Straszył przedsiębiorcę porwaniem córki. Wpadł w zasadzkę

TVN UWAGA! 4854248
TVN UWAGA! 290509
Danuta i Ryszard Nieckarzowie to bohaterowie naszych reportaży. Rodzinę próbowano zastraszyć, spalić ich majątek. Kiedy kończyliśmy montaż ostatniego materiału, ktoś zadzwonił do Nieckarzów, że ma wiedzę o ludziach, którzy chcą im porwać córkę.

Państwo Nieckarzowie to bohaterowie trzech naszych reportaży. Rodzina z Lubania dorobiła się handlując warzywami, posiada też kilka sklepów spożywczych i hurtownie. W ostatnim czasie kilkakrotnie próbowano zastraszyć Nieckarzów, a majątek spalić. Lubańska policja była bezradna i nie mogła złapać podpalaczy.

Porwanie?

Tym razem do rodziny odezwał się mężczyzna, który twierdził, że zna ludzi chcących porwać ich 29-letnią córkę. Na co dzień pomaga ona ojcu w interesach. Mieszka z rodzicami samotnie wychowując dziecko.

Rodzina Nieckarzów przypuszczała, że mogło chodzić nie o porwanie, ale o wyłudzenie pieniędzy.

- To nie brzmiało żartobliwie, tylko poważnie i przerażająco – mówi Danuta Nieckarz.

Rodzina przesłała nam nagranie rozmowy telefonicznej z tajemniczym informatorem.

„Nie podobają mi się pewne rzeczy. Postanowiłem do pana zadzwonić i ostrzec. Nie ma ludzi, których się nie da porwać. To jest kwestia czasu. Dla jednego trzeba poświęcić miesiąc, dla drugiego pół roku. Kojarzy pan sprawę Olewnika? To wszystko w temacie”, mówił mężczyzna do Ryszarda Nieckarza.

Groźby

Spotkaliśmy się z młodszym inspektorem Andrzejem Kawczyńskim, wieloletnim szefem Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji. Chcieliśmy, aby pomógł nam ocenić, jakie niebezpieczeństwo może zagrażać rodzinie Nieckarzów.

Kawczyński obecnie jest prywatnym detektywem. W czasie ponad 20-letniej policyjnej kariery jego elitarny wydział zatrzymał wielu porywaczy, oszustów i gangsterów. Wielokrotnie analizował treść nagranych rozmów miedzy porywaczami, ich ofiarami oraz oszustami.

„Tylko, żeby nie było takiej sytuacji, że ja tam zajadę z panem się spotkać, a tam będą jacyś funkcjonariusze i mnie zwiną. Jeżeli zostanę zatrzymany, ci ludzie się dowiedzą”, słyszymy w nagraniu rozmowy tajemniczego mężczyzny z Nieckarzem.

- Uczciwy człowiek, który chce kogoś ostrzec przed przestępstwem nie ma naturalnych odruchów strachu przed reakcją drugiej strony – zwraca uwagę Kawczyński.

„Ja panu zaufam, ale jeżeli zrobi pan coś nie tak, że mnie zwiną, to wie pan, do końca życia nie będą mnie trzymać”, słyszymy w dalszej części nagrania.

- To już jest groźba. Jeżeli mnie puszczą to domyśl się człowieku, co cię czeka jak wyjdę – dodaje Kawczyński.

- Lęk był niesamowity. Każde wyjście z domu oznaczało oglądanie się za siebie. Nie było mowy, żeby wyjechać, gdzieś po zmroku – przyznaje Danuta Nieckarz.

Elementy litości

Mężczyzna, który rozmawiał z panem Nieckarzem doskonale wiedział, że może być nagrywany, dlatego był ostrożny i odgrywał rolę przyjaciela rodziny. Jednak popełniał błędy i wypowiadał słowa, które można odczytać, jako groźby.

„Policję mam w du…, bo mnie zatrzymają, wezwą mnie na komendę i jestem bezpieczny. Zabić mnie, nie zabiją. Tylko ci ludzie bardzo szybko się dowiedzą, a wie pan, ja mam małe dziecko, które ma półtora roku”, słyszymy w nagraniu.

- To element litości, nawiązania bliższych relacji. Na tym polega to przestępstwo. To nie jest przestępstwo brutalne, gdzie komuś zabiera się coś siłą. To jest przestępstwo popełniane przez rozmowę. Każdy oszust to fantastyczny psycholog – mówi Kawczyński.

„Ja się mogę z panem spotkać nawet pod komendą policji”, kontynuuje mężczyzna z nagrania.

- To sposób uwiarygodnienia się. Około 10 lat temu działała na terenie Warszawy rasowa oszustka, która żeby się uwiarygodnić przed swoją ofiarą umawiała się z nią pod komendą stołeczną policji. Ona wychodziła do ofiary z biura przepustek, głównego wejścia komendy. Czy można się lepiej uwiarygodnić niż podać się za policjantkę, od, której zależy los syna, córki, kogoś z rodziny? To czysta psychologia – podkreśla Kawczyński.

„Jest pewien sposób, żeby tę sprawę załatwić. Można zrobić tak, że goście się obs… i zrezygnują z zamiaru zrobienia tego, co zamierzają”, słyszymy dalej w nagraniu.

Tajemniczy informator w rozmowie telefonicznej zapewnia, że jest wstanie namówić porywaczy, by zrezygnowali ze swych zamiarów. Cały czas zapewniał, że nie chce pieniędzy za informacje.

- Pieniądze się pojawią. One muszą się pojawić – przekonuje Kawczyński.

Pieniądze

Po przesłuchaniu wszystkich nagrań pojechaliśmy do państwa Nieckarzów. W ostatniej rozmowie telefonicznej tajemniczy informator zapowiedział, że następnego dnia będzie w Lubaniu. Mieliśmy nadzieje, że złapiemy go na gorącym uczynku. Nad ranem, kiedy dojechaliśmy do Lubania ten nie pojawił się. Dlatego Ryszard Nieckarz sam do niego zadzwonił.

Wówczas mężczyzna powiedział, że nie pojawił się, bo jego dziecko ma problemy zdrowotne.

W końcu tajemniczy mężczyzna podał sumę pieniędzy, którą miał przyjąć za pomoc w zapobieżeniu porwania. Cały czas pilnował się, by nie zostać posadzony o wyłudzenie pieniędzy. Zapewniał, że „odda pożyczkę”.

Kilka godzin przed spotkaniem pan Nieckarz zawiadomił prokuraturę i policję. Śledczy po przeanalizowaniu nagrań uznali, że podczas rozmów mężczyzna grozi rodzinie Nieckarzów i próbuje wyłudzić pieniądze. Stwierdzili, że nagrania telefoniczne są dowodem na podstawie, którego policja może go zatrzymać.

Po zatrzymaniu okazało się, że 44-letni Tomasz M., mieszkaniec Sochaczewa z więzienia wyszedł niecałe pół roku temu. Za kratami przesiedział prawie połowę swego życia m.in. za różne oszustwa. Do Nieckarzów dzwonił z komórki swojej matki.

- To było typowe oszustwo, w tym wypadku elementów gangsterki nie było. W mojej ocenia to była działalność pojedynczego sprawcy, którego motywem były tylko i wyłącznie pieniądze. Cała sytuacja, którą zbudował opowieściami bazuje na strachu. Przestępstwo oszustwa odkąd je wymyślono bazuje na dwóch rzeczach: na ludzkiej pazerności i strachu – kwituje Kawczyński.

podziel się:

Pozostałe wiadomości