Umorzyć, nie umorzyć

Nie ma końca tragedii kobiety, którą błąd Telekomunikacji Polskiej kosztował śmierć syna i męża. Teraz to bezduszność i lenistwo urzędników Urzędu Miasta Warszawy i Ministerstwa Finansów są powodem jej dramatu.

Dariusz B., 33-letni inwalida z Katowic utrzymujący się z renty, dostał w ubiegłym roku rachunek telefoniczny na blisko 90 tysięcy złotych. Wydzwonili go złodzieje, którzy podłączyli się do niezabezpieczonej skrzynki telefonicznej. Inwalida zgłosił sprawę w prokuraturze. Po kilku miesiącach postępowanie umorzono z powodu niewykrycia sprawców. - Każdy mu mówił, że nie wygra z TP – mówi Alicja Płocic, matka Dariusza B. – Że musi zapłacić. Syn tego już nie wytrzymał. 11 czerwca przyszło pismo z prokuratury. 17 odebrał sobie życie. To nie był koniec dramatu pani Alicji. W szoku po śmierci dziecka, podpisała w sądzie dokumenty spadkowe po synu. W efekcie przejęła również jego ogromny dług. Ta wiadomość kilka dni później doprowadziła jej męża do śmiertelnego zawału. Gdy władze Telekomunikacji Polskiej dowiedziały się o tragedii pani Alicji, postanowiły umorzyć dług. Okazało się jednak, że gest ten urząd skarbowy potraktował jak darowiznę, od której pani Alicja musi zapłacić 20 tys. zł podatku. Taki podatek należy się gminom. W tym wypadku, miastu Warszawa, na którego terenie znajduje się centrala TP SA. Prezydent Warszawy zapewnił, że odstąpi od wymagania podatku. Jednak od obietnicy Lecha Kaczyńskiego minęło osiem miesięcy, a jego urząd nie umorzył podatku pani Alicji. Dlaczego? - Skontaktowaliśmy się z Ministerstwem Finansów, które odpowiedziało nam, że jest to podatek dochodowy – tłumaczy Marcin Roszkowski z biura prasowego Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy. – W takim wypadku my nie jesteśmy stroną. Jednak inne zdanie mają urzędnicy Izby Skarbowej w Katowicach. - Interpretacja, na którą powołuje się urząd miasta dotyczy nieco innych kwestii, czyli umarzania zobowiązań cywilno – prawnych – mówi Grażyna Piechota, rzecznik prasowy Izby Skarbowej w Katowicach. – Tu mamy do czynienia z umorzeniem należności podatkowej. To zupełnie co innego. Urzędnicy nie mogą ustalić wykładni przepisów, za co na egzaminie student dostałby na pewno dwójkę. W Ministerstwie Finansów nie potrafiono powiedzieć nam nic konkretnego. Zasugerowano za to, by opinię wydał… urząd miasta. - Jeśli pani się zgłosi do urzędu skarbowego, to jego naczelnik będzie mógł podjąć decyzję, czy jest właściwą osobą do umorzenia podatku – mówi Anna Adamkiewicz, zastępca dyrektora biura komunikacji społecznej w Ministerstwie Finansów. – Czy też musi się zwrócić o opinię do prezydenta miasta. A w biurze prezydenta miasta czekają na kolejną wykładnię przepisów. Jeśli będzie korzystna dla pani Alicji, podatek zostanie umorzony. - Nie rozumiem tego – darowizna, podatek – mówi przez łzy Alicja Płocic. – Leczę się, biorę leki przeciwdepresyjne. I tak muszę żyć. Od czasu naszych ostatnich wizyt w warszawskim magistracie, ”skarbówce” i ministerstwie, telefon pani Alicji nie milknie. Wciąż dzwonią urzędnicy, którzy po interwencji UWAGI! nagle się obudzili i obiecali, że jak najszybciej wypracują jasną interpretację prawa. Minął już jednak miesiąc, a ostateczna decyzja wciąż nie trafiła do pani Alicji. Przeczytaj także:Śmierć przez 0700...Śmierć przez 0700... Cudowny kluczyk nabija rachunkiTPSA otwarta na światAbonament za błąd TP SA---strona---

podziel się:

Pozostałe wiadomości