O Marku Sołtysie wszyscy mówią „szalony wózkowicz”. Mężczyzna postanowił, że nie będzie czekał na nowe ustawy, rozporządzenia czy inne przepisy ułatwiające życie niepełnosprawnych. Dlatego założył Towarzystwo Przyjaciół Szalonego Wózkowicza. - Do tej pory osoba niepełnosprawna była pokazywana, jako niezaradna, która w życiu sobie nie radzi, osoba smutna. Jest spora grupa ludzi, którzy poruszają się na wózkach, a mimo wszystko radzą sobie w życiu – mówi Marek Sołtys, „Towarzystwo Przyjaciół Szalonego Wózkowicza”. Mężczyzna postanowił pokazywać to, co przeszkadza niepełnosprawnym w codziennym życiu. Zaczęło się od nakręcenia pierwszego filmu w warszawskim metrze. Potem trafił on do serwisu yotube. W ciągu miesiąca obejrzało go kilkanaście tysięcy osób. - Podczas wjeżdżania do wagonu wydarzył się wypadek. Wpadły mi kółka między wagon a peron. Uderzyłem się, przewróciłem. Dzięki temu filmikowi parę osób zrozumiała na czym polega problem. Zaczęli do mnie pisać i zaczęliśmy robić następne filmy – opowiada Marek Sołtys. Miasto to nie tylko bariery dla niepełnosprawnych. Fundacja MaMa od kilku lat prowadzi akcję, która ma wszystkim uświadomić, że takie same przeszkody muszą codziennie pokonywać matki z dziećmi. - Całe miasto jest jednym wielkim torem przeszkód. Panuje też w naszym społeczeństwie takie przekonanie, że kobieta sobie poradzi, że kobieta weźmie ten wózek na swoje plecy – tłumaczy Patrycja Dołowy, Fundacja MaMa. W ciągu dwóch dni, reporterzy UWAGI! wraz z bohaterami znaleźli kilkanaście różnego rodzaju barier, które komplikują życie. Jednak okazuje się, że ich likwidacja nie jest rzeczą prostą. O tym codziennie przekonuje się pan Marek pisząc pisma i walcząc z urzędnikami z wielu instytucji. - To jest zawsze kwestia jednego, dwóch schodków. 95 procent miejsc jest niedostosowana i nie są to tylko knajpki ale również sklepy, apteki. Na całej Starówce nie ma podjazdów na krawężniki. Byli u pnie znajomi ze Skandynawii. Chłopak porusza się na wózku. Po pobycie w Warszawie stwierdził, że poczuł się kaleką i zobaczył, co to znaczy – opowiada Marek Sołtys. Prezes Fundacji Integracja twierdzi, że problem naszego kraju wynika z braku koordynacji działań tych instytucji i braku należytej kontroli likwidacji barier dla niepełnosprawnych. - Brakuje pewnego rodzaju strategii. Brakuje odpowiedzialnej osoby, instytucji, która pilnuje, koordynuje, nadzoruje, wytyka błędy. W Polsce kary i mandaty za złe dostosowania i nieprzystosowanie są na żenująco niskim poziomie kilkuset złoty i często te mandaty nie są wymierzane – mówi Piotr Pawłowski, Fundacja „Integracja”.