Historię Klaudii Żyły widzowie UWAGI! poznali na początku tego roku. O pomoc poprosiła nas zrezygnowana matka dziewczyny, która nie potrafiła zdyscyplinować córki. Nastolatka nie chodziła do szkoły i uciekała z domu. Na wniosek matki, sąd wyznaczył Klaudii kuratora. Mimo to dziewczyna nie zmieniła swojego postępowania. - Wróciła z ucieczki, posiedziała w domu, stwierdziła, że idzie przed dom porozmawiać przez telefon. W niecałe pięć minut za nią wyszłam, ale już jej nie było. Nie ufam swojej córce. Nie wiem czy to jest moja wina. Nie umiem znaleźć w sobie winy – mówi Janina Żyła, matka. Świadkami problemów matki z 17-letnią Klaudią są jej 13-letnia siostra Natalia i 15-letni brat Marcin. Na razie nie sprawiają oni takich kłopotów, jak ich siostra, choć Janina Żyła niepokoi się o najmłodszą córkę. Obawia się, że postępowanie Klaudii będzie dla niej wzorem. - Nie podoba mi się to, że siostra nie wraca na noc do domu, że denerwuje mamę – mówi Natalia Żyła, siostra Klaudii. - Nie wierzymy naszej siostrze i nie ufamy jej. Często kłamie. Traktuje nas jak przedmioty - mówi Marcin Żyła, brat Klaudii. Od marca tego roku Klaudia przebywa w Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii w Solcu nad Wisłą, gdzie wznowiła edukację na poziomie gimnazjum. Adaptacja w nowym miejscu nie była dla niej łatwa. Po dwóch miesiącach pobytu w ośrodku z grupą nowych znajomych, uciekła z ośrodka. Wróciła po miesiącu. Była skruszona. - Myślę, że to jest osobowość, która poddaje się wpływom silniejszych jednostek. Jeśli rzeczywiście trafi na taką koleżankę, przyjaciółkę to będzie ulegała jej wpływom. Nie jest to jeszcze osobowość bardzo ustabilizowana i mocna. Uważam, że utrwalanie pewnych nawyków i zachowań w jej przypadku wymaga dłuższego czasu. Ale to nie znaczy, że nie rokuje – uważa Barbara Wieczorek – Szmajda, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii. Od końca wakacji Klaudia znowu jest w ośrodku socjoterapeutycznym. Jest już uczennicą trzeciej klasy gimnazjum. Deklaruje, że chce ukończyć szkołę. To jedyny efekt jej reedukacji w Solcu nad Wisłą. Nastolatka nie wie, co będzie jak skończy szkołę. Nie ma planów na przyszłość. - Od ucieczek nie da się odzwyczaić. Lubię spędzać czas ze znajomymi. Czasami bardziej niż z mamą i rodzeństwem. Są takie dni, kiedy kłócę się z mamą i rodzeństwem. Właśnie ten dzień wolę spędzić ze znajomymi niż w domu – tłumaczy Klaudia Żyła. Nikt z najbliższej rodziny nie odwiedził Klaudii w ośrodku w Solcu. Do Knurowa jest stąd ponad trzysta kilometrów. Podróż publiczną komunikacją zajmuje cały dzień. Nastolatka utrzymuje z rodziną wyłącznie kontakt przez telefon. Ta izolacja nie ma dobrego wpływu na relacje dziewczyny z matką. - Tracę więź z córką. Ale nie poczuwam się, że to całkowicie moja wina. Klaudia sama mi to wykrzyczała, że moją winą jest to, że jest w ośrodku. Zatkało mnie i nic nie powiedziałam, nawet tego, że to jest jej wina. Kiedy tak się zastanawiam, myślę, że moją córkę czeka niedobra przyszłość – mówi Janina Żyła, matka. - Myślę, że są to błędy wychowawcze. Nie chcę nikogo obarczać, ale myślę, że to pewna nieudolność, nadgorliwość, może brak zainteresowania. Ten okres dorastania dla niektórych dzieci jest wyjątkowo trudny. A nie zawsze rodzice rozumieją potrzeby swoich dzieciaków. Do tego są złe autorytety, które funkcjonują - mówi Barbara Wieczorek – Szmajda, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii w Solcu nad Wisłą.Przypomnij sobie pierwszy reportaż o relacji pani Janiny i jej córki.