Tajemnicza śmierć podopiecznych

Janina Tombińska nie miała rodziny. Kiedy zniknęła, nie było nikogo, kto mógłby to zauważyć. Wiedziała o tym jej opiekunka. Bożena K. była ostatnią osobą, która widziała Janinę Tombińską żywą.

Ulica gen. Andersa. Śródmieście Warszawy. Cztery lata temu, z tego domu zniknęła bez śladu samotna starsza pani, Janina Alina Tombińska. - Pani Tombińska była osobą samotną. Córką wraz z mężem i dziećmi zginęła w wypadku samochodowym. Potrzebowała pomocy w podstawowych czynnościach w prowadzeniu gospodarstwa. Była nieufna. Było słychać, że jest w domu, natomiast nie wpuszczała pracowników socjalnych do domu. Odczytaliśmy to, że ma osoby wokół siebie, które jej pomagają. Uznaliśmy, że stąd nie chce pomocy ze strony naszego ośrodka – mówi Maryla Jarzęcka, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej Dzielnicy Śródmieście m.st. Warszawy. Znajoma Aliny Tombińskiej, Beata, pamiętała taką osobę. Sąsiadkę Tombińskiej z bloku obok. Podawała się za zawodową pielęgniarkę i regularnie odwiedzała staruszkę. - Jedyną osobą, o której wspominała w rozmowach, to opiekunka, pielęgniarka. Mówiła, że ona przychodzi i jej pomaga. Wyglądało na to, że ona otaczała ją bardzo troskliwą opieką. Wspominała nawet, że jej dzieci starały się zwracać do pani Janiny babciu - wspomina Beata, znajoma Aliny Tombińskiej. Opiekunką Aliny Tombińskiej była Bożena K. - Wydawało się, że ta opiekunka zaprasza panią Janinę do siebie. I w końcu doszło do tego, że zgodziłam się zawieźć tam panią Janinę na weekend. Zaniepokoiło mnie tylko, że chwilę po tym, jak pani Janina została przywieziona, opiekunka podała jej leki. Nie pamiętam, żeby lekarz wyraził sugestię, że jakiekolwiek leki powinny być podawane. Zostawiłam ją tam i już nigdy więcej jej nie spotkałam – mówi Beata. Najbardziej mroczna jest historia Elżbiety Skawińskiej. Bożena K. opiekowała się nią w 2006 r. Po miesiącu Skawińska zniknęła w identyczny sposób, co Tombińska. Krewni nie przeczuwali nadciągającego niebezpieczeństwa. Elżbieta Skawińska za namową swojej opiekunki, Bożeny K., sprzedała mieszkanie i przeniosła się do domu jej matki. Dokładnie tam, gdzie Tombińska. I tak jak Tombińska, zmarła nagle miesiąc po przeprowadzce. Bożena K. nie tylko zagarnęła cały majątek Elżbiety Skawińskiej. Wraz ze swoją matką, w tajemnicy przed rodziną Skawińskiej, urządziła jej cichy pogrzeb, a wcześniej skremowała zwłoki. Po śmierci Elżbiety Skawińskiej prokuratura wszczęła śledztwo. Bożena K. dostała zarzut zaboru mienia. Czy historia Skawińskiej to klucz do wyjaśnienia zniknięcia Janiny Tombińskiej? Dlaczego przeprowadziła się do matki Bożeny K.? Jak zmarła? Czy Bożena K. postąpiła z nią tak, jak ze Skawińską? - Kilka miesięcy po tym, jak zostawiłam panią Janinę, dowiedziałam się, że nie żyje. Opiekunka powiedziała mi, gdzie jest pochowana. Podała namiary na jej grób. Ale nie było tam nikogo takiego. Próbowałam się kontaktować z panią opiekunką, ale jej telefonu nikt już nie odbierał – wspomina pani Beta. A jednak wszystkich śladów zatrzeć się nie udało. Nazwisko Tombińskiej figuruje w archiwach Cmentarza Północnego w Warszawie. - Została skremowana na Cmentarzu Północnym, co potwierdza protokół kremacji – mówi Kazimierz Mikulski, z-ca Kierownika Cmentarza Północnego w Warszawie. Jeden z sekretów, który skrywa dom matki Bożeny K., zdecydowała się ujawnić przyjaciółka rodziny. Lęk przed zemstą Bożeny K. nie pozwala jej jednak ujawnić tożsamości. - Dowiedziałam się o śmierci pani Tombińskiej. Zapytałam się, jak to się stało. Powiedziała, że we śnie, że miała słabe serce. Ale ja u niej nie widziałam żadnych objawów chorobowych. Poprosiłam ją tylko, żeby powiedziała, kiedy będzie pogrzeb. A ona kpiącym tonem, zresztą podcięta wtedy była, powiedziała: chcesz się pożegnać z babcia Tombińską, to przyjdź do mnie do domu. Zaprowadziła mnie do pokoju dzieci, i tam rzeczywiście urna stoi. Pogrzebu nie było. Przyniosła urnę do domu –mówi kobieta. Lada dzień Bożena K. stanie przed sądem. Prokuratura Warszawa Żoliborz kończy śledztwo w sprawie zaboru mienia pierwszej skremowanej przez nią podopiecznej, Elżbiety Skawińskiej. - Nie udało nam się ustalić, co stało się z pieniędzmi. Nawet nie wiemy, gdzie ma konto. Nie było przeszukania w domu. Kwestia tego, czy zgon był rezultatem działania przestępczego miałaby olbrzymie znaczenie – mówi Cezary Kłos, Prokuratura Rejonowa Warszawa Żoliborz. Mimo to prokuratorzy nie zbadali wątku śmierci i kremacji Skawińskiej skupiając się wyłącznie na kradzieży jej majątku. O identycznej historii Janiny Tombińskiej nie wiedzieli nic. Teraz wiedzą, ale i tak jej śmierć, bezprawna kremacja jej zwłok, to dla nich trop bez znaczenia. - Gdyby to była seria 30 staruszek, które na przestrzeni dwóch dni od zapoznania pni K. umierają, to byłyby to podejrzenie słuszne. Obie te panie były w wieku, w którym miały prawo umrzeć w sposób naturalny – wyjaśnia Kłos. Bożena K. musi wiedzieć, że lada dzień trafi na ławę oskarżonych za kradzież. Od kilkunastu dni przebywa na zamkniętym oddziale szpitala psychiatrycznego w Tworkach. Czy to choroba, czy fortel w grze z prokuraturą? Ci, którzy znają Bożenę K., nie mają wątpliwości, dlaczego przebywa w szpitalu. - Ona jest świetną aktorką i potrafi oszukać lekarzy udając chorobę. Mnie się wydaje, że ona ma świadomość tego, że się zaciska wokół niej pętla. Dlatego chce sobie zrobić papiery. Po to, żeby najzwyczajniej w świecie uniknąć odpowiedzialności - mówi dawna przyjaciółka Bożeny K. Zobacz poprzednie reportaże:Opiekunka nadal działaCo się stało z samotną kobietą?

podziel się:

Pozostałe wiadomości