Badania górników
W połowie czerwca ruszyło masowe testowanie pracowników śląskich kopalń. Sebastian Mrozik otrzymał wynik pozytywny.
- Objawy, jakie miałem, to jeden dzień z gorączką i utrata węchu i smaku na trzy dni. Potem całkowicie nic mi nie było – wspomina.
Na podstawie wyniku testu pana Sebastiana, sanepid objął kwarantanną dwie rodzinny. Zazwyczaj kwarantanna kończy się po dwóch, trzech tygodniach izolacji. W tym przypadku, w chwili przyjazdu naszej ekipy zaczynał się ósmy tydzień przymusowego uwięzienia.
- Nawet sobie nie wyobrażacie, jak sytuacja wygląda u nas, w środku. Trzyma nas przy życiu jeszcze tylko to, że jesteśmy w dobrych relacjach, możemy porozmawiać. Sytuacja jest dramatyczna – wyznaje Grażyna Jurowicz.
Obowiązujące obecnie w Polsce przepisy mówią, że warunkiem zakończenia kwarantanny jest uzyskanie dwóch z rzędu, negatywnych wyników testów.
Zobacz także: Najwięcej zgonów na covid-19 jest w województwie śląskim
- Tam wszyscy są zdrowi, a mi na przemian wychodzą wyniki pozytywne i negatywne – przekonuje pan Sebastian.
Negatywny, pozytywny, negatywny
Sposób przeprowadzania testów u naszych bohaterów może budzić wątpliwości, co do ich rzetelności.
- Wszyscy mamy wyniki negatywne. Ja dostałam wynik z własnym nazwiskiem, ale imieniem sąsiada – mówi Sylwia Mrozik.
- To nie powinno się zdarzyć. Tego typu próba powinna być zdyskwalifikowana. Traktujemy to, jako błąd pobrania, który nie powinien w ogóle wejść do analizy. Sytuacje takie zdarzają się najczęściej przy masowych poborach. To błąd ludzki, którzy szybko powinien być korygowany – tłumaczy Grzegorz Hudzik, wojewódzki szef sanepidu.
O czym mogą świadczyć niejednoznaczne wyniki kolejnych testów?
- Test nie wskazuje wirusa w całości, tylko jego elementy. Na różnym etapie choroby, może się pojawić ślad wirusa w wymazie. Nie musi to jednak oznaczać aktywnej choroby – stwierdza dr Paweł Grzesiowski i dodaje: Najnowsze badania wskazują, że osoba bezobjawowa przestaje zarażać po 6-10 dniach. Dodatni wynik testu, po takim czasie jest już tylko świadectwem tego, że organizm w wydłużony sposób wydala wirusa. Należałoby zmienić zasady kwarantanny, bo dziś wiemy już, że osoba łagodnie chora zaraża ok. 10 dni, osoba bezobjawowa około sześciu dni, a osoba z ciężkim przebiegiem choroby ok. 20 dni.
Postulat naszego eksperta popiera również Andrzej Horban, krajowy konsultant do spraw chorób zakaźnych.
- Po siedmiu tygodniach, dla dobra dzieci zdecydowałem się na pobyt w izolatorium. Wymaz miałem pobierany już siedmiokrotnie. Moje wyniki raz są pozytywne, raz negatywne. Ta sytuacja jest najtrudniejsza dla naszych dzieci, które nie rozumieją sytuacji. Nie wiedzą, kiedy będą mogły wyjść na lody, pojechać do babci – żali się Sebastian Mrozik.
Ostateczna decyzja o zmianie przepisów należy do ministra zdrowia i jego zespołu. Na razie przenosiny pana Sebastiana do izolatorium dały szansę dwóm rodzinom na zwolnienie z kwarantanny.
- Większość badań było wykonanych w jednym laboratorium. Zasadnym jest pytanie, czy nie doszło do błędu przy poborze materiału i jego analizie. Być w może mamy w tym przypadku do czynienia z przewlekłością replikacji wirusa, nie możemy także wykluczyć błędu laboratorium – komentuje Grzegorz Hudzik.
Dwa powtórne testy wykonane w izolatorium, gdzie przebywał Sebastian Mrozik oraz testy dwóch rodzin dały wynik negatywny. Wszyscy mogą cieszyć się wolnością, a dzieci wyjechać na upragnione wakacje.