Syn katował ojca

39-letni mężczyzna bił swojego ojca, nie pozwalał mu jeść. 70-latek trafił do szpitala z licznymi ranami, w stanie wycieńczenia. Dlaczego przez lata nikt nie interweniował?

Hubert Biwo do szpitala w Pyskowicach trafił z urazem głowy, raną tłuczoną łuku brwiowego, złamanymi czterema żebrami. Był wygłodzony i wycieńczony. Jego stan wskazywał, że od dawna jest niedożywiony i od dawna bity. Pan Hubert mieszkał razem z synem Heraldem w Gliwicach. Policja często u nich interweniowała, bo syn pod wpływem alkoholu był agresywny wobec rodziców. Po śmierci matki przez cztery lata katował pana Huberta. - Z renty ojca syn kupował alkohol i żywność, którą zjadał sam – mówi asp. sztab. Marek Słomski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach. – Nie pozwalał ojcu korzystać z lodówki. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej do 2004 r. zajmował się panem Hubertem, ponieważ wypłacano mu zasiłek. Gdy mężczyzna uzyskał prawo do emerytury, pracownicy przestali się interesować sytuacją w jego domu. Jak twierdzą, nic nie mogli zrobić, bo pan Hubert do nich nie przyszedł. - Reagujemy na każde zgłoszenie, że dzieje się coś złego – mówi Halina Palonka, pracownik socjalny MOPS w Gliwicach. – Ten człowiek zawsze mógł poprosić kogoś o poinformowanie nas, mógł zadzwonić do administracji. Czy sponiewierany przez własnego syna, mieszkający obok sąsiadów, którzy przez lata nie interesowali się jego losem, choć najprawdopodobniej słyszeli jego wołania o pomoc, stary człowiek mógł sam starać się zainteresować swoją sytuacją odpowiednie instytucje? Psycholog ma wątpliwości. - Ludzie, którzy są poddani długotrwałej przemocy, mają bardzo duże trudności, by wyjść z domu i prosić o pomoc – mówi Barbara Obertyn, psycholog. – Pojawia się syndrom wyuczonej bezradności. Jeśli ktoś szukał pomocy i jej nie dostał, jego działania były bezskuteczne, to przestaje działać. Pan Hubert leży w szpitalu. Odwiedza go brat, który o jego tragedii dowiedział się z mediów. Sam jest chory na serce. Mówi, że wcześniej proponował bratu przeprowadzkę do siebie, ale pan Hubert z propozycji nie skorzystał. Syn pana Huberta, Herald B. został aresztowany. Postawiono mu zarzut znęcania się nad najbliższą osobą. Pracownicy socjalni obiecali, że otoczą pana Huberta opieką, gdy tylko wyjdzie ze szpitala.

podziel się:

Pozostałe wiadomości