Tragedia wydarzyła się w starej, zaniedbanej dzielnicy Wrocławia. Po domowej awanturze, z okna na czwartym piętrze wyskoczył 15-letni Wiktor, jedyne dziecko swoich rodziców. - Normalna, spokojna rodzina – mówi Mirosława Krajewska, sąsiadka. – Wiktor był bardzo grzeczny, pomagał mi wózek, zakupy wnosić, zawsze się kłaniał. Ale w domu Wiktor był bity. Jego ojciec jest długoletnim oficerem policji. Zdaniem kolegów chłopca, w domu funkcjonariusz utrzymywał surową dyscyplinę. Często brutalnie karał syna za drobne przewinienia. - Na kolano go tata brał, z ręki nieraz dostał – mówi Łukasz, kolega Wiktora. - Pasem go bił, kazał klęczeć na grochu – dodaje Adam. Wiktor uczył się w gimnazjum. Miał dobre oceny, ale sprawiał problemy wychowawcze. Wagarował, wdał się w bójkę z kolegą. Po każdym takim incydencie rodzice byli wzywani do szkoły na rozmowę z panią pedagog. Po ostatnich wagarach Wiktor zwierzył się pedagogowi, że ma problemy w domu. - Pani pedagog zadzwoniła do rodziców – mówi kolega Wiktora ze szkoły. – A on chciał, żeby ktoś mu pomógł. Dyrektorka gimnazjum, do którego chodził Wiktor mówi, że nie miała żadnych informacji o tym, iż Wiktor boi się wracać do domu. - Jeśli ktokolwiek wiedział, powinien natychmiast zawiadomić policję, albo mnie, i wtedy mnie, albo mojego pracownika rozliczać – mówi Anna Krupowicz, dyrektorka Gimnazjum nr 18 we Wrocławiu. – Czy znajdzie się ktokolwiek, kto powie, że szkoła wiedziała o tym, że coś złego działo się w domu Wiktora? Nie. Jednak w dokumentacji pracy pedagoga jest informacja o tym, że raz odbyła się rozmowa z ojcem chłopca na temat kar, jakie ten mu wymierza. - W lutym Wiktor powiedział, że uderzył go tata – mówi Kinga Skiba – Kuna z Kuratorium Oświaty we Wrocławiu. – Z rozmów z rodzicami wynika, że ojciec powiedział, że różnie karze dziecko i nie wyrzeka się, że go znów nie uderzy. Koledzy Wiktora mówią, że stracili zaufanie do swojej szkoły. Jeden z nich opowiada, że dyrektorka powiedziała im, że skoro wszyscy wiedzieli o tym, co dzieje się z Wiktorem, to czemu sami nie reagowali. - Wzbudzanie w dzieciach poczucia winy za śmierć kolegi to niedopuszczalna postawa szkoły – komentuje Benita Dobrzyńska, psycholog z Ośrodka Interwencji Kryzysowej we Wrocławiu. Kuratorium Oświaty nie widzi w tragedii winy pedagoga szkolnego. Uważa, że szkoła zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby pomóc chłopcu.