Tajemnicze okoliczności śmierci pacjenta

TVN UWAGA! 3633957
TVN UWAGA! 135753
Epilepsja, czyli padaczka kojarzy nam się z głównie z atakami, podczas których ciałem chorego wstrząsają konwulsje. Nie zdajemy sobie często sprawy, że choroba ta może objawiać się zupełnie inaczej: atakiem niekontrolowanej agresji, także wobec osób, które chcą przyjść z pomocą. Skutki mogą być tragiczne.

Ostatni weekend lutego Piotr Hamny, 46-letni elektryk z Poznania, spędzał z rodziną: żoną oraz dwiema córkami: siedmioletnią Anią i ośmiomiesięczną Marysią. Leniwy poranek przerwał atak choroby pana Piotra - padaczki. - Dostawał wcześniej parę ataków, więc ja wiem, co w takiej sytuacji zrobić. Szybko chwyciłam za telefon i zadzwoniłam po pogotowie. Męża wyprowadzili z kuchni. Usiadł pod oknem na kanapach, a pielęgniarka wbiła mu w rękę wenflon. Jak atak minął, to maż był pobudzony. Szarpali się trochę z sanitariuszami, ale w końcu wyprowadzili go na klatkę schodową. A tam już nic nie widziałam, co się dzieje, bo policjant stanął w naszych drzwiach i zasłonił mi wszystko – opowiada Elżbieta Hamny. Nikt postronny nie widział, co działo się na korytarzu. Wiadomo tylko, że załoga pogotowia wezwała policję tłumacząc, że nie może poradzić sobie z agresją pacjenta. Na klatce schodowej pojawiło się aż czterech funkcjonariuszy. Pani Elżbieta czekała za drzwiami. - Do mieszkania weszła lekarka i powiedziała, że reanimują mojego męża. Gdy znowu weszła, powiedziała, że już niestety… - wspomina pani Elżbieta. Zdaniem lekarza rodzinnego, który przyjechał stwierdzić zgon, śmierć nastąpiła z powodu krwiaka śródczaszkowego. Gdy trwały już przygotowania do pogrzebu pana Piotra, akta sprawy obejrzał prokurator rejonowy i szybko zarządził sekcję zwłok. Okazało się, że krwiaka nie było. Znaleziono za to złamanie kręgosłupa w dwóch miejscach, siniaki na nogach i biodrach. Prokuratura rozpoczęła śledztwo. - Postępowanie zostało wszczęte z artykułu mówiącego o nieumyślnym spowodowaniu śmierci. Prokurator w tej chwili wyjaśnia okoliczności całego zdarzenia. Sekcja zwłok nie dała odpowiedzi na to pytanie. Musimy oczekiwać na wyniki dodatkowych badań i dopiero będziemy wiedzieli, co doprowadziło do zgonu – mówi Magdalena Mazur-Prus. Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Okazało się, że pan Hamny po szarpaninie na klatce schodowej z sanitariuszami został przez policjantów zakuty w kajdanki. Czy ich zastosowanie wobec chorego mężczyzny było koniecznością? Póki co, policja utrzymuje, że podczas interwencji funkcjonariusze nie popełnili błędów. - Zachowanie policjantów było prawidłowe. Ten pacjent zachowywał się agresywnie wobec policjantów i załogi pogotowia. Z materiałów, którymi my dysponujemy, nie wynika w żaden sposób w jaki sposób mogły powstać złamania kręgosłupa – mówi podinsp. Andrzej Borowiak, Komenda Wojewódzka Policji w Poznaniu. Prowadzący śledztwo będą też badać, dlaczego choremu nie podano przez założony wenflon leków uspokajających, a zamiast tego policjanci walczyli z pacjentem na klatce schodowej. Prokuratura czeka na wyniki badań laboratoryjnych tkanek zmarłego licząc na to, że pomogą dojść do tego, czy i kto zawinił w sprawie śmierci Piotra Hamnego.

podziel się:

Pozostałe wiadomości