Bar z kebabem, który powstał w centralnym punkcie warszawskiego Żoliborza, poprzez niedostosowaną wentylację od kilku lat zatruwa życie kilkudziesięciu rodzinom mieszkającym w kamienicy. - Zapach jest uciążliwy i nieprzyjemny. Zupełnie coś innego zapach potrawy na talerzu, a co innego wyziew kominowy – mówi Joanna Burzyńska, mieszkanka kamienicy nad barem. Właściciel restauracji jest głuchy na skargi mieszkańców, którzy nie są w stanie żyć w nieustającym smrodzie pieczonego tłuszczu. Nie chciał też rozmawiać z reporterem Uwagi! - To nie jest zapach nieprzyjemny w pierwszym momencie. Ale ubranie nie nadaje się do założenia. To nie jest tak, że ono jest brudne, przepocone, tylko ono jest nieświeże. Przechodzi zapachem kuchennym – dodaje Piotr Barczyk, mieszkaniec kamienicy nad barem. Tłuste wyziewy z baru dużo lepiej widać zimą, kiedy różnica temperatur pokazuje jak kłęby gorącego powietrza wraz z zapachami otaczają cały budynek. - To mieszkanie przeznaczone jest do wynajmu. Pierwszy lokator wyprowadził się właśnie z powodu zapachu. Później przychodzili chętni na wynajem, ale długo stało puste. Musiałam znacznie obniżyć czynsz – mówi Joanna Getka, mieszkanka kamienicy nad barem. Przez lata dzisiejszy kebab był lokalem usługowym, ostatnio mieścił się tu bank. Działalność baru jest możliwa dzięki decyzji o zmianie charakteru lokalu z usługowego na gastronomiczny. Autorem wniosku o dokonanie takiej zmiany jest Zarząd Gospodarowania Nieruchomościami, który wynajmuje lokale komercyjnym najemcom. - Ja tam bywałem wielokrotnie i różnie do tego można podejść. Najemca tego lokalu zobowiązał się do budowy specjalnego kanału wentylacyjnego lub pochłaniacza. Reprezentuję interesy miasta, które jest właścicielem tego lokalu i pobiera bardzo wysoki czynsz. Ja akurat nie czułem smrodu. Czuć tam pewne zapachy, na które jedne osoby są bardziej wrażliwe, drugie mniej. Jeżeli ktoś mieszka w centrum, musi liczyć się z tym, że są pewne niedogodności – uważa Grzegorz Okoński, Zakład Gospodarowania Nieruchomościami. Według planów władz dzielnicy, Plac Wilsona miał być reprezentacyjną częścią Żoliborza i centralnym ośrodkiem życia kulturalnego okolicy. W ten sposób też mieli być dobierani najemcy gminnych lokali. Urząd burmistrza mieści się zaledwie 300 m od baru z kebabem. - Nie jest to działalność, która aż tak odpowiadałaby naszym zamierzeniom, bo z wysoką kultura nie ma to wiele wspólnego. Ale w ramach racjonalnego wykorzystania zasobów lokali użytkowych, uważam, że jest to racjonalne – mówi Michał Jakubowski, wiceburmistrz Żoliborza.