Julia zaginęła 14 lipca w Grójcu w trakcie awantury rodziców. Po ponad miesięcznych poszukiwaniach strażacy wyłowili z zalanego wodą żwirowiska w Zalesiu plecak. Był obwiązany drutem kolczastym. Policja potwierdziła, że w środku było schowane ciało niespełna 2-letniej dziewczynki. - Dziecko miało złamane żebra, mostek i obrażenia głowy – mówi Mirosław Wachnik, prokurator z Prokuratury Okręgowej w Radomiu – Wszystko wskazuje na to, że przed śmiercią dziewczynka została pobita. Matkę dziecka policja aresztowała zaraz po znalezieniu ciała Julii. Ojciec przebywa w areszcie od blisko miesiąca. Oskarżono go o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad dziewczynką, udostępnianie matce narkotyków oraz kradzież samochodu. - Wpływ alkoholu lub narkotyków dodatkowo obciąża matkę – dodaje prokurator. – Jeżeli ze śledztwa wyniknie, że dziewczynkę zabili rodzice, można uznać, iż było to zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Prokuratura nie ujawnia, co konkretnie zarzucono rodzicom Julii. Śledztwo jest wyjątkowo skomplikowane. Jest niewiele dowodów. Brakuje świadków, którzy widzieli, co działo się w domu rodziców Julii przed zniknięciem dziecka. Mieszkańcy Grójca są podzieleni – jedni są przekonani o niewinności matki dziecka, inni zarzucają jej udział w zabójstwie. - Uważam, że winna jest córka – mówi Anna Pulkowska, babcia Julii. – Kobieta, która zostaje matką wie, że można być bitym, prawie nieprzytomnym, ale łapie się dziecko i się ucieka!