Kacper: marzę, by mieć kolegów

TVN UWAGA! 4159684
TVN UWAGA! 206228
U Kacpra pięć lat temu zdiagnozowano wiele schorzeń, które określiły go jako dziecko niepełnosprawne. Niestety, kolejne komisje lekarskie orzekające stopień niepełnosprawności, mają odmienne opinie co do stanu zdrowia chłopca. To łączy się z wieloma konsekwencjami w jego codziennym funkcjonowaniu. Jednak to, co najbardziej boli Kacpra, to brak tolerancji, zrozumienia i wsparcia ze strony kolegów ze szkoły i rówieśników z podwórka.

Kacper ma 10 lat. Jest chłopcem niepełnosprawnym, uczęszcza do szkoły integracyjnej. Już w przedszkolu zdiagnozowano u niego ADHD oraz zespół hiperkinetyczny. Kacper ma również problemy ze słuchem. Rodzice robią wszystko, aby jak najlepiej rehabilitować dziecko. Rówieśnicy chłopaka są jednak bezlitośni i gnębią go w szkole.

"Mówi, że nie chce żyć"

- Dzieci dokuczały mi dzisiaj. Mówiły do mnie "ciołku", "down", "Janusz chwast" - opowiada Kacper.

- To się często zdarza. Ostatnio wrócił ze szkoły z podartą koszulką. Chłopiec z jego klasy krzyczał do niego: "ty śmierdzielu"- opowiada Tomasz Januszewski, ojciec Kacpra. Dodaje, że jego synowi zdarza się ze stresu załatwić w majtki. Jest leczony nefrologicznie

- Wraca czasami ze szkoły i mówi, że nie chce żyć. Dzieci nie chcą się z nim bawić, wyzywają go. Czuje się odrzucony, przez środowisko tej klasy - opowiada tata chłopca.

Żądali usunięcia Kacpra ze szkoły

Kacper bardzo przeżywa agresję i brak akceptacji. Sam również bywa agresywny. W konsekwencji rodzice zdrowych dzieci domagali się usunięcia Kacpra ze szkoły.

- Czasami problem tkwi bardziej w dorosłych niż w dzieciach. Dzieci skądś biorą te brzydkie słowa, którymi się posługują. Ten problem jest do rozwiązania ciężką, długą pracą, która polega na rozmowie. Nie jesteśmy w stanie, poza taką niebywałą cierpliwością, zrobić nic innego - mówi Alicja Mielcarek, dyrektorka Zespołu Szkół Integracyjnych w Inowrocławiu. - Dzieci zdrowe mają akceptować dzieci z problemami, deficytami, mają uczyć się tolerancji. Ale dzieci niepełnosprawne muszą też przechodzić tę terapię uspołeczniania - dodaje.

Normalności chce sam Kacper. - Moim marzeniem jest mieć kolegów, żeby mnie nikt nie wyzywał i żeby być zdrowym - przyznaje chłopak.

Urzędnicy uzdrowili chłopca

Oprócz problemów szkolnych, rodzina Januszewskich boryka się z kłopotami urzędowymi. Mimo że słuch Kacpra pogorszył się, a jego przewlekłe schorzenia nie ustępują, lekarze orzekli, że chłopiec stał się dzieckiem pełnosprawnym.

- Na komisji lekarskiej jako przewodniczący składu orzekającego był powołany lekarz neurolog. Mój syn nie ma schorzeń neurologicznych. Pisemnie prosiłem o zmianę tego lekarza, żeby lekarz był powołany zgodnie z ustawą o orzekaniu o niepełnosprawności - mówi Tomasz Januszewski i przypomina, że według ustawy przewodniczącym składu orzekającego musi być lekarz od zasadniczej choroby dziecka. - Niestety pismo pozostało bez odpowiedzi. Podczas tych komisji brakowało mi rzetelności, przyjrzenia się sprawie. Moje dziecko raz było sprawne, raz niepełnosprawne - opowiada Tomasz Januszewski.

Komisja odwoławcza w Bydgoszczy, podważyła decyzję inowrocławskich orzeczników, jednak rodzina straciła w tym czasie prawo do zasiłku pielęgnacyjnego, a Kacper - przywileje dziecka niepełnosprawnego. - Miał zarezerwowany turnus rehabilitacyjny dla dzieci z opóźnionym rozwojem i autyzmem, ale nie pojedzie - mówi ojciec chłopaka.

Stracony turnus rehabilitacyjny

Dlaczego komisje tak pochopnie oceniły stan zdrowia Kacpra? Skąd tak rozbieżne decyzje lekarzy - Ten temat na pewno będzie zbadany wnikliwie. Postaram się, aby dziecko wzięło udział w turnusie rehabilitacyjnym - zapewnił Włodzimierz Figas, wicestarosta inowrocławski.

Pomimo obietnicy starosty, z wyjazdem Kacpra są problemy. Po realizacji naszego reportażu państwo Januszewscy otrzymali oficjalne pismo, w którym zostali poinformowani, że ich syn zostanie skierowany na turnus dopiero wtedy, gdy jakiś inny uczestnik zrezygnuje ze swojego miejsca. Rodzice chłopca wciąż walczą też o odzyskanie świadczenia pielęgnacyjnego. Kacpra muszą przebadać jeszcze dodatkowi biegli lekarze.

podziel się:

Pozostałe wiadomości