Od niedawna w Polsce rejestruje się przypadki zachorowań spowodowanych menigokokami. Dwa lata temu inwazyjną chorobę meningokokową stwierdzono u prawie 140 osób. W 2006 r. odnotowano już ponad 150 przypadków. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy zachorowało już prawie 140 osób niemal w całym kraju. Sepsa może przypominać zwykłe przeziębienie. Towarzyszy jej wysoka gorączka, sztywność karku, czasem wymioty. Często lekarze nie potrafią jej trafnie zdiagnozować. Tak było w przypadku córki pani Małgorzaty. - Byłam u zwykłego lekarza. Wysłał nas do laryngologa, bo podejrzewał zapalenie ucha. Coś mi nie dawało spokoju. Pojechaliśmy do szpitala. Lekarz powiedział, że podejrzewają sepsę, a dziecko jest w bardzo ciężkim stanie – opowiada Małgorzata Pietruszka. Lekarze walczyli o życie pięciomiesięcznej dziewczynki kilka dni. U dziecka stwierdzono zakażenie meningokokami i pneumokokami. To cud, że przeżyła. Tyle szczęścia nie miała półtoraroczna dziewczynka, która trafiła do szpitala w Policach. Lekarka z długoletnim stażem od razu rozpoznała u niej sepsę meningokokową. Jednak zamiast wezwać pogotowie, wysłała matkę z dzieckiem do oddalonego o kilkanaście kilometrów szpitala. Dziewczynka zmarła po kilkunastu godzinach. Prokuratura ma ustalić czy lekarka popełniła błąd w sztuce. - Śmierć naszego dziecka uczuliła tych ludzi, jak należy postępować. Ale czy śmierć ma być przykładem? Naprawdę, warto się cieszyć z rodzicami, których dzieci ocalały – płacze nad grobem córki Rafał Bienias, ojciec zmarłej Oliwii. Sepsa może wystąpić u osób w każdym wieku. Jednak najbardziej narażone są dzieci do piątego roku życia, bo ich system odpornościowy nie jest całkowicie wykształcony. Łatwym celem dla meningokoków jest też organizm osłabiony długim leczeniem. Zakażeniom sprzyja zgrupowanie wielu osób w jednym miejscu. To właśnie zabawa w dyskotece była prawdopodobną przyczyną sepsy, którą stwierdzono u 17-letniej Agnieszki z Tczewa. - Bolały mnie wszystkie kości. Na pogotowiu stwierdzili, że to grypa. Powiedzieli, że mam zaczerwienione gardło i mama ma mi zbijać gorączkę. W nocy zaczęła się biegunka. Tata musiał prowadzić mnie do toalety. Sama nie mogłam dojść. Lekarze mówili, że rodzice mają być przygotowani na wszystko – opowiada Agnieszka. Posocznica zostawiła na ciele 17-latki rany, których leczenie zajmie nawet kilka miesięcy. Wiosną tego roku doszło do licznych zakażeń meningokokami na Pomorzu i Mazowszu. Jednak najbardziej niebezpieczna sytuacja rozwinęła się na Opolszczyźnie, w powiecie brzeskim. - Ludzie się bali. Dodatkowe napięcie wywołał brak szczepionek w aptece – mówi Beata Rozmus, Powiatowy Inspektor Sanitarny w Brzegu. - Sprzedawaliśmy jedną, dwie szczepionki w ciągu miesiąca. Nagle, w ciągu tygodnia, pojawiło się 200, 300 pacjentów, którzy chcieli mieć natychmiast szczepionkę. Ani apteki, ani hurtownie farmaceutyczne nie były na coś takiego przygotowane. Wielu pacjentów jeździło po szczepionkę do Czech – wyjaśnia Maciej Zaklina, właściciel apteki w Opolu. Tylko w jednej aptece w Jeseniku, nieopodal granicy, sprzedano Polakom ponad tysiąc szczepionek. W czeskich aptekach szczepionkę przeciwko meningokokom można było kupić za około 90 zł. W Polsce jej cena wahała się od 100 do 170 zł. Wielu nie było na nią stać. Ponieważ była nieosiągalna, a niektórym powiatom na Opolszczyźnie groziła epidemia, władze sanitarne zdecydowały się na szczepienia ochronne. Objęto nimi przede wszystkim młodzież. Opolski sanepid złamał też tabu. Zaczęto mówić otwarcie o tym, jak groźna jest sepsa. Państwowa Inspekcja Sanitarna monitoruje liczbę zachorowań na inwazyjną chorobę meningokową. Roczny koszt szczepień szacuje na ponad 150 mln zł. Ich przeprowadzenie może zalecić Zespół do Spraw Zakażeń Meningokokowych, ten który zalecał szczepienia na opolszczyźnie. - Jest szczepionka od lat rekomendowana. Jeśli rodzice uważali, że szczepienie dzieci jest konieczne, to mogli je szczepić. Zapadalność w Polsce jest jeszcze niska. To, z punktu widzenia zdrowia publicznego, nie uzasadnia wprowadzenia masowych szczepień. Musimy wybierać, co jest najważniejsze, bo budżet jest zawsze ograniczony – wyjaśnia prof. Waleria Hryniewicz. Zobacz także:Informacje o sepsie