Ostatni weekend sierpnia to czas zmasowanych powrotów Polaków do domów. W niedzielę, na jednej z podwarszawskich dróg ekspresowych, przyglądaliśmy się pracy grupy policyjnej Speed.
Mimo wzmożonego ruchu na drodze ekspresowej S7, na złapanie pierwszego pirata drogowego nie musieliśmy długo czekać.
- Średnia prędkość na 500 metrach kierowcy, za którym jedziemy, to 179 km/h, przy dozwolonych 120 km/h. Cieszymy się, że zaraz spotkamy tego pana w takich okolicznościach, a nie podczas obsługi wypadku drogowego – mówi młodszy aspirant Marcin Sawicki z grupy Speed.
Niebezpieczne drogi
Polskie drogi uznawane są za jedne z najniebezpieczniejszych w Europie. Rokrocznie ginie na nich około 3 tys. osób. Powodów jest wiele, to m.in. brawura, brak wyobraźni, nadmierne zaufanie swoim umiejętnościom lub możliwościom auta.
- Często widać na drodze, że jeżeli jeden kierowca zbyt mocno sobie pozwala, to drugi nie chcąc być gorszym od niego po prostu próbuje się ścigać. Te osoby stwarzają realne zagrożenie dla innych uczestników, skupiają swój styl jazdy na poprzedniku, chcąc go dogonić. Stąd biorą się karambole – wskazuje młodszy aspirant Sawicki.
Wystarczy chwila nieuwagi, żeby spowodować wypadek. Po kilku godzinach patrolu byliśmy na miejscu jednego z nich. W międzyczasie z policyjnego radia dochodziły do nas kolejne informacje o śmiertelnych wypadkach na okolicznych drogach.
- Kierująca, chcąc zmienić pas z lewego na prawy, nie upewniła się w lusterku, czy na tym pasie porusza się inny pojazd. Jak go zobaczyła, chciała odbić na lewy pas i niestety wpadła w poślizg, i podróż skończyła w rowie. Utrudnienia na miejscu wpłyną na spowolnienie ruchu – mówi młodszy aspirant Marcin Sawicki.
Istotne jest zachowanie wszystkich uczestników ruchu drogowego.
- Jeżeli widzimy, że coś zaczyna się dziać, czyli inne pojazdy zaczynają hamować, powinno się na prawym pasie zjechać maksymalnie do prawej strony, a na lewym do lewej strony. Po to, by zezwolić służbom ratowniczym na dojechanie do miejsca wypadku – tłumaczy Sawicki.
Grzechy kierowców
- Najczęściej powodem dużego wypadku są drobne błędy - mówi ratownik medyczny Bartłomiej Matyszewski.
A jakie są grzechy główne kierowców?
- Przede wszystkim przekraczanie dozwolonej prędkości. W momencie, kiedy na drodze ekspresowej dozwolone jest, by jechać 120 km/h, a kierowca mknie ponad 200 km/h, to stwarza zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego - podkreśla Sawicki.
- Choć byśmy mieli najmocniejsze auto, najlepsze, jakie można dostać na rynku, to fizyka pozostaje fizyką, mimo najlepszego sprzętu i umiejętności i tak zdarzy się wypadek - zaznacza Matyszewski.
W ostatni weekend wakacji do domów nie wróciło dwadzieścia sześć osób a dwieście pięćdziesiąt zostało rannych na polskich drogach.