- Jestem Kordian. Mam 16 lat. Od 12 roku życia biorę dopalacze. Mam z tym problem, chciałbym przestać. Mam już trochę „przeprany” mózg – przedstawia się nastolatek, który na szpitalnym odtruciu był już cztery razy. Zdarzały się sytuacje, że uciekał z wenflonami wbitymi w żyłę. Lekarze stwierdzili u niego powiększoną wątrobę i zmiany w mózgu. Serce bije jak u 70-letniego, schorowanego człowieka. Ostatni atak furii przestraszył chłopaka na tyle, że ostatecznie zdecydował skończyć z nałogiem. – Chcę z tego wyjść. Już dwa dni nie biorę i udało mi się normalnie zasnąć – mówi Kordian. Kiedy rozmawia z nami, na rękach trzymając kota, wydaje się normalnym nastolatkiem. Trudno uwierzyć, że ma za sobą epizody „na melinach” i okradanie przechodniów czy pasażerów komunikacji miejskiej. - Potrafiłem człowieka wciągnąć do klatki, pobić, zabrać mu telefon, portfel. Żeby mieć na dopalacze – opowiada.
Chłopak sprawiał kłopoty od najmłodszych lat. Dom, w którym dorastał, też był pełen dysfunkcji. Kordian nie miał łatwego dzieciństwa, a mama nie radziła sobie z jego wychowaniem. Chłopak szybko wpadł w nałóg. – Obwinia mnie za to, że sięgnął po dopalacze. Myśli pani, że ja nie mam wyrzutów sumienia? Mam! – mówi reporterce UWAGI! matka chłopaka. – Nie miał normalnego dzieciństwa. Pamięta awantury, ojca w więzieniu. Nie radziłam sobie z tym wszystkim. Chodziliśmy po psychiatrach, ale problem widziałam tylko u niego. U siebie nie - dodaje.
W trzeźwieniu towarzyszy Kordianowi ekipa UWAGI! Również on sam, już od jakiegoś czasu, dokumentuje swoją codzienność. Na jednym z filmików wyzywa matkę. Nazywa ją „szmatą”. – Jaką deklarację złamałaś? – wrzeszczy. – Kupiłam jedno piwo – odpowiada, beznamiętnie, jego matka i zapala papierosa.
Kordian nie ukrywa, że często miewał napady agresji. – Biłem nawet mamę - opowiada.
Na jednym z nagrań narzeka, że nie może spać. - Wypiłem melisę, wziąłem tabletkę na sen, ziołową taką. I wszystko na nic. Nie mogę zasnąć. Znerwicowany jestem – mówi.
- Mówi, że byłoby lepiej, jakby się powiesił. Ma dość tego ćpania, nie radzi sobie z tym. Powiedział mi, że chyba nie dożyje 18-tki. Że widzi, że się jego końcówka zbliża – opowiada jego matka.
Kordian powinien skończyć już gimnazjum, a zaliczył tylko pierwszą klasę. Teraz w ogóle nie chodzi do szkoły. Wcześniej, z powodu agresywnych zachowań, trafiał do ośrodków wychowawczych, z których szybko uciekał. Kiedy dwa lata temu próbował skoczyć z dziesiątego piętra, zdał sobie sprawę z uzależnienia i zaczął po raz pierwszy leczenie we wrocławskim Monarze. W ośrodkach uzależnień był jeszcze dwukrotnie, ale nie kończył terapii – wyrzucano go za złamanie regulaminów. Ostatnio, gdy zabrakło mu dopalaczy, wpadł w szał i rozbijał szyby w mieszkaniu. Sam zadzwonił po pomoc. – „Dzwonię z Katowic, chcę żeby mnie karetka zawiozła do psychiatryka. K…wa, jestem na głodzie narkotycznym. Mam rozwaloną rękę, do szycia” – słyszymy na nagraniu. – Później to ciśnienie ze mnie schodziło – wspomina dziś tamto wydarzenie.
Kordian jest trzeźwy kilka dni. Ma zmienne nastroje: raz jest spokojny i pełen energii, a kilka godzin później staje się nieobliczalny. Kiedy kolejnego dnia przyjeżdżamy, aby zabrać go na umówione spotkanie do terapeuty, od jego matki słyszymy, że syn usiłował ją udusić. - Wstał z furią, budzik rozwalał. Do duszenia się rzucił… Łańcuszek mi zerwał. Mówi: „Żadnej Maryjki nie będziesz nosić”. krzyczał – relacjonuje kobieta.
Po porannym wybuchu agresji, chłopak wraca do domu. Uspokaja się i jedzie na spotkanie z terapeutą uzależnień. Matka widząc, że jego stan się pogarsza, na własną rękę zaczęła szukać zamkniętego ośrodka, w którym syn dostałby pomoc psychiatryczną i terapeutyczną. Kordian mówi, że znalezienie odwyku to teraz dla niego priorytet. – A potem nie wracam do Katowic. Znajdę jakiś internat. I… nie wracam tu – mówi chłopak.
Jak wyglądały kolejne dni Kordiana: czy wytrzymał w trzeźwości czy też głód dopalaczy był tak silny, że po nie sięgnął? Czy trafi do ośrodka uzależnień? Dalszy ciąg historii nastolatka jutro w Superwizjerze o 23.30.