Smutna starość w nieludzkich warunkach

TVN UWAGA! 4390182
TVN UWAGA! 235843
Samotna, 80-letnia kobieta od dłuższego czasu bezskutecznie stara się o wybudowanie działającej toalety w lokalu komunalnym, w którym mieszka. I choć o urągających ludzkiej godności warunkach, w których żyje pani Władysława, wiedzą urzędnicy, to jednak ignorują prośby staruszki.

Władysława Litza ma 80 lat, w swoim domu mieszka od urodzenia. - Miałam ciężkie życie - mówi i wspomina, że przez wszystkie lata dużo się napracowała: - 19 lat pomagałam w polu, a potem przy deskach... Śnieg, nie śnieg, 18 lat byłam na dworze. Ale cieszę się, że przeżyłam...

"Jakby chciała ukryć, że tak mieszka"

Pani Władysława jednak nie narzeka. Jak mówi, chociaż nie ma żadnej rodziny, to bardzo wspierają ją sąsiedzi. Regularnie pomaga jej też Natalia Marciniak, wolontariuszka z fundacji działającej na rzecz zwierząt. Niespełna rok temu, podczas jednej z interwencji poznała panią Władysławę i od tego czasu odwiedza ją i przywozi zakupy.

- Na początku się nie przyznawała, że brakuje jej jedzenia - wspomina pani Natalia. Teraz w siatkach, które wolontariuszka przywozi, są także produkty spożywcze.

- Weszłyśmy do jej domu jakieś trzy miesiące temu. Pierwszy raz, jak nas wpuściła, była zawstydzona, że coś takiego nam pokazuje. Jakby chciała ukryć, że tak mieszka. Cały czas mówiła o remoncie łazienki - mówi pani Natalia. Jak jednak zaznacza, to nie remont potrzebny jest pani Władysławie, ale budowa. - Tam nie ma ani toalety, nie ma brodzika, prysznica. Nie można nazwać tego łazienką - uważa.

Wybudowali i zostawili

Należący do miasta dom, w którym mieszka pani Władysława, to jedna izba i pomieszczenie, które pełni funkcję kuchni. W budynku nigdy nie było łazienki. Kilka lat temu, po wielu prośbach pani Władysławy, zarządca budynku zainstalował toaletę, ale do dziś kobieta nie może z niej korzystać.

- Chyba nie ma odpływu - pokazuje pani Władysława i wspomina, że fachowcy, którzy postawili sedes, mieli wrócić, by dokończyć pracę, ale nigdy więcej już się u niej nie pojawili. - Jeden zmarł, a później nie wiem, co... O to mi tylko chodzi. Ja nie chcę tam cudów - mówi pani Władysława. Jak dodaje, próbowała przekonać burmistrza, by wysłał kogoś do podłączenia toalety, ale bez rezultatu.

Jak relacjonuje starsza kobieta, burmistrz tłumaczyć miał, że sprawa nie leży w jego kompetencjach i kobieta sama na własny koszt powinna wykonać prace, a następnie domagać się zwrotu poczynionych nakładów. Problem w tym, że pani Władysława pieniędzy nie ma. Z kwitkiem odsyłali ją także inni urzędnicy, do których się zwracała.

Prace jeszcze w lipcu

Także pani Natalia próbowała interweniować w instytucjach, które zarządzają miejskimi nieruchomościami, ale podobnie jak pani Władysława, również odbijała się od drzwi. - Zaczęłam od ZGK (Zarząd Gospodarki Komunalnej - red.), pani powiedziała, że może na jesień coś się zadzieje. Sytuacja się powtarza, bo dokładnie rok temu pani Władysławie podawali identyczne terminy - wspomina pani Natalia. - Najpierw był tydzień, potem był miesiąc, potem tłumaczono tym, że wszyscy pracownicy są na polu w okresie letnim, więc na jesieni ktoś do niej przyjdzie i zacznie remontować - mówi.

Właścicielem domu, w którym mieszka pani Władysława, jest urząd miasta w Sępólnie Krajeńskim. Dlaczego zatem urzędnicy ignorują wieloletnie prośby 80-letniej kobiety? - W dzisiejszych czasach wymagania są takie, że powinna mieć łazienkę - przyznaje Marek Zieńko, zastępca burmistrza Sępólna Krajeńskiego. Jak twierdzi, odpowiednie zlecenie zostało już przekazane do Zakładu Gospodarki Komunalnej. - Nie jest to komfort na dzisiejszy czas. Zakład Gospodarki ma przystąpić do prac budowlanych - powtarza. Według Mariana Hermanna z ZGK roboty mogłyby zakończyć się jeszcze w lipcu.

Po naszej interwencji do mieszkania zajmowanego przez panią Władysławę wkroczyła ekipa budowlana ZGK. Wykonano pierwsze pomiary i przygotowania do remontu kuchni-łazienki.

podziel się:

Pozostałe wiadomości