Tą szkołą jest Zespół Szkół w Wojkowicach. Jego dyrekcja wpadła na pomysł wprowadzenia młodzieżowych mediatorów, wybieranych przez uczniów w demokratycznych wyborach. Obdarzeni mandatem przez koleżanki i kolegów mediatorzy pomagają im potem w konfliktowych sytuacjach dochodzić do zgody.- Większość osób żyje w przekonaniu, że jeśli pójdzie się do nauczyciela, to jest obciach – mówi Aleksandra Jarosz, mediatorka w Technikum Architektury Krajobrazu w Wojkowicach. – A gdy pójdę do rówieśnika, porozmawiam ze znajomym, szybciej można dojść do porozumienia.Ola została wybrana na mediatorkę już po raz drugi. Ma w swojej klasie autorytet i cieszy się sympatią. Idealna do rozwiązywania problemów koleżanek i kolegów.- Klasa zawsze widziała w Oli tę osobę, która jest po ich stronie, przyjaźnie do nich nastawioną – mówi Mariola Kubica, wychowawczyni Oli. - To liderka – gdzie diabeł nie może, tam Olę pośle.Uczniowie chętnie powierzają funkcję mediatora tym spośród siebie, którzy takie cechy lidera posiadają. To liczy się bardziej niż uczniowski i koleżeński staż. Magda Tomczyk w szkole w Wojkowicach jest dopiero do roku, ale w wyborach na mediatorów zdobyła największą liczbę głosów.- Nie chodzi o to, że osoba jakoś się wyróżnia, tylko o to, że jest godna zaufania – mówi Magda Tomczyk. – Mam porównanie z moją poprzednią szkołą, gdzie nie było mediatorów i konflikty wisiały w powietrzu.Sam autorytet w klasie i cechy charakteru nie wystarczą. Po wyborze młodzi mediatorzy przechodzą szkolenia z technik mediacji. Inscenizują na nich sytuacje konfliktowe, aby przećwiczyć możliwe warianty zachowań.- Młodzi zdobywają w ten sposób umiejętności, które potem wykorzystają w pracy albo w swoich rodzinach – mówi Anna Augustyńska, psycholog szkolny w Zespole Szkół w Wojkowicach.Mediatorzy szkolni funkcjonują pod patronatem Rady Europy w kilku krajach europejskich. W Polsce wprowadzenie tego rozwiązania zależy od decyzji dyrektora każdej placówki i przeprowadzenia szkoleń z tego zakresu. Korzyści są wielostronne, bo jak mówi Ola Jarosz, odkąd została mediatorką, sama nauczyła się, że najważniejsza jest rozmowa i wsłuchiwanie się w drugiego człowieka.- Przedtem myślałam, że to ja mam zawsze rację – mówi Ola.