Uciążliwy lokator

TVN UWAGA! 135920
Alkoholowe libacje, awantury i fetor to od lat niemal codzienność mieszkańców bloku na jednym z gdyńskich osiedli. Kilka lat temu mieszkańcy podjęli walkę z uciążliwym sąsiadem, którego obarczają winą za całą sytuację. Niewiele im pomogła wsparcia sądu, policji i władz gminy.

- Przychodzą tu różni ludzie. Nazwijmy ich menelami, bo inaczej nie da się tego nazwać. Dzwonią domofonem, jak nie mogą wejść. Wystają przed klatką. Siedzą na korytarzu – opowiada Helena Krauze. - Schodzi się tam po kilkanaście osób. Jest tam bród, smród. W nocy interweniowałem, bo były wrzaski na klatce, dzwoniłem na policję. Policja przyjechała i dwa razy wyciągała ich z klatki schodowej i piwnicy – dodaje Wiesław Mikrut, Zarządca Wspólnoty Mieszkaniowej Tucholska 1. Od kilku lat mieszkańcy bloku na gdyńskim Oksywiu próbują pozbyć się uciążliwego sąsiada, który zajmuje mieszkanie w piwnicy zaadaptowane kilkadziesiąt lat temu na lokal komunalny. Często dochodzi w nim do libacji alkoholowych. Ci, którzy tu przychodzą, załatwiają potrzeby w piwnicy a fetor unosi się po całej klatce. - Najbardziej uciążliwy jest zaduch, który idzie z piwnicy, te osoby, które tam przychodzą, brudzą klatkę i piwnicę - mówi Hanna Górny. - Zapchali ubikację. Załatwiali się obok. To wszystko ciekło na klatkę schodową, do pomieszczeń piwnicznych. Smród niemiłosierny – dodaje Wiesław Mikrut, Zarządca Wspólnoty Mieszkaniowej Tucholska 1. Szansa na poprawę losu mieszkańców pojawiła się trzy lata temu, gdy administracja budynku złożyła w sądzie pozew o eksmisję, bo mieszkanie było zadłużone na prawie 20 tysięcy złotych. Sąd nakazał eksmisję do lokalu socjalnego. Miały go wskazać władze Gdyni, jednak do dziś tego nie zrobiły. - Gospodarzymy tym, czym dysponujemy. A nie będziemy innej gminie podrzucać naszych problemów. Mamy nasze problemy rozwiązywać u siebie. Sąd podejmuje różne decyzje. Podejmuje też decyzje bez prawa do lokalu. Ale sąd jest niezawisły i sam podejmuje decyzje. Te pan jest na liście na ponad 130 miejscu - tłumaczy Joanna Grajter, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Gdyni. To oznacza, że uciążliwy lokator z ulicy Tucholskiej zostanie wyeksmitowany być może za kilka lat. Dla mieszkańców tego bloku ta perspektywa jest przerażająca, bo do libacji i awantur dochodzi tu kilka razy w tygodniu. Niemal zawsze kończy się to interwencją policji. - Interwencje polegają na tym, aby zapobiegać popełnianiu wykroczeń, przestępstw, aby mieszkańcy nie byli zmuszeni sami interweniować. Skierowaliśmy pismo do administracji budynków komunalnych, inspekcji sanitarnych, aby te instytucje, które są do tego zobowiązane podjęły odpowiednie kroki – mówi kom. Michał Rusak, rzecznik prasowy KMP w Gdyni. - Kiedy zapchała się kanalizacja, myśmy przystąpiły do działania i wszystko wymieniliśmy, żeby nie było zagrożenia dla innych mieszkańców. Usunęliśmy wszystko jako administracja nie czekając na dalsze polecenia, bo takie rzeczy robi się od ręki – tłumaczy Teresa Witt, Administracja Budynków Komunalnych 3 w Gdyni. Na prośbę wspólnoty mieszkaniowej inspekcja sanitarna i pracownice administracji sprawdzili stan sanitarny mieszkania. - Nie ma świeżego zapachu w mieszkaniu, ale nie są to żadne zapachy, które świadczyłyby o zapachu fetoru - mówi Marian Piaskowski, Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Gdyni. Trudno wytłumaczyć dlaczego inspektor sanepidu zbagatelizował problem. Choć policja swoimi interwencjami ogranicza głośne libacje w piwnicy, to mieszkańcy bloku wciąż czują zagrożenie ze strony sąsiada i jego kompanów. - Tam było już kilka pożarów. Grozi, że oni kiedyś sami się spalą, bo siedzą przy świeczkach. Jak się upijają, wiadomo, że jest niebezpieczeństwo - uważa Wiesław Mikrut, Zarządca Wspólnoty Mieszkaniowej Tucholska 1. Wśród mieszkańców bloku panuje psychoza. By chronić się przed ewentualną tragedią pan Wiesław zainstalował wokół całego bloku monitoring. Podgląd tego, co się dzieje przed blokiem ma u siebie w mieszkaniu. - Nie odpuszczę. Jak człowiek czegoś się podejmie, to trzeba doprowadzić to do końca. Trudno żeby ukradkiem wchodzić do mieszkania, czy nie zaprosić znajomych, bo się tego wstydzimy - mówi Wiesław Mikrut, Zarządca Wspólnoty Mieszkaniowej Tucholska 1. Dzięki uporowi pana Wiesława, wspólnocie udało się skontaktować z prawnikiem, który zgodził się przygotować kolejny pozew do sądu o eksmisję uciążliwego lokatora. - Znaleźliśmy rozwiązanie, które wydaje mi się, będzie skuteczne. Mogę zaproponować właścicielom lokali w budynku złożenie powództwa o opróżnienie lokalu. To jest pozew o eksmisję, bo lokator sprawia swoim zachowaniem korzystanie z innych lokali uciążliwym - proponuje Jan Poczwardowski, prawnik. Jeżeli sąd zdecyduje o eksmisji, to pan Wiesław - jako osoba składająca taki wniosek - będzie musiał znaleźć lokal, do którego będzie można wyeksmitować uciążliwego sąsiada.

podziel się:

Pozostałe wiadomości