili rasowe psy, ale cieszyli się nimi krótko
W internecie aż roi się od ofert sprzedaży rasowych szczeniaków. Nie brakuje przypadków, kiedy hodowcy sprzedają chore psy, których mimo kosztownego leczenia, nie udaje się uratować. Kto kontroluje rynek sprzedaży psów i jak nie dać się oszukać?

Popularne rasy domowe

Maltańczyk, york i shih tzu – to najbardziej popularne w ostatnim czasie rasy małych psów.

Nasi reporterzy dotarli do grupy kilkunastu osób, które kupiły szczeniaki z tej samej hodowli. Psy szybko skradły serca nowych właścicieli, jednak już dzień po przeprowadzce do nowych domów, właściciele zauważyli, że chorują. W konsekwencji, mimo intensywnego i kosztownego leczenia, niemal wszystkie nie przeżyły.

- Piesek był osowiały. Myśleliśmy, że się stresuje nowym domem. Po paru dniach zaczęły się wymioty krwią, wyglądał strasznie. Weterynarz stwierdził, że pies był chory, już jak go odbieraliśmy – opowiada Damian Brychcy.

Nasi rozmówcy kupili psy przed świętami od Anny S. Kobieta sprzedaje zwierzęta, posługując się kilkoma kontami, na których używa nazw kilku różnych hodowli. 

- Pytałem, czy pies jest zdrowy, bez wad genetycznych. Zapewniała mnie, że tak. Podpisałem umowę, nawet jej nie czytałem, bo już miałem psa na rękach – przyznaje pan Damian.

Handlarze często wykorzystują emocje związane z zakupem wymarzonego psa. A zwierzęta, dzień lub dwa po zakupie, mają już zdiagnozowaną parwowirozę - śmiertelną dla szczeniąt chorobę zakaźną. W przypadku pojawienia się tego wirusa hodowla powinna być natychmiast odizolowana i zdezynfekowana.

- Umowa powinna być jasna i czytelna. Mamy 450 takich spraw na biegu i wszyscy w nich mówią, że nie wiedzieli, co podpisują, bo piesek był już u nich na rękach, czyli kupującym towarzyszyły wielkie emocje – mówi adwokat Agnieszka Łyp-Chmielewska.

Rodzinny biznes?

Anna S., która ma sprzedawać chore psy, to matka znanego patostreamera, o którym opowiedzieliśmy w UWADZE! kilka miesięcy temu.

Przypominamy reportaż >>>

Chłopak na swoich relacjach na żywo miał upijać i wykorzystywać nieświadome dziewczyny. Dla zwiększenia popularności atakował również gazem łzawiącym przypadkowe osoby. 

Udało nam się wtedy krótko porozmawiać z jego matką. 

- Jestem podróżnikiem, osobą wykształconą, prowadzę z mężem dużą firmę szkoleniową. Nie jesteśmy żadną patologią – przekonywała Anna S.

Okazało się, że kobieta miesięcznie może wystawiać nawet kilkadziesiąt ogłoszeń z psami, co najmniej sześciu ras. Według polskiego prawa, psy mogą być sprzedawane tylko w miejscu hodowli.

W przypadku Anny S. szczeniaki prawdopodobnie trafiają do niej tuż przed sprzedażą. Na zarejestrowanym przez nas filmie widać, jak kobieta kilkukrotnie odbiera małe maltańczyki, za które płaci. Mężczyzna, który dowozi psy, prowadzi hodowlę w zupełnie innym miejscu.

- Jest wolna amerykanka i każdy może robić, co chce. Ustawa nie wprowadza żadnych regulacji, jakie dokumenty ma mieć pies. Wskazuje tylko, że ma być stowarzyszenie. To byłoby w porządku, gdyby był nad nimi nadzór, a jego nie ma – podkreśla mecenas Agnieszka Łyp-Chmielewska.

Policja prowadzi w tej sprawie dochodzenie. Poszkodowanych może być co najmniej kilkadziesiąt osób. Sprawy nie ułatwia obowiązujący stan prawny. Hodowle psów może prowadzić każdy, kto zarejestrował się w jakimkolwiek stowarzyszeniu.  

- Pan doktor powiedział, że to moja decyzja, czy tego psa usypiamy. Miałam wyrzuty, że sprowadziłam do domu traumę sobie i dzieciom – przyznaje Sandra Warakomska.

Aby kupić zdrowego psa, warto dobrze sprawdzić hodowlę, unikać promocji, poznać rodziców szczeniaka oraz warunki, w jakich dorastał.

Odcinek 7361 i inne reportaże Uwagi! można oglądać także na player.pl

Autor: dp

Reporter: Marcin Jakóbczyk

podziel się:

Pozostałe wiadomości