Seks afera: Pierwsze zarzuty

Prokuratura postawiła małopolskiemu działaczowi Samoobrony zarzuty utrudniania śledztwa i nakłaniania do zmiany zeznań świadka w sprawie seks afery. To efekt reportażu UWAGI! i publikacji Gazety Wyborczej. Szokujące informacje o działaczu przekazał UWADZE! człowiek, który mieszka w tej samej, co on miejscowości.

W środę pokazaliśmy reportaż o kolejnej działaczce Samoobrony, która oskarża posła Stanisława Łyżwińskiego o wykorzystywanie seksualne. Natychmiast po jego emisji oraz publikacji artykułu w Gazecie Wyborczej, prokuratura wszczęła postępowanie wobec małopolskiego działacza Samoobrony Franciszka I., który próbował nakłonić kobietę do zmiany zeznań. W piątek małopolskiej policji nie udało się go zatrzymać, jednak dzień później on sam zgłosił się do prokuratury w Łodzi. Postawiono mu zarzuty utrudniania śledztwa i nakłaniania świadka do zmiany zeznań. Jest pierwszym działaczem Samoobrony, który usłyszał zarzuty w sprawie tzw. seks afery. Franciszek I. przed kamerami TVN 24 zaprzeczył, jakoby ostatnio kontaktował się ze Stanisławem Łyżwińskim. Powiedział też, że nie rozmawiał z kobietą, która wystąpiła w reportażu UWAGI! Wobec Franciszka I. zastosowano dozór policyjny, zakaz wyjazdu z kraju oraz kontaktowania się z informatorką UWAGI! i Gazety Wyborczej. On sam natomiast oddał dziś legitymację partyjną. Franciszek I. jest działaczem Samoobrony w Myślenicach koło Krakowa. Kandydował do Sejmu, ale zabrakło mu głosów. Reporter UWAGI! rozmawiał z mieszkańcem miejscowości, gdzie mieszka I. Z jego słów wyłania się obraz wpływowego w okolicy człowieka, o niekoniecznie najlepszej reputacji. - Ma u nas pseudonim ”Kondom”, z tego względu, że lubi te igraszki – mówi człowiek, który zna I. – To facet, który nie przepuści żadnej kobiecie. Wszyscy wiedzieli, że bywali u niego Renata Beger, Lepper, Łyżwiński. Znany jest z tego, że lubi zabawy damsko – męskie i chodziła anegdota, że szykuje im zawsze odpowiednich gości na taką wizytę. Według słów informatora UWAGI!, Franciszek I. chwalił się, że dał na kampanię Samoobrony 100 tys. zł oraz wypożyczył na jej potrzeby BMW z kierowcą i pokrył koszty paliwa. Tym samochodem, jak mówi informator, w trakcie kampanii jeździł Stanisław Łyżwiński. Gdy dziennikarze UWAGI! zbierali informacje o Franciszku I., niespodziewanie zaczęło za nimi jeździć ciemnozielone BMW, podobne do tego, którym w trakcie kampanii wyborczej jeździł poseł Łyżwiński. Prowadził je mężczyzna w kapturze. Oślepiał dziennikarzy światłami. Samochód oddalił się dopiero, gdy dziennikarze dojechali do Myślenic i zatrzymali się pod tamtejszą komendą policji. Samochód, który jeździł za dziennikarzami, pojawił się później przed domem Franciszka I. Siedział w nim ten sam mężczyzna w kapturze, który jeździł za dziennikarzami. - Wszyscy się boją I. – mówi informator UWAGI! – Jest raczej niebezpiecznym człowiekiem, lubi się odgrażać, ma dużo zwolenników, którym daje pracę. Wygląda na to, że ma taki ukartowany, gangsterski tryb życia.

podziel się:

Pozostałe wiadomości