Bolesław Gregorczyk przebywał w Domu Opieki Społecznej w Starachowicach od blisko czterech lat. Był chory na serce. Pod koniec ubiegłego roku siostra pana Bolesława odebrała telefon z domu opieki. Poinformowano ją, że brat wyszedł wcześnie rano i nie wrócił na noc. - Przychodziły mi do głowy najgorsze myśli, że stało mu się coś złego – mówi Zofia Wójcikowska, siostra pana Bolesława. – Często chodził do lasu na spacery, więc przeczesano cały las, ale go nie znaleziono. Dyrekcja DPS utrzymuje, że pan Bolesław wyszedł rano i pożegnał się ze współlokatorem, mówiąc, że idzie odwiedzić rodzinę. Poszukiwania – zarówno rodziny zaginionego, jak policji – nie dały rezultatu. Nikt nie widział pana Bolesława poza szpitalem. Po czterech dniach od zaginięcia odnaleziono go nieprzytomnego w jednej z kabin prysznicowych w DPS-ie. Trafił do szpitala w stanie skrajnego wycieńczenia. Zmarł po dwóch dobach. Dyrektorka DPS twierdzi, że pan Bolesław wyszedł z domu, a po kilku dniach wrócił, znalazł się w kabinie i tam zasłabł. Rodzina zmarłego ma jednak wątpliwości. On sam nie mówił im, że ma zamiar ich odwiedzić. Dziwna była też wczesna pora, o której miał jakoby iść do nich – szósta rano. Udało im się w końcu porozmawiać z jego współlokatorem – jego słowa wskazują, że personel zbagatelizował zaginięcie pana Bolesława. Zdziwił ich też bałagan na łóżku. - Lubił porządek, nigdy nie wyszedł, jeśli nie zasłał łóżka – mówi Lidia Lewkowicz, bratowa pana Bolesława. Dyrekcja DPS twierdzi, że zaginionego intensywnie szukano na terenie domu. Od chwili zaginięcia do momentu znalezienia pana Bolesława, kabiny prysznicowe miały być kilkakrotnie sprzątane, także ta, w której znaleziono pana Bolesława. Jedynie w sobotę była ona zamknięta. W niedzielę został tam odnaleziony. Czy rzeczywiście pan Bolesław wyszedł z domu opieki, wrócił, wszedł do kabiny i tam zasłabł? Czy też znalazł się tam tego samego dnia, gdy zaginął, i przez kilka dni leżał nieprzytomny? Powołano biegłego, który ma wyjaśnić przebieg wydarzeń. - Podjęliśmy działania z urzędu – mówi Paweł Sokół, szef Prokuratury Rejonowej w Starachowicach. – Z wywiadu lekarza wynika, że zmarły przez kilka dni leżał w stanie zagrożenia zdrowia i życia i nie udzielono mu pomocy. Śledztwo trwa. Tymczasem, już po zakończeniu zdjęć do tego materiału, starosta odwołał dyrektorkę domu opieki z pełnionej funkcji. Przeczytaj także:Pensjonariuszki czy robotnice?Dom opiekiDom opieki, czy obóz koncentracyjny?Więcej tajemnic domu opieki