Erwin Kawiak, uczeń gimnazjum w Chełmie, leży w szpitalu, usunięto mu śledzionę, czeka go kilkumiesięczna kuracja antybiotykowa. Jeżeli leczenie się powiedzie, funkcje śledziony będą mogły przejąć inne organy. To wszystko wynik pobicia przez Artura, który w tym roku skończył to samo gimnazjum. - Stał jakiś chłopak, mówił, żebym wyszedł na zewnątrz – opowiada Erwin. – Zaczął mnie bić. Schowałem głowę, bił w brzuch. Nie pamiętam ile razy dostałem, bo mnie zaćmiło po pierwszym ciosie. Zdarzenie miało miejsce w budynku liceum, sąsiadującym z gimnazjum, w przejściu na stołówkę, z której korzystają uczniowie obu szkół. Na obiady przychodzą też osoby nie uczące się w żadnej z nich. Dopiero po pobiciu Erwina dyrektor liceum zarządził, by ochroniarz zwracał uwagę na wchodzących na stołówkę. Do napadu na Erwina doszło w samo południe. Nauczyciele z gimnazjum zawiadomili policję o 13. Także matka po południu dwukrotnie telefonowała na komendę z prośbą o pomoc. Nikt nie reagował. - Policja mnie zlekceważyła – mówi Marzena Kawiak. – Zadzwoniła w końcu szwagierka, zapytała, dlaczego nic nie robią, gdy chłopak jest już na sali operacyjnej. Policjanci zajęli się sprawą dopiero o 19, po czwartym telefonie. Do tego czasu matka Erwina zdążyła porozmawiać z uczniami szkoły i sama ustaliła personalia napastnika, który pobił jej syna. Tymczasem chełmska policja stwierdziła, że funkcjonariusze pojawili się na terenie szkoły zaraz po zgłoszeniu. - To byli policjanci operacyjni, którzy wykonywali swoje czynności, rozpytywali nauczycieli – mówi komisarz Wioletta Pawluk z Komendy Miejskiej Policji w Chełmie. Nie była jednak w stanie udowodnić, że tak rzeczywiście było. Po kilkukrotnych konsultacjach z komendantem zmieniła wersję zdarzeń. - Na miejsce zdarzenia nie został wezwany radiowóz, jednakże nie jestem w stanie powiedzieć, czy zostaną wobec tego wyciągnięte konsekwencje – powiedziała pani komisarz. Sprawca pobicia został w końcu zatrzymany. Nie chce współpracować z sądem, przyznał się do pobicia, ale nie podał przyczyny swojego zachowania. Sąd dla nieletnich zadecydował o umieszczeniu Artura w poprawczaku pod Lublinem do czasu rozprawy. Artur jako uczeń gimnazjum nie sprawiał kłopotów, wyróżniał się w sporcie, został zakwalifikowany do krajowych zawodów lekkoatletycznych, jako miotacz kulą. Jego ojciec jest załamany, nie wie, dlaczego syn dopuścił się tak strasznego czynu. Mówi, że Artur to ”nerwus”. Prawdopodobną przyczyną pobicia była zazdrość o dziewczynę, z którą Erwin spotyka się od niedawna. - Tak się nie bije – mówi matka Erwina. – Skąd w 16-latku tyle agresji? Co będzie za 10 lat? Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez nauczycieli, którzy nie dopilnowali bezpieczeństwa ucznia na terenie placówki oświatowej.