Naukowcy szacują, że w Polsce żyje prawie dwadzieścia milionów szczurów. Ze względu na zagrożenia jakie niosą, musimy nieustannie kontrolować ich populację. - Szczury przenoszą 56 chorób, dlatego jest to dla naszego zdrowia i życia dość niebezpieczne sąsiedztwo - mówi prof. Stanisław Ignatowicz z Katedry Entomologii Stosowanej SGGW. Ostatnio problem ze szczurami nasilił się w Krakowie, zwłaszcza w centrum miasta. W piwnicach starych kamienic szczurów pojawia się coraz więcej. - W ostatnich dwóch latach nasiliło się to bardzo. W tej chwili mamy sytuację wręcz tragiczną, bo ja nie pamiętam takiej ilości tych gryzoni jaka jest w tej chwili - opowiada Adam Mróz, administrator kamienicy w centrum Krakowa. Według ustawy obowiązkiem właścicieli i administratorów budynków jest dwukrotna deratyzacja w ciągu roku. Gminy zarzucają prywatnym właścicielom, że nie stosują się do przepisów, ci drudzy żalą się na urzędy, a szczurów przybywa. Na nadmierne zaszczurzenie szczególnie narażone są miasta z dużą liczbą kanałów wodnych i dopływów rzecznych. We Wrocławiu szczury widać na ulicach nawet w ciągu dnia. Gdy na jednego Polaka przypada średnio pół szczura, na mieszkańca Wrocławia aż pięć. Zdaniem specjalistów walka się ze szczurzą plagą będzie coraz trudniejsza. Inteligencja tych zwierząt sprawia, że z pokolenia na pokolenie stają się bardziej wymagającym przeciwnikiem. Na kompleksową, skuteczną deratyzację nie ma pieniędzy, istnieje więc ryzyko, że szczury biegające po naszych ulicach wkrótce nie będą niczym niezwykłym.