Wirtualne plony
Każdy z graczy wciela się w postać farmera i zakłada swoje ranczo. Można na nim hodować wirtualne zwierzęta i sadzić wirtualne rośliny, a potem produkować wirtualne dżemy czy sery.
- Chodzi o to, żeby siać, a potem czekać, aż wyrośnie. Koniczyna – 15 minut, kukurydza – 4 godziny, pomidory – 8. Muszę to robić, żeby mi poziom poszedł do góry – tłumaczy 70-letnia Wanda Wołczyk.
Im bardziej rozbudowana farma, tym gracz wchodzi na wyższy poziom.
- Rano loguję się, robię sobie kawę, zbieram to, co posiałam na noc i sieję nowe. Czas oczekiwania na plony przeznaczam na sprzątanie i gotowanie. Potem znowu sieję, przygotowuję kolację. Spać idę dopiero, jak mam gospodarstwo obrobione, około godziny 23. Dopiero wtedy odpoczywam – przyznaje pani Wanda.
70-latka z grą nie rozstaje się nigdy. W rywalizacji o kolejne punkty nie przeszkodziła jej nawet choroba. Gdy okazało się, że cierpi na złośliwy nowotwór musiała rozpocząć długą terapię.
- Przez 14 lat, codziennie, aż do dziś, byłam i jestem zalogowana – podkreśla Wołczyk. I dodaje: - Jak byłam w szpitalu na onkologii, to koleżanka się za mnie logowała, sadziła i zbierała. Przeszłam chemioterapię i radioterapię, do dziś jestem pod kontrolą lekarzy. Może to wydać się zabawne, ale jestem pewna, że uratowała mnie właśnie gra.
Gra jest darmowa, ale często pozycja lidera kosztuje. Żeby pomnożyć swoje farmy i przyspieszyć zdobywanie kolejnych poziomów, gracze płacą z własnej kieszeni.
- Jakby zsumować te wszystkie lata, to włożyłam w grę tysiące złotych. Nie żałuję. To jest trochę hazard – podkreśla Bożenna Bocińska.
„Poznałam męża dzięki grze”
Pani Elżbieta za granicą spędziła osiem, opiekując się w tym czasie starszymi ludźmi. Dziś jest na emeryturze. Zarówno ona, jak i jej przyszły mąż grali w tę samą internetową grę.
- Gdyby nie gra, to nie poznałabym męża, a te 5 lat z nim to był najpiękniejszy fragment mojego życia. To było jak prezent od życia, a może od gry. Dla męża zmieniłam całe życie w wieku 64 lat – opowiada pani Elżbieta Jabłecka.
66-letnia pani Bożenna jest wdową, a jej syn mieszka za granicą. Komputer to dla niej jedyny sposób komunikacji z rodziną i z innymi graczami.
- Gra pomaga w zabijaniu samotności i daje mi radość – przekonuje.
Nagły koniec?
„Ludzie popadli w rozpacz, dla wielu z nas gra była odskocznią od nieciekawego życia. Teraz nas się pozbawia wszystkiego”, tak zaczynał się mail, który przyszedł do naszej redakcji.
- Najpierw opłakiwałam męża, teraz musiałabym grę. To byłaby podwójna żałoba – wyznaje pani Elżbieta.
Okazuje się, że setki osób grających w popularną grę komputerową zmuszonych zostało nagle zmienić swoja platformę. Problem w tym, że w ten sposób tracą cały swój wirtualny dorobek i pozycję lidera.
- Straciłam trzy gospodarstwa, dorobek 14 lat grania. Urwało się wszystko 25 listopada – opowiada pani Wanda.
Wielokrotnie próbowaliśmy skontaktować się z twórcami gry, ale niestety nie otrzymaliśmy od nich żadnej odpowiedzi. Tymczasem otrzymaliśmy wiadomość od jednej z naszych bohaterek, że firma postanowiła jednak przywrócić uczestnikom gry wszystkie dane razem z ich osiągnięciami.
- Skrzyknęliśmy się na grupie i wszyscy zaczęliśmy pisać wiadomości do twórców gry. Uderzyłam do ich serc, prosiliśmy o litość nad nami. Udało się zachować wszystkie farmy, pieniądze, dobra – cieszy się Ewa Kalinowska.
Coraz więcej seniorów odzyskuje swoje konta. Gracze znów mogą rywalizować i zdobywać kolejne punkty.
- Nie wyobrażam sobie dnia, że wstanę i nie będę mogła zalogować się do farmy. To nie nałóg, to pasja. Człowiek bez pasji nie ma po co żyć – kończy pani Elżbieta.