Wczoraj w Uwadze! pokazaliśmy pierwszą część reportażu.
„Nagrywa wszystkie rozmowy”
Przemysław S. toczy obecnie walkę z żoną o prawo do opieki nad dziećmi, które pomimo kryminalnej przeszłości mężczyzny oraz jego obecnych problemów z prawem, są pod jego opieką. Żona, pani Marta, stara się odzyskać dzieci, tymczasem Przemysław S. atakuje wszystkich, którzy staną mu na drodze: adwokatów, kuratorów, sędziów.
- Nie mam wątpliwości, że Przemysław S. nagrywa wszystkie rozmowy. Robi to po to, żeby zastraszyć osoby niewygodne dla siebie, czyli każdego, kto mu się sprzeciwia, kto jest po drugiej stronie barykady – mówi adwokat Marcin Szczerkowski i dodaje: W moim przypadku złożył prywatny akt oskarżenia do sądu. Po przeczytaniu go, nie jestem w stanie zinterpretować, co mi zarzuca.
Dzieci pod opieką ojca zostały objęte nadzorem kuratora. Stało się tak, dlatego, bo sąd jednak wziął pod uwagę kryminalną przeszłość Przemysława S., w tym wyrok za czyny pedofilne. Kurator, wyznaczony przez sąd, ma za zadanie weryfikować, czy dzieci mają właściwą opiekę i powiadamiać sąd o ewentualnych nieprawidłowościach. Obowiązkiem rodzica jest współpracować z kuratorem.
- Nie widzę żadnej możliwości współpracy z pani osobą. Jest pani oskarżona o przestępstwo karne, ma pani akt oskarżenia. Nie życzę sobie, by ktoś oskarżony przebywał w moim domu – mówi Przemysław S. na jednym z nagrań.
Kuratorzy wielokrotnie informowali sąd o tym, że Przemysław S. nie współpracuje, jednak sąd nie zmieniał postanowienia dotyczącego opieki nad dziećmi.
- Cały czas dążę do tego, żeby dzieci były razem i wróciły do matki. Bardzo je kocham, nigdy ich nie skrzywdziłam. Chcę żeby mimo tej sytuacji dobrze się rozwijały i wyrosły na porządnych ludzi – mówi pani Marta, matka rodzeństwa.
Zarzuty wobec matki dzieci
Kiedy zbliżał się termin kolejnego posiedzenia sądu w sprawie opieki nad dziećmi. Przemysław S. odwiedził córkę w domu jej matki. W łazience trwał remont. Przemysław S. zrobił zdjęcia i wysłał do nadzoru budowlanego, żądając odłączenia jego zdaniem niebezpiecznej instalacji. Pani Marta została bez prądu.
- To jest tyran. Manipuluje ludźmi, nie prosi, lecz żąda – kwituje pani Marta.
Był luty. Bezradna kobieta pożyczyła agregat, by ogrzać dom. Podtruła się tlenkiem węgla. Jej córce, która była wyżej, w części mieszkalnej, nic się nie stało. Jednak S. natychmiast wykorzystał sprawę w sądzie.
Dodatkowo S. zeznał przed sądem, że jego żona ma zamiar popełnić samobójstwo i zabić także swoją córkę. Jako dowód pokazał wydruki z jej rzekomej rozmowy ze znajomym na komunikatorze internetowym.
- To jest kłamstwo. Te wiadomości zostały przez niego spreparowane – ripostuje kobieta i dodaje: On twierdzi, że dzieci były brudne, głodne, że je biłam, znęcałam się nad nimi. Stwierdził, że syna doprowadziłam do śmiertelnej białaczki. To wszystko kłamstwo.
Pomimo że instalacje w domu zostały szybko naprawione, a pani Marta zeznała w sądzie, że nie ona jest autorką wiadomości na komunikatorze, sąd przyznał opiekę nad dziećmi Przemysławowi S.
Sąd postanowił tak wiedząc o wyroku za pedofilię, o kilku innych wyrokach za oszustwa, groźby karalne i zniesławienia. Wiedział także, że S. jawnie odmawiał współpracy z kuratorami rodzinnymi i nie dopuszczał matki do kontaktu z dziećmi. Sąd znał także opinię psychiatryczną na temat pana Przemysława. Wiedział o toczącym się postępowaniu w sprawie użycia broni pneumatycznej oraz że, gdy sprawy nie szły po myśli Przemysława S., ten nagrywał sędziów, naciskając na nich i otwarcie mówiąc, że nie postępują zgodnie z prawem.
Co na to sąd?
Sąd w Płocku początkowo odmawiał rozmowy, zauważając, że to sprawa rodzinna, która toczy się za zamkniętymi drzwiami. Jednak po przedstawieniu przez reporterkę Uwagi! kilku faktów, prezes sądu zgodził się na krótki komentarz.
- Nie mam władzy, która pozwalałaby mi oceniać sąd za jego orzeczenie. Jako sędzia w opisanej przez was sytuacji, byłbym skłonny przekazać dziecko matce. Trudno mi polemizować z wyrokiem, którego nie znam – komentuje Dariusz Wysocki, wiceprezes Sądu Okręgowego w Płocku.
Prokuratura w Iławie, gdzie sporządzony był akt oskarżenia za czyny pedofilskie, wnosi by Przemysław S. dostał zakaz przebywania w instytucjach zajmujących się dziećmi oraz zakaz pełnienia jakichkolwiek funkcji w organizacjach, które mają za zadanie ochronę dzieci. Ma to związek z prowadzoną przez S. działalnością – stowarzyszeniem obrony praw dzieci, któremu prezesuje.
- W sierpniu 2019 roku starosta został poinformowany przez Prokuraturę Rejonową w Gdańsku o wyroku dotyczącym pana S. W związku z tym zawiadomiliśmy wszystkich członków stowarzyszenia o tym fakcie, w szczególności członków zarządu. Efekt był piorunujący, wszyscy gremialnie natychmiast złożyli rezygnację – mówi Maciej Flens ze Starostwa Powiatowego w Koszalinie.
Przeciwko mężczyźnie toczą się także kolejne sprawy o zniesławienie. Jedna w Koszalinie i dwie w Gdańsku. Wkrótce także rozpocznie się sprawa groźby karalne o użycie broni pneumatycznej. Niewykluczone też, że kara za pedofilię, dwa lata w zawieszeniu na pięć, zostanie Przemysławowi S. odwieszona.