Szlaban
Mieszkaniec Stróżówki postawił szlaban, bo droga przebiega przez jego działkę. W przeszłości teren należał do teścia mężczyzny, wówczas nie było problemów z korzystaniem z drogi.
- Mieszkam tu od urodzenia, czyli od 1959 roku. Chodziłam tędy do szkoły, potem jeździłam samochodem. W lutym ten pan zamknął nam drogę i nie możemy już dojechać do domu – opowiada Elżbieta Brotoń.
- Codziennie jadąc do pracy, podjeżdżam pod szlaban, zostawiam samochód, przechodzę na drugą stronę, gdzie czeka pożyczony samochód od córki i jadę do pracy – dodaje Anna Mituś.
Wśród dwudziestu odciętych od świata sąsiadów, znajdują się też starsze osoby. W tym małżeństwo, mężczyzna od lat przykuty jest do łóżka z tlenem i kobieta mająca problemy z poruszaniem.
- Jak on szlabanu nie podniesie, to pogotowie do nas nie dojedzie. Straż pożarna ma uprawnienia i może to zniszczyć, ale pogotowie nie – zaznacza Mituś.
- Dostaliśmy wezwanie do kobiety z odczuwalnym bólem w klatce piersiowej. W wezwaniu było zaznaczone, że dojazd tam będzie utrudniony, ponieważ na drodze jest opuszczony szlaban. Kiedy podjechaliśmy pod szlaban, właściciel pojawił się i otworzył. U kobiety był stan zagrożenia życia, ten szlaban to takie utrudnienie, że gdyby go nie podniósł, nie mielibyśmy szans. Iść ze sprzętem ponad kilometr, gdy liczy się każda minuta, jest bardzo niebezpieczne – opowiada Patryk Janek, ratownik medyczny.
Szlaban nie jest pierwszą przeszkodą, z jaką musieli mierzyć się odcięci mieszkańcy Stróżówki. Ich sąsiad wcześniej zwężał przejazd przez ustawianie kamieni i gałęzi. Ktoś przez dłuższy czas rozsypywał na drodze także gwoździe i szkło.
- Myślę, że to ten sam pan. Nikt inny by się tym nie zajmował. Zgłosiliśmy sprawę na policję, ale została umorzona, bo nie wykryto sprawcy – mówi Anna Mituś.
Ugoda
Kilka lat temu mieszkańcy Stróżówki zawarli w sądzie ugodę z sąsiadem, na mocy której mogli korzystać z przejazdu, a on miał usunąć przeszkody. Ugoda została jednak przez niego zerwana. W styczniu tego roku uprawomocnił się wyrok o ochronę własności działki, przez którą przebiega problematyczna droga. To po tej decyzji sądu, sąsiad postanowił postawić szlaban.
- Bezsporne jest, że ta działka należy do tego pana. On jako właściciel nieruchomości, w chwili naruszenia własności np. przez wjazd na nią, ma prawo pozwać każdego. Sąd kieruje się przepisami prawa – komentuje Bogdan Kijak z Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.
Gmina próbowała odkupić drogę od właściciela, ten jednak nie chciał nawet zapoznać się z ofertą. Nie interesowała go żadna forma załagodzenia sytuacji.
- Zostawiamy samochód i ponad kilometr idziemy pieszo. Nie wiemy, o co chodzi temu panu. Próbowaliśmy z nim rozmawiać, załatwić sprawę, nawet zapłacić za ten fragment drogi. Gmina chciała mu wyasfaltować ten fragment, też się nie zgodził – mówi Barbara Bąk, mieszkanka Stróżówki.
- Za zgodą właścicieli gruntów obok tej działki, jeśli zechcą przekazać grunt, będziemy mogli budować drogę równoległą do tej istniejącej. Mam świadomość, że to absurdalne rozwiązanie, ale jedyne możliwe, by udostępnić mieszkańcom dostęp do drogi - dodaje Jan Przybylski, wójt gminy Gorlice.
Chcieliśmy porozmawiać z sąsiadem, który postawił szlaban. Spytać dlaczego utrudnia życie ludziom, którzy żyją obok niego. Ale nie chciał rozmawiać.
- Czuję się wyczerpania fizycznie i psychicznie, jak trędowata odcięta od świata. Zrobił getto, to nie do pomyślenia, żeby takie rzeczy działy się w XXI wieku – żali się Anna Mituś.
W sądzie wciąż toczy się sprawa o zasiedzenie służebności drogi koniecznej. Ta sprawa zapewne jeszcze potrwa. Na dziś, jedyną nadzieją mieszkańców zza szlabanu jest nowa droga, którą chce budować wójt.