Samookaleczenia młodzieży

TVN UWAGA! 3701559
TVN UWAGA! 147814
Żyletka, nóż, ostrze z temperówki do ołówków, cyrkiel - tymi przedmiotami zadają sobie ból. Widok krwi ich uspakaja. Daje im ulgę…

Do naszej redakcji od kilku miesięcy docierały informacje o narastającej lawinowo fali samookaleczeń wśród nastolatków. Podjęliśmy ten temat po rozmowach ze specjalistami, którzy potwierdzili, że jest to bardzo poważny problem.

- Z początku te cięcia były bardzo malutkie. To wyglądało jakbym się podrapała i nikt na to nie zwracał uwagi. Cięłam się po całym ciele, byle tylko nikt nie zauważył. To była ucieczka od rzeczywistości. Inni jak mają nerwową sytuację, to idą na rower albo pobiegać. Ja się zamykałam w łazience i się cięłam. Jak widziałam krew, to potrafiłam o tym wszystkim przestać myśleć – opowiada Ola.

Dziewczyna zaczęła się okaleczać w nowej szkole. Samotność, odrzucenie przez grupę rówieśniczą w połączeniu z kłopotami osobistymi, sprawiły że nastolatka szukała sposobu na rozładowanie negatywnych emocji. Podpowiedź otrzymała od koleżanek z podobnymi problemami. Pierwszy raz pocięła się w szkolnej toalecie.

- Najpierw nie umiałam się odnaleźć w nowej szkole, potem miałam jeszcze problemy z rodzicami, bo mieli brać rozwód. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Do nikogo nie pasowałam i zostałam sama. A nie należę do ludzi, którzy mówią o swoich problemach - kontynuuje Ola.

- Ona doskonale potrafiła nas zwieść, tłumacząc, że gdzieś się zadrapała albo pies ją drapnął. Tylko później tego było coraz więcej. Zdradliwe jest jednak to, że każdy próbuje się oszukać, uwierzyć, że wszystko jest w porządku. To każde wyjaśnienie przyjmuje się jako dobrą monetę – mówi Marta, mama Aleksandry.

Nastoletnia Ola przez kilka miesięcy oszukiwała matkę. Bluzki z długimi rękawami, bransoletki skutecznie ukrywały rany i blizny. Smutną prawdę odkryła dopiero wychowawczyni, którą zaniepokoiło zachowanie dziewczyny. To ona skierowała uczennicę do pedagoga i psychologa.

- Ola wtedy wdała się w bardzo kłopotliwy i niekorzystny układ z koleżanką, z którą zaczęły udawać parę. Nauczyciele zwrócili na to uwagę, były zakazy. One robiły to na przekór, by się popisać i zwrócić na siebie uwagę. Oczywiście te wydarzenia były też efektem tego, co działo się w naszym domu. Ja pewnie też się wtedy zachowywałam inaczej, byłam mniej cierpliwa i bardziej skupiałam się na swoim nieszczęściu. Myślałam, że mi jest najgorzej na świecie, a okazało się, że było komuś jeszcze gorzej. Komuś, kto jest zależny ode mnie – wspomina mama Oli.

Według psychologów pracujących z młodzieżą, z roku na rok grupa nastolatków którzy w ten sposób rozwiązują swoje problemy, powiększa się. Jedna trzecia gimnazjalistów próbuje się samo okaleczać. Informacje o sposobach i metodach okaleczania się dostarczają im rówieśnicy lub znajdują je w Internecie.

- Robią to, bo nie mają innej drogi by się ratować. Nie mają do kogo iść i nie wiedzą, co mają zrobić. My tego nie rozumiemy, ale to im przynosi ulgę, tyle, że ta ulga jest chwilowa, bo pętla się zaciska. Raz to pomogło, to zrobią to kolejny raz i w ten sposób wpadają w błędne koło i zaczynają się uzależniać - wyjaśnia Ewa Soja, psycholog.

podziel się:

Pozostałe wiadomości