Wniosek o ekstradycję Polańskiego komentowali politycy i ludzie kultury. Sprawą interesował się cały świat. Kim jest sędzia Dariusz Mazur, który odmówił Amerykanom wydania znanego reżysera?
- Wpłynął wniosek o moją ekstradycję i oczywiście poddam się procedurze. Mam zaufanie do polskiego wymiaru sprawiedliwości i nadzieję, że wszystko będzie dobrze – podkreślał, od początku sprawy, Polański.
A już w trakcie procesu, sędzia Dariusz Mazur, przewodniczący wydziału III karnego Sądu Okręgowego w Krakowie podkreślał, że nie ma żadnego znaczenia, czy sprawa dotyczy znanego na całym świecie reżysera, czy też nie. Po czym oznajmił, że ekstradycji nie będzie. - Z punktu widzenia rzetelnego sędziego, to nie była sprawa pomiędzy gwiazdą kina, a mocarstwem, jakim są Stany Zjednoczone. To była sprawa o pryncypia: czy organ państwa może naruszać ugodę, jaką zawarł z oskarżonym, gdzie w wyniku tej ugody oskarżony przyznał się do winy i zrezygnował z szeregu swoich uprawnień? Czy wycofanie się z tej ugody, już po odbyciu kary, mieści się w jakichkolwiek kategoriach praworządnego postępowania? Na tej zasadzie, jeśli ktokolwiek miał kiedyś jakieś postępowanie i odbył karę, to w każdej chwili państwo sobie mogłoby pomyśleć: „A może jemu mało było? Może go znowu zamknąć jednak?” To się nie mieści w żadnych kanonach praworządności. Dla mnie to niewyobrażalne – argumentuje sędzia Mazur.
Proces Polańskiego był wydarzeniem medialnym, a swoją opinię w sprawie zajmowali artyści i politycy, m.in. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Sędzia Mazur twierdzi, że nie miało to dla niego żadnego znaczenia. – Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek mógł na mnie wpłynąć – mówi krótko. Dariusz Mazur jest sędzią od prawie 20 lat. Posługuje się prawniczym angielskim i jest uznawany za specjalistę od ekstradycji. Właśnie, dlatego kiedy roku temu wpłynął wniosek o wydanie Amerykanom Romana Polańskiego, zajął się tą sprawą. W czasie wolnym lubi sport. Wyczynowo uprawiał judo. Teraz rekreacyjnie biega i jeździ na rolkach. Ma żonę i trójkę dzieci. Zdjęcie rodziny, oprawione w ramkę, to jedyny akcent prywatny, jaki można znaleźć w jego gabinecie. – Rodzina w domu, w pracy prawa. Tak to wygląda – komentuje.
Twierdzi, że w zawodzie sędziego ogromnie ważne to być gotowym na zmianę opinii. Nawet pod sam koniec procesu. - Przeczytawszy akta trudno nie mieć jakiegoś poglądu na sprawę, natomiast sędzia musi być gotowy na to, żeby np. po 30 terminach rozpraw, nagle na 31 terminie móc całkowicie zmienić swoje zdanie. Jeżeli się pojawią nowe okoliczności – podkreśla. W przypadku Romana Polańskiego nie było wątpliwości, co do winy. Poza absolutnie wstępnym etapem postępowania w Stanach Zjednoczonych, Polański konsekwentnie przyznawał się do stosunku seksualnego z małoletnią. - Również, kiedy składał u nas wyjaśnienia przyznał się do tego czynu. Co do tej kwestii wątpliwości nie było. Na tamtym etapie były podstawy do wydania decyzji pozytywnej, czyli wydania Polańskiego do Stanów – przyznaje sędzia Mazur.
Według Amerykanów znany reżyser od ponad 40 lat ucieka przed karą za współżycie z trzynastolatką. Z kolei obrońcy Polańskiego podkreślali, że w ramach sądowej ugody przesiedział on 42 dni w amerykańskim więzieniu. Warunki ugody złamał zaś żądny rozgłosu sędzia z Los Angeles, który chciał umieścić Polańskiego w więzieniu nawet na 50 lat. - Nasz klient wyjechał ze Stanów Zjednoczonych przez nikogo niezatrzymywany! Nie miał zakazu opuszczania kraju! Odleciał do Europy, bo utracił zaufanie do amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości – podkreślał w sądzie obrońca Polańskiego, mecenas Jan Olszewski.
Sprawa reżysera była najgłośniejsza w dotychczasowej karierze sędziego Mazura. Wcześniej medialnie zasłynął on jako rekordzista w długości odczytywania wyroku. W sprawie gdzie oskarżonych 25 osób miało we Włoszech korzystać z niewolniczej pracy polskich robotników i gdzie odnaleziono 900 pokrzywdzonych, odczytywanie wyroku trwało dwa dni. – Siedzi się tu fatalnie. Stołki są ukształtowane na kształt średniowiecznego tronu. Nie ma wyprofilowania – pokazuje nam krzesło sędziego. – Jeżeli ogłoszenie wyroku trwa pół godziny, to nie jest problem. Ale jeśli przychodzi siedzieć na rozprawie i np. przez 8 godzin przesłuchiwać świadków, to kręgosłupy bardzo na tym cierpią. Niektórzy sędziowie próbują podkładać tu jakieś poduszki – dodaje.
Sędzia Mazur ma do czynienia z najtrudniejszymi sprawami. Decyduje, jaką karę wymierzyć mordercom. Czy kiedykolwiek żałował, że kara śmierci została zniesiona? – Na pewno, kiedy człowiek ma z bliska do czynienia z bardzo poważną sprawą, mogą takie myśli przechodzić przez głowę. Mieliśmy w sądzie przypadek, gdzie gdyby ta kara była, to ona na pewno by wchodziła w grę. Natomiast ja jestem przeciwnikiem kary śmierci: jest to coś nieodwracalnego zawsze istnieje możliwość pomyłki – mówi sędzia Mazu.
Czyli nie wymierzyłby takiej kary? – To już jest zupełnie inne pytanie! Gdyby była taka kara w katalogu i trafiłaby się sprawa, która by się na nią kwalifikowała, nie wiem, co bym zrobił. Na szczęście nie mam takiego wyboru. Uważam, że słusznie kara śmierci została zniesiona - odpowiada.
Czy Roman Polański różnił się czymś od tysięcy innych podsądnych, z którymi spotykał się na sali rozpraw? – Była to jedna z bardziej rzeczowo zeznających osób, jakie w życiu widziałem: przez dziewięć godzin, w sposób bardzo profesjonalny, relacjonował wydarzenia, które rozegrały się na przestrzeni niemalże czterdziestu lat – mówi sędzia Mazur.
Przez cały ten czas Polański stał. I to, pomimo że – podobnie jak innym zeznającym w jego wieku – zaproponowano mu, by usiadł. - Roman Polański nie zgodził się na to – podkreśla sędzia. W czasie przesłuchania, na sali sądowej, zjadł jednak posiłek. - Byłoby zwyczajnie nieludzkie kontynuować takie przesłuchanie bez żadnej przerwy. Wolałbym, żeby Roman Polański zszedł do bufetu, ale w sądzie była taka ilość mediów, że nie było możliwości, żeby mógł tam w spokoju zjeść – argumentuje sędzia.
Po wyjściu z sali rozpraw Polański żartował, że stołówka w sądzie jest wyjątkowo dobra. – Polecam – mówił dziennikarzom. Już na poważnie, nie krył zmęczenia. – To było męczone i w pewnym sensie dość bolesne. Musiałem wracać do spraw, o których wolałbym zapomnieć – przyznawał Roman Polański. A na pytanie, czy wciąż darzy zaufaniem polski wymiar sprawiedliwości, odpowiedział bez namysłu: - Absolutnie tak!
Pomimo istniejących możliwości prawnych prokuratura nie odwołała się od orzeczenia sędziego Mazura. Odmowa wydania Romana Polańskiego Stanom Zjednoczonych jest prawomocna.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem - czekamy na Wasze zgłoszenia. Wystarczy w mediach społecznościowych otagować swój wpis (z publicznymi ustawieniami) #tematdlauwagi. Monitorujemy sieć pod katem Waszych alertów.