Pani Katarzyna od urodzenia jest osobą niewidomą.
- Po operacjach zdarzały się momenty, że widziałam, ale bardzo słabo: kolory z bardzo bliska, bardzo duże litery. Trwało to może przez miesiąc, dwa. Było to niesamowite. Dużym przeżyciem było też to, że mogłam zobaczyć mamę - opowiada Katarzyna Rolnik.
Kobieta mieszka razem matką - panią Krystyną, która jeszcze do niedawana była jej opiekunką.
Półtora roku temu pojawił się jednak problem. Pani Krystyna przeszła udar, a niewidoma córka musiała zająć się chorą matką.
Niewidoma córka opiekuje się chorą matką
- Obiad może i sama ugotuję, ale nie jestem w stanie nakarmić jej np. zupą. Zastrzyków jej nie podam, cukru nie zmierzę. Nie zmienię jej też pampersa i jej nie umyję. Zwłaszcza, że mamę trzeba myć na łóżku, bo mamy za małą łazienkę, żeby wjechać do niej wózkiem - mówi córka chorej kobiety.
W opiece pielęgnacyjnej nad panią Krystyną, córce pomaga pracownica socjalna przyznana przez ośrodek pomocy społecznej. Opiekunka odwiedza rodzinę w godzinach pracy. Po godz. 15 pani Katarzyna musi radzić sobie sama.
W zmianie pampersów oraz podawaniu insuliny pomaga krewny.
- Krysia nie jest w stanie ani mówić, ani chodzić. Rusza tylko lewą ręką. Siostra potrzebuje całodobowej opieki, a ja pomagam tylko tak z dobroci serca, bo kto inny pomoże jak nie ja - mówi Ryszard Brzuska.
- Bez wujka to ja bym sobie nie dała rady. Bez niego mama nie mogłaby być w domu - dodaje córka.
Wcześniej w opiece nad panią Krystyną pomagała jej kuzynka. Niestety, kobieta złamała nogę.
Chwile zwątpienia
Pani Katarzyna nie jest w stanie podołać wszystkim obowiązkom. Sama wymaga opieki oraz wsparcia. Podobnie jak jej matka ma orzeczoną niepełnosprawność w stopniu znacznym.
- Czasem jest ciężko. Były takie sytuacje, że trzeba było szukać pomocy po znajomych. Byłam zdana na łaskę obcych ludzi - przyznaje kobieta.
- Dziewczyna już nie wytrzymuje. To jest ciągły stres i nerwy. Nigdzie nie może wyjść, ani nic zrobić dla siebie. Cały czas musi być przy mamie - dodaje pan Ryszard.
„Cały czas muszę być z mamą”
- Chciałabym jechać na miesięczny kurs orientacji przestrzennej do Warszawy. Staram się o psa przewodnika, który bardzo by mi pomógł w przemieszczaniu się. Teraz sama nigdzie nie chodzę, bo tutaj nie ma chodników, a niektórzy kierowcy jeżdżą jak wariaci - opowiada.
Jakiś czas temu w życiu pani Katarzyny pojawił się przyjaciel - pan Marcin z Gdańska.
- Chciałabym się z nim spotkać, ale na razie jest ciężko, bo nie mam możliwości nigdzie wyjechać. Cały czas muszę być z mamą – mówi kobieta i dodaje: - Marcin jest dla mnie bardzo dużym wsparciem. Fajnie jest się tak komuś wygadać.
Czy GOPS pomoże?
Gminny ośrodek pomocy społecznej zaproponował, aby matkę pani Katarzyny umieszczono w specjalistycznej placówce leczniczej. Aby do tego doszło, córka miała podpisać dokumenty, w których zobowiązuje się do zapewnienia matce mieszkania oraz opieki po zakończonym leczeniu.
- Przywieziono mi taki dokument, że ja po pół roku się zobowiązuję przyjąć mamę pod swoją opiekę. A ja nie wiem, czy będę miała siłę i czy dam radę. Po prostu boję się to podpisać, bo jak osoba niewidoma, niepełnosprawna może się do czegoś takiego zobowiązać - mówi kobieta.
- W GOPS-ie powiedzieli mi, że jak tego nie podpiszę, to żaden ZOL mamy nie przyjmie - dodaje.
Mimo że sytuacja rodziny jest znana urzędnikom od wielu miesięcy, wciąż nie wypracowano systemu skutecznej i całodobowej pomocy, tak, aby zabezpieczyć interesy zarówno niepełnosprawnej matki, jak i córki.
- Oświadczenie, w którym pani Katarzyna zobowiązuje się do przyjęcia matki do domu po upływie pół roku, jest formą zabezpieczenia. Chodzi o to, żeby ten dom był, żeby przykładowo nie został sprzedany - tłumaczy Patrycja Gniewczyńska z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Sławnie.
Pani Katarzyna nie zarządza jednak nieruchomością, w której kobiety mieszkają. Natomiast dokumenty prawne, które jej przedstawiono były dla niej niezrozumiałe i niepokojące.
- Jeżeli pani Katarzyna nie zdecyduje się umieścić matki w ZOL-u, wyjdziemy na drogę sądową i będziemy wnioskować o umieszczenie pani Krystyny w ośrodku całodobowym z pominięciem zgody córki - zapowiada Patrycja Gniewczyńska.
- Na pewno podejmiemy wszystkie kroki, żeby panią Krystynę umieścić w ośrodku, w którym będzie miała opiekę, a pani Katarzyny nie zostawimy samej sobie - deklaruje Artur Ciróg, zastępca wójta gminy Sławno.
„Potrzeba mi wsparcia”
Sytuacją pani Katarzyny zainteresowaliśmy lokalny oddział Polskiego Związku Niewidomych.
- Jeśli pani Kasia będzie potrzebowała pomocy w uzupełnianiu wniosków np. na turnus rehabilitacyjny czy o dofinansowanie remontu łazienki, to może zrobić to tutaj. Jeśli tutaj przyjdzie, znajdzie pomoc - zapewnia Dorota Radzka z Polskiego Związku Niewidomych w Sławnie.
- Ja potrafię się cieszyć z każdej drobnostki. Jak jest ciepło, jak mi coś wyjdzie. Do szczęścia potrzeba mi jeszcze tylko wsparcia innych osób - mówi pani Katarzyna.