Urządził w mieszkaniu noclegownię. „Boimy się o bezpieczeństwo”

TVN UWAGA! 5050499
TVN UWAGA! 316962
Smród, hałas i fekalia na klatce. Lokatorzy jednego z bloków na warszawskim Grochowie od kilku lat walczą z uciążliwym sąsiadem. Mężczyzna w mieszkaniu, które dostał od miasta, zrobił noclegownię dla bezdomnych.

Pan Grzegorz jest alkoholikiem. Od pięciu lat zajmuje mieszkanie komunalne na warszawskim Grochowie. Nie dość, że całkowicie je zaniedbał, to lokal stał się przytułkiem dla bezdomnych. Problem z tygodnia na tydzień narasta. Bezradni mieszkańcy bloku zwrócili się o pomoc do redakcji Uwagi!

- To melina, tam każdy, kto chce, robi, co chce. Najpierw grał głośno muzykę. Później zaczęli przychodzić bezdomni, śpią tam czasem po ośmiu. Jak nie mieszczą się w mieszkaniu, to śpią na klatce. On potrafi zalać mieszkanie i tego nie pamiętać, albo odkręcić gaz. Boimy się o bezpieczeństwo – przyznaje Krzysztof Barcicki.

- Zanim wejdę na klatkę wkładam rękawiczki, albo biorę chusteczkę. Rozglądam się, czy jakiś pan leżący na klatce nagle nie wstanie i nie zacznie czymś wymachiwać. Staram się nie dotykać ścian, które są umazane kałem – mówi Magdalena Góralska.

Takie sytuacje są codziennością.

- W zeszły weekend słyszę krzyki, hałasy, butelki się przewracają. Drzwi do mieszkania były otwarte, wszedłem zobaczyć, co się stało. Wszędzie była krew – opowiada Barcicki.

- Przyszli do mnie bandyci i mnie okaleczyli – tłumaczył pan Grzegorz. - Jak widzę bezdomnego jak mogę zostawić go na ulicy? – dodał.

Interwencja urzędników

Po naszym telefonie do burmistrza dzielnicy na miejsce przyjechali urzędnicy oraz pracownicy ośrodka pomocy społecznej.

Pan Grzegorz dostał mieszkanie od miasta, co miesiąc otrzymuje też pieniądze z pomocy społecznej.

- ZGM rozważa wystąpienie do sądu o eksmisję – zapowiedział w obecności mieszkańców Michał Szweycer z Urzędu Dzielnicy Praga-Południe.

- Czemu ZGM tyle czasu rozważa ten problem skoro problem trwa trzy lata? – dopytywała jedna z mieszkanek.

W kolejce na mieszkanie komunalne w dzielnicy czeka około 400 rodzin.

Bezdomni

Pan Grzegorz miał kuratora sądowego, ale sankcje się skończyły. Zanim zaczął pić, pracował jako ratownik medyczny w karetce pogotowia. Teraz często przesiaduje pod pobliskim szpitalem.

- Przygarnął mnie na trzy miesiące. Przez ten czas chyba 10 osób się tam przewinęło. On bierze byle kogo. Ktoś się przewinie pod sklepem i mówi „chodź, chodź” – opowiada jeden z bezdomnych.

Pana Grzegorza od pewnego czasu nie ma w mieszkaniu. Co się z nim dzieje? Zadzwoniliśmy do jego siostry.

- Pomagam mu od 15 lat. Co chwila wożę go na detoksy, terapie, załatwiam jego sprawy urzędowe, żeby go nie wyrzucili z mieszkania. To jest zamknięte koło. Teraz też jest na lekach, żeby przestał pić. Jesteśmy bezradni i nie dziwię się sąsiadom. Szans dostał tyle, że tego się nie da opisać, i od wspólnoty, i ode mnie.

„Potrzebne jest ubezwłasnowolnienie”

W bloku większość lokali to mieszkania własnościowe, zaledwie pięć należy do miasta.

- Musimy zapewnić ludziom mieszkania, łącznie z takimi lokatorami jak pan, który powoduje problemy swoich sąsiadów. Od kilku tygodni sprawa jest analizowana przez zakład gospodarowania nieruchomości pod kątem wypowiedzenia umowy i złożenia wniosku o eksmisję. Prawdopodobnie ten pan potrzebuje profesjonalnego leczenia i sama zmiana mieszkania raczej tu nie pomoże – mówi Michał Szweycer.

Siostra pana Grzegorza uważa, że mężczyzna powinien przejść terapię w trybie zamkniętym.

- Potrzebne jest ubezwłasnowolnienie. Nie wyobrażam sobie innego wyjścia. Jestem w stanie taki wniosek złożyć – deklaruje siostra pana Grzegorza.

Administracja wymieniła zamki w mieszkaniu. Okazało się, że mimo nieobecności pana Grzegorza, dalej przychodzili tam bezdomni.

Dzień po naszej wizycie w urzędzie - ZGN wypowiedział panu Grzegorzowi umowę najmu mieszkania. Sprawa trafi teraz do sądu. Pan Grzegorz nadal pozostaje pod opieką ośrodka pomocy społecznej, który będzie czuwał nad leczeniem mężczyzny.

podziel się:

Pozostałe wiadomości