Setki obraźliwych wiadomości
Agnieszka Kośny z Tomaszem J. byli parą przez prawie 10 lat. Powodem rozstania była m.in. chorobliwa zazdrość mężczyzny.
- Jak gdzieś wychodziłam to jeździł za mną. Wystarczyło żebym wyszła do toalety, by zaczął przeglądać mój komputer i telefon. Podkreślał, że kontrola to najlepsza formą zaufania – wspomina.
Poważne problemy zaczęły się od razu po rozstaniu.
- Próbowałam się od niego uwolnić, zrywałam z nim kilka razy, ale nie dało się, bo cały czas przyjeżdżał do mojego domu, pukał do drzwi, podsłuchiwał. Kilkakrotnie zaczepiał moje dzieci na ulicy. Tak mnie osaczył, że nie mogłam się od niego uwolnić. Nie przyjmował do wiadomości, że nie chcę z nim być – dodaje pani Agnieszka.
Szukając spokoju i uwolnienia od toksycznej relacji pani Agnieszka zatrudniła się, jako kierowca autobusu miejskiego w Opolu.
- Ten pan jeździ i obserwuje Agnieszkę praktycznie cały czas. Przedwczoraj był w zajezdni autobusowej o piątej trzydzieści rano. W ciągu doby pojawia się nawet dziesięć razy. Wie, który autobus prowadzi Agnieszka i za nią jeździ. To jest niebezpieczne – uważa kierowca opolskiego MZK.
Jedną z wielu niebezpiecznych sytuacji zarejestrowała kamera monitoringu zainstalowana w autobusie.
- Zajeżdżał mi drogę. Pojechałam na pętlę i on też. Udało mu się wejść do autobusu. Sam otworzył sobie drzwi. Szedł w moim kierunku i groził mi. Bałam się, że coś mi zrobi. Ludzie byli na zewnątrz, nie mogłam liczyć na pomoc. Widać było złość, był gotowy na wszystko – opowiada pani Agnieszka.
Stalker
Tomasz J. jest kierowcą taksówki w Opolu. Aby móc dalej kontrolować panią Agnieszkę, próbował zostać kierowcą autobusu. Nie udało się. Za swoje niepowodzenie w rekrutacji oskarżył swoją byłą partnerkę. Jeździł za nią, wprowadzał zagrożenie na drodze. Kobiecie udało się nagrać groźby, jakie kierował do niej mężczyzna.
- Wiesz, kiedy to się skończy? Jak cię wyp… z tej firmy. Więc się zastanów, co wybierasz, bo będę tak długo to robił, aż dla świętego spokoju cię wywalą. Głupia piz… - słychać na nagraniu.
Niebezpieczne sytuacje zdarzały się także w pobliżu domu rodziny pani Agnieszki.
- Był taki okres, w którym codziennie po kilka godzin siedział pod blokiem i wypatrywał. Mama bardzo się bała. Prosiła żeby wypatrywać jej z okna, jak będzie wracać do pracy. Była cała roztrzęsiona – wspomina Paweł Kośny, syn pani Agnieszki.
Wyrok w zawieszeniu
Zdesperowana kobieta zgłosiła sprawę do prokuratury. Jej stalker został skazany w 2017 roku na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Dodatkowo miał zakaz zbliżania i kontaktowania się z kobietą. Dręczyciel notorycznie łamał sądowy zakaz zbliżania się.
- Jestem niewinny. Za co mam odpowiadać? Za wolność słowa, która jest zagwarantowana w konstytucji? – pyta Tomasz J. i dodaje: Teraz się do niej nie zbliżam, nie kontaktuje się z nią. To jest taki nosiciel syfu, że głowa boli. Dla mnie ta kobieta to zły człowiek, którego nie warto traktować, jako człowieka.
W maju tego roku sąd odwiesił wyrok Tomaszowi J., ale taksówkarz nie trafił do więzienia. Czując się bezkarnie dalej śledził Agnieszkę Kośny, dalej wysyłał jej obraźliwe wiadomości.
- W maju sąd zarządził wykonanie kary roku pozbawienia wolności. Skazany bezskutecznie próbował wprowadzić procedury zażaleniowe. Musi stawić się dobrowolnie do zakładu karnego celem odbycia kary. Jeśli tak się nie stanie, sąd wdroży środki przymusu i policjanci doprowadzą go do zakładu karnego – zaznacza Daniel Kliś, rzecznik Sądu Okręgowego w Opolu.
Dla pani Agnieszki jedyną szansą na spokojne życie jest zdecydowane działanie sądu. Mimo wyroku skazującego i jego odwieszenia, stalker czuje się bezkarny.
- On dąży do zniszczenia mi życia. Małymi krokami może mu się to w końcu udać. Obawiam się o swoją pracę, o siebie, o rodzinę. Nie wiem, jak długo to będzie jeszcze trwało i jak długo wytrzymam ten stres – zastanawia się kobieta.