Przypomnijmy; Lucynie K., matce Hani oraz jej konkubentowi Łukaszowi B. postawiono zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad dzieckiem oraz jego zamordowanie.
W przypadku kurator sądowej prokuratura zdecydowała o zawieszeniu jej w obowiązkach zawodowych. Zastosowane zostało też poręczenie majątkowe.
- Kuratorka sądowa, która była zobowiązana do sprawowania nadzoru nad rodziną 3-letniej Hani, bagatelizowała ujawnione na ciele dziecka obrażenia. Urzędniczka nie weryfikowała w sposób właściwy informacji, dotyczących stosowania przemocy wobec Hani, ograniczając się w tym zakresie tylko do rozmowy z matką Hani - tłumaczy Tomasz Orepuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.
- Matka przekonywała panią kurator, że obrażenia na ciele dziecka powstały w wyniku zabawy albo w wyniku nieszczęśliwych wypadków. Kuratorka bezkrytycznie wierzyła matce i nie zgłaszała tego ani sądowi, ani innym organom. Nie ujmowała w swoich sprawozdaniach do sądu wszystkich istotnych faktów, dotyczących niewłaściwego funkcjonowania rodziny Hani, a także potwierdzała nieprawdę w dokumentach, co do wykonywanych czynności - dodaje Orepuk.
Dziecko było katowane niemal od narodzin
Trzyletnia Hania zmarła pod koniec lutego tego roku w szpitalu w Kłodzku. Sekcja zwłok wykazała, że doznała bardzo poważnych obrażeń jamy brzusznej. Matka dziecka zeznała, że Hania zasłabła, gdy ta polewała ją zimną wodą. Jak ustalili śledczy, tego wieczora konkubent matki miał kopnąć leżące na podłodze dziecko w brzuch. W organizmie miał wtedy 0,5 promila. Matka Hani - promil. W toku śledztwa ustalono, że dziewczynka była niemal codziennie bita przez matkę i jej konkubenta. Oboje mieli zadawać dziecku ciosy po plecach i po rękach, a także polewać dziewczynkę lodowatą wodą.