Kacper ma 10 lat. Jest chłopcem niepełnosprawnym, uczęszcza do szkoły integracyjnej. Już w przedszkolu zdiagnozowano u niego ADHD oraz zespół hiperkinetyczny. Kacper ma również problemy ze słuchem. Rodzice robią wszystko, aby jak najlepiej rehabilitować dziecko. Rówieśnicy chłopaka są jednak bezlitośni i gnębią go w szkole.
"Mówi, że nie chce żyć"
- Dzieci dokuczały mi dzisiaj. Mówiły do mnie "ciołku", "down", "Janusz chwast" - opowiada Kacper.
- To się często zdarza. Ostatnio wrócił ze szkoły z podartą koszulką. Chłopiec z jego klasy krzyczał do niego: "ty śmierdzielu"- opowiada Tomasz Januszewski, ojciec Kacpra. Dodaje, że jego synowi zdarza się ze stresu załatwić w majtki. Jest leczony nefrologicznie
- Wraca czasami ze szkoły i mówi, że nie chce żyć. Dzieci nie chcą się z nim bawić, wyzywają go. Czuje się odrzucony, przez środowisko tej klasy - opowiada tata chłopca.
Żądali usunięcia Kacpra ze szkoły
Kacper bardzo przeżywa agresję i brak akceptacji. Sam również bywa agresywny. W konsekwencji rodzice zdrowych dzieci domagali się usunięcia Kacpra ze szkoły.
- Czasami problem tkwi bardziej w dorosłych niż w dzieciach. Dzieci skądś biorą te brzydkie słowa, którymi się posługują. Ten problem jest do rozwiązania ciężką, długą pracą, która polega na rozmowie. Nie jesteśmy w stanie, poza taką niebywałą cierpliwością, zrobić nic innego - mówi Alicja Mielcarek, dyrektorka Zespołu Szkół Integracyjnych w Inowrocławiu. - Dzieci zdrowe mają akceptować dzieci z problemami, deficytami, mają uczyć się tolerancji. Ale dzieci niepełnosprawne muszą też przechodzić tę terapię uspołeczniania - dodaje.
Normalności chce sam Kacper. - Moim marzeniem jest mieć kolegów, żeby mnie nikt nie wyzywał i żeby być zdrowym - przyznaje chłopak.
Urzędnicy uzdrowili chłopca
Oprócz problemów szkolnych, rodzina Januszewskich boryka się z kłopotami urzędowymi. Mimo że słuch Kacpra pogorszył się, a jego przewlekłe schorzenia nie ustępują, lekarze orzekli, że chłopiec stał się dzieckiem pełnosprawnym.
- Na komisji lekarskiej jako przewodniczący składu orzekającego był powołany lekarz neurolog. Mój syn nie ma schorzeń neurologicznych. Pisemnie prosiłem o zmianę tego lekarza, żeby lekarz był powołany zgodnie z ustawą o orzekaniu o niepełnosprawności - mówi Tomasz Januszewski i przypomina, że według ustawy przewodniczącym składu orzekającego musi być lekarz od zasadniczej choroby dziecka. - Niestety pismo pozostało bez odpowiedzi. Podczas tych komisji brakowało mi rzetelności, przyjrzenia się sprawie. Moje dziecko raz było sprawne, raz niepełnosprawne - opowiada Tomasz Januszewski.
Komisja odwoławcza w Bydgoszczy, podważyła decyzję inowrocławskich orzeczników, jednak rodzina straciła w tym czasie prawo do zasiłku pielęgnacyjnego, a Kacper - przywileje dziecka niepełnosprawnego. - Miał zarezerwowany turnus rehabilitacyjny dla dzieci z opóźnionym rozwojem i autyzmem, ale nie pojedzie - mówi ojciec chłopaka.
Stracony turnus rehabilitacyjny
Dlaczego komisje tak pochopnie oceniły stan zdrowia Kacpra? Skąd tak rozbieżne decyzje lekarzy - Ten temat na pewno będzie zbadany wnikliwie. Postaram się, aby dziecko wzięło udział w turnusie rehabilitacyjnym - zapewnił Włodzimierz Figas, wicestarosta inowrocławski.
Pomimo obietnicy starosty, z wyjazdem Kacpra są problemy. Po realizacji naszego reportażu państwo Januszewscy otrzymali oficjalne pismo, w którym zostali poinformowani, że ich syn zostanie skierowany na turnus dopiero wtedy, gdy jakiś inny uczestnik zrezygnuje ze swojego miejsca. Rodzice chłopca wciąż walczą też o odzyskanie świadczenia pielęgnacyjnego. Kacpra muszą przebadać jeszcze dodatkowi biegli lekarze.