Historia pana Sebastiana może się przytrafić każdemu, kto stracił dokumenty. Wystarczy, że ktoś posługując się nimi popełni przestępstwo i trafi do systemy informacyjnego Schengen – europejskiej bazy danych osób poszukiwanych. Pan Sebastian każdego dnia dojeżdża do pracy ponad 30 kilometrów. Pracuje jako projektant w firmie produkującej schody. Utrzymuje całą rodzinę, bo żona opiekuje się córeczką i chorym na porażenie mózgowe synkiem. Choroba chłopca zmusza państwa Grzella do częstych wyjazdów na zabiegi i rehabilitacje. Ponad dwa miesiące temu cała rodzina wracała z udanej operacji z Krakowa. - Policja zatrzymała nas do rutynowej kontroli. Policjant zabrał moje dokumenty, sprawdził je w swoim komputerze. Po chwili funkcjonariusz podszedł ze swoim kolegą i poprosił, żeby wysiadł z samochodu. Kazał mi się oprzeć o samochód, rozstawić ręce i nogi. Przeszukali mnie – wspomina pan Sebastian Grzella. - Poszłam do policyjnego samochodu zobaczyć, co się dzieje. Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam, że mąż ma na rekach kajdanki – dodaje żona pana Sebastiana. Podczas kontroli okazało się, że dane pana Sebastiana figurują w Systemie Informacyjnym Schengen – europejskiej bazie osób ściganych za przestępstwa. Z informacji wynikało, że jest groźnym przestępcą, który może posiadać broń. Po trzech godzinach policjanci ustalili, że pan Sebastian nie jest tym, kogo poszukuje policja w całej Europie. Zapewnili go, że sprawę wyjaśnią, by sytuacja nie powtórzyła się. Jednak mimo telefonów do kilku jednostek policji w Polsce, pan Sebastian przez dwa miesiące nie dostał żadnej informacji w sprawie usunięcia jego danych z systemu informacyjnego Schengen. Wciąż żyje w stresie i niepewności. - Boję się jeździć. Każda rutynowa kontrola policji może się skończyć zatrzymaniem na kilka godzin na komisariacie – mówi Sebastian Grzella. Dopiero po interwencji dziennikarzy UWAGI! policja wysłała odpowiednie dokumenty do Niemiec. Zdjęcie pana Sebastiana wraz z odciskami palców umieszczono w policyjnej bazie danych po to, by w razie kolejnego zatrzymania można było ustalić jego tożsamość w ciągu kilku minut a nie kilku godzin.