Śmiertelna trucizna zamiast środka odchudzającego

TVN UWAGA! 3644036
TVN UWAGA! 139208
Nie bacząc na olbrzymie ryzyko coraz więcej osób decyduje się na zakup nielegalnych środków odchudzających. W zeszłym roku, po zażyciu kupionej w Internecie substancji zmarła 21-letnia Martyna z warszawskiej Pragi. Dziś, ponad rok od tej tragicznej śmierci rozpoczął się proces w tej sprawie. Reporterzy UWAGI! sprawdzili, kim jest człowiek, oskarżony przez prokuraturę o spowodowanie zgonu dziewczyny. Kogo jeszcze naraził na śmiertelne niebezpieczeństwo?

Ze względu na nieprzygotowanie mecenas reprezentującej oskarżonego, rozprawa została przerwana do najbliższego piątku. Dopiero wtedy okaże się, czy mężczyzna przyzna się do winy. Dotychczas odmawiał składania jakichkolwiek wyjaśnień. - Liczę na sprawiedliwy proces, chociaż to nie wróci mojej córce życia. Moja córka była piękną kobietą, w kwiecie wieku, a jej życie zostało brutalnie przerwane. A jestem tym bardziej rozczarowana, bo tydzień temu zauważyłam, że ten środek DNP nadal jest w sprzedaży, więc to jest chyba walka z wiatrakami – mówi Teresa Szwaczyk, matka zmarłej Martyny. Przyczyną śmierci Martyny była ostra niewydolność krążeniowa-oddechowa spowodowana zażyciem zakupionego w internecie dinitrofenolu. Preparat reklamowany jako cudowny środek na odchudzanie i najlepszy spalacz tłuszczu, jest w rzeczywistości silną trucizną. W rolnictwie dinitrofenol używany jest między innymi do zwalczania chwastów. Wcześniej wykorzystywany był też jako bojowy środek chemiczny. Mimo ogromnego niebezpieczeństwa związanego z jego spożyciem nadal znajdują się osoby gotowe zaryzykować własne życie dla idealnej sylwetki. Agnieszka Czerwińska-Filipczyk jest właścicielką agencji modelek XXL. Walcząc z nadwagą również trafiła na wychwalany na forach internetowych DNP. Bardzo szybko dotarło do niej jednak, że ta kontrowersyjna terapia odchudzająca ma fatalny wpływ na jej zdrowie. -- Udało mi się to sprowadzić ze Stanów Zjednoczonych. Przyszedł środek i przed 14 pierwszych dni zażywałam go. Pamiętam, że 13-go dnia bardzo źle się poczułam, myślałam, że zemdleję. Wyglądałam jakbym miała woskową skórę. Każdy, kto mnie widział pytał się czy coś się ze mną dzieje. Do tego miałam krwotoki z nosa, słyszałam szumy, czułam jakbym się wewnątrz ciała gotowała. Włosy zaczęły mi wypadać jakbym była po chemii. Poza tym czułam punktowy ból głowy, który spowodował, że ja sobie wmówiłam, że mam guza mózgu, ale wstydziłam się komukolwiek powiedzieć, że brałam takie środki – opowiada Agnieszka Czerwińska-Filipczyk. Zajmująca się sprawą śmierci Martyny prokuratura dotarła do osiemnastu klientów Macieja Ż. Większość z nich ze wstydu odmawia spotkania z naszymi reporterami. Natalia, która kupiła DNP, w ostatniej chwili znalazła informacje o szkodliwości tej substancji i zrezygnowała z jej zażycia. - Jeżeli jesteś osobą, która jest bardzo zabiegana i nie ma czasu się odchudzać, to dzięki temu lekowi masz coś, co da ci szansę schudnąć szybko, skutecznie, bez jakiegoś dodatkowego wkładu. Śmieją się niektórzy, że Martyna zmarła, bo zażyła go za dużo, a w innym wypadku nie doszłoby do tego. Pewna grupa ludzi nigdy nie przesieje tych informacji, że jednak w dużej mierze to sprzedawcy piszą i że tak naprawdę te rzeczy nie są zdrowe – tłumaczy sytuację Natalia. Mężczyzna, który według prokuratury produkował i sprzedawał DNP to pochodzący ze Zgierza przedsiębiorca Maciej Ż. W przeszłości służył w jednostce przeciwchemicznej Marynarki Wojennej. Swoich sił próbował jako ochroniarz, hodowca królików, czy właściciel hotelu dla koni jednak największe nadzieje wiązał ze swoimi wynalazkami. Opatentowany przez niego nowatorski silnik wiatrowy nie przyniósł jednak spodziewanych zysków. - Jako ojciec to jest wspaniały człowiek. Ja jestem była teściową, tak że my o nim złego słowa nie możemy powiedzieć. Wszystkim lubił się zajmować, pracowity był. Laboratorium nie miał, tylko on od kogoś ponoć kupował i przepakowywał – mówi była teściowa Macieja Ż. Za narażenie 18 osób na niebezpieczeństwo utraty życia i spowodowanie śmierci Martyny oskarżonemu Maciejowi Ż. grozi nawet 12 lat więzienia.

podziel się:

Pozostałe wiadomości