Bracia Grzegorz i Paweł Kucharscy zostali skazani za zgwałcenie kobiety. Od samego początku twierdzili, że są niewinni. Oskarżyły ich zgwałcona Renata K. i jej koleżanka Justyna S. - To było sześć lat temu, ale bardzo dobrze to pamiętam – mówi Renata K. – Wywieźli nas w pola. Zaczęłyśmy uciekać, ale mnie złapali, Justyna uciekła. Potem zabrali mnie do samochodu i wywieźli w inne miejsce. O gwałcie zawiadomił policję właściciel baru, do którego dotarłą Renata K. Zapamiętał to, co wtedy mu powiedziała. - Z tego, co mówiła, wynikało, że oni mówili w obcym języku – Ukraińcy czy coś – mówi Krzysztof Karcz, właściciel baru. – Podała samochód – audi albo mercedesa. Jako sprawców Renata K. i Justyna S. wskazały braci Grzegorza i Pawła Kucharskich. Obaj zostali zatrzymani, trafili do aresztu. Mimo, że opis gwałcicieli, jaki przedstawiły dwie kobiety, nie odpowiadał wyglądowi braci. - Byli niżsi – około 175 cm wzrostu, tężsi – mówi Paweł Kucharski. - Jeden z nich miał mieć blizny na twarzy, brakowało mu dwóch jedynek w górnej szczęce – dodaje Grzegorz Kucharski. Ta rozbieżność nie wzbudziła wątpliwości prokuratury. Nie wzięła ona również pod uwagę alibi, jakie braciom dali ich koledzy. Tego wieczora, kiedy doszło do gwałtu, Grzegorz i Paweł Kucharscy wybrali się do dyskoteki. Widziało ich tam wiele osób. Co więcej, po pół roku od zatrzymania braci, pokrzywdzone dokonały nowego opisu gwałcicieli, tym razem zgodnego z wyglądem braci. - Skoro sąd uznał, że ten dowód jest wiarygodny, to należy go jako taki przyjąć – mówi Romulad Sitarz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zamościu. – Przez szereg miesięcy przeprowadzono szereg czynności procesowych, które według oceny prokuratora rejonowego wykazały winę oskarżonych. Sąd Rejonowy w Janowie Lubelskim skazał Grzegorza i Pawła na cztery i pół roku więzienia. Sąd Okręgowy w Zamościu, do którego odwołali się bracia, podtrzymał wyrok. W uzasadnieniu powołał się wyłącznie na zeznania pokrzywdzonych, odrzucając wszystkie dowody, które mogłyby świadczyć o niewinności braci. - Przedmiotem oceny sądu pierwszej instancji, jak również Sądu Okręgowego, był całokształt materiału dowodowego, w tym zeznania świadków obrony – mówi Jerzy Rusin, rzecznik Sądu Okręgowego w Zamościu. – Ale sąd nie podzielił treści tych zeznań i przypisał oskarżonym przedmiotowe przestępstwo. Sąd nie wziął także pod uwagę faktu, że nasienie, które znaleziono na ubraniu zgwałconej, nie pochodziło od żadnego z braci. Nie zainteresowały go też złożone przed notariuszem i powtórzone przed sądem zeznania koleżanek Renaty K. i Justyny S. Według nich, Renata K. miała wyznać, że oskarżyła braci tylko po to, by wyłudzić od nich odszkodowanie. Podczas śledztwa prokuratura nie ustaliła, do kogo należał samochód, którym poruszali się sprawcy, nie sprawdzono billingów telefonicznych braci Kucharskich, którzy według zeznań zgwałconej mieli dzwonić z miejsca zdarzenia, nie zdjęto odcisków palców z butelki, którą również w tym miejscu znaleziono. Sposób prowadzenia śledztwa ekspert od prawa ocenia jednoznacznie. - Ani policja, ani prokuratura nie zarządziły czynności śledczych, mających na celu porównanie zebranych dowodów z tym, co łatwo było ustalić – mówi prof. Andrzej Rzepliński z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – Dowody, na których oparł się sąd, są słabe. W porządnym procesie to nie wystarczy, by uznać oskarżonych za winnych. Paweł i Grzegorz Kucharscy otrzymali już wezwanie do odbycia kary. Mieli stawić się pod bramą więzienia 30 czerwca. Złożyli jednak wniosek o odroczenie. W tym czasie planują złożyć kasację od wyroku. UWAGA! będzie śledzić dalsze losy braci.