W 2013 roku Damian P. razem z kolegą, aby zemścić się na sąsiadce porwali jej kota, a następnie uśmiercił zwierzę przez wypranie w pralce. Jak mówił w rozmowie z reporterem UWAGI! prof. dr hab. Zenon Sołtysiak, który badał zwłoki kota, zwierzę miało wyłamane pazury i poparzoną skórę. - To jest akt bestialstwa - ocenia.
Podczas śledztwa okazało się, że chłopak znęcał się też nad innymi zwierzętami, między innymi zamordował kurę, rzucając nią o ścianę. Teraz został za to prawomocnie skazany na rok więzienia.
TVN UWAGA! 1528745
"Wk...ła mnie, bo non stop ćwierkała"
Kilka dni przed ogłoszeniem wyroku do mieszkania Damiana P. i Wojciecha M. po raz kolejny wezwana była policja. Dzwoniła ich współlokatorka, która znalazła umierającego ptaka owiniętego taśmą klejącą.
- Przyjechałam, jak już było po fakcie. Zastałam obklejoną papugę i otwarty na oścież balkon - mówi Ania Kwiatkovska, piosenkarka i współlokatorka studentów. - Była tak obklejona, że nie można było jej oswobodzić, urywały się pióra - mówi i pokazuje nagranie. Słychać na nim, jak trwa dyskusja o sklejeniu papug, a następnie wyrzucenia jednej z nich przez okno. - Wk...ła mnie, bo non stop ćwierkała - mówił jeden ze studentów.
Ania pokazuje też zdjęcia jednej z obklejonych papug, która żyła jeszcze przez kilka dni po tych wydarzeniach.
Zbierają dowody na dręczenie zwierząt
Jak informuje Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, w chwili, gdy na miejsce przyszła policja, ptaków już tam nie było. - Najprawdopodobniej zostały wyrzucone - mówi i dodaje, że na razie postępowanie, jakie prowadzi policja i prokuratura, jest postępowaniem "w sprawie", a nie "przeciwko" i nie zostały postawione jeszcze żadne zarzuty. - Musimy ustalić, czy w mieszkaniu tym faktycznie dochodziło znowu do znęcania się nad zwierzętami. Wtedy zostaną podjęte kolejne decyzje - zapowiada.
Podczas interwencji policji okazało się, że w mieszkaniu jest kilkanaście zwierząt, głównie egzotycznych gadów. Terraria były brudne i zaniedbane. Najgorzej ze wszystkich zwierząt wyglądały agamy i wychudzony kot, który nie miał zębów, a jego sierść był wygolona. Zwierzęta trafiły pod opiekę Towarzystwa Opieki na Zwierzętami, które teraz stara się je wyleczyć. - Będziemy walczyć o nie do końca - mówi Norbert Ziemlicki z TOZ we Wrocławiu.
Wzajemne oskarżenia
Damian P. i Wojciech M. mieszkają we Wrocławiu, gdzie studiują. Jeden z nich dorabia sobie przygotowując jedzenie w jednej z samoobsługowych restauracji. Wielokrotnie próbowaliśmy umówić się na rozmowę z mężczyznami, ale nie chcieli opowiedzieć przed kamerą dlaczego w ich mieszkaniu po raz kolejny były maltretowane zwierzęta.
Udało się nam tylko skontaktować z nimi telefonicznie - Dostałem wyrok, mam nauczkę - mówi Damian P. i dodaje, że to jego współlokator stoi za dręczeniem papug. - Ja uważam, że to jest osoba chora psychicznie. Ja nic złego nie zrobiłem. Poszedłem na policję i powiedziałem, co on zrobił. Doniosłem na niego po prostu - mówi.
Kilka godzin później udało nam się dodzwonić do drugiego z lokatorów wrocławskiego mieszkania Wojciech M. - Nie zrobiłem tego, to są tylko i wyłącznie pomówienia - mówi i twierdzi, że papugi obkleił Damian P.
Nie przeprosili
Prokuratura Rejonowa Wrocław Krzyki Zachód, która prowadzi postępowanie, czeka na szczegółową opinię biegłych, którzy ocenią stan zdrowia zabranych zwierząt. Wojciech M., nie został jeszcze w tej sprawie przesłuchany.
Dorota Damaziak, właścicielka kota, która jako oskarżyciel posiłkowy uczestniczyła we wszystkich rozprawach, twierdzi, że od sprawcy okrucieństwa nie usłyszała nawet przeprosin. - Dzisiaj jest papuga, a jutro może się okazać, że złapią dziecko i zrobią to, co papugom, kotom, czy innym zwierzętom - mówi.
Dlaczego studenci, mimo wyroku, wciąż mieli zwierzęta? Na ten temat rozmawialiśmy w Uwadze! po Uwadze:
TVN UWAGA! 1528739