- To już nie mąż, to bandyta! – płacze Bożena Gieremek, maltretowana przez męża. – To człowiek bez uczuć i sumienia. Gwałci mnie, rzuca się na mnie jak bydle, nawet nie mam się jak bronić. Takich sytuacji Bożena przeżyła wiele. Od kilkunastu lat jest bita przez swojego męża. Półtora roku temu Zbigniew G. został skazany za znęcanie się nad swoją żoną na osiem miesięcy z zawieszeniem na trzy lata. Niestety od tamtej pory nic się nie zmieniło. - Popychanie, szarpanie, duszenie było i jest na porządku dziennym – mówi Bożena. – On potrafił mnie nawet kopać leżącą na podłodze. Zdesperowana kobieta zawiadomiła prokuraturę. Mimo iż sąd wiedział, że mąż ją bił wcześniej, a Bożena dysponowała wieloma obdukcjami lekarskimi, prokurator rejonowy potraktował jej doniesienie lekceważąco. - Może facet nie ma innej baby? Może ją zgwałcił, a może nie? – drwiąco mówi prokurator. - Ale jak ja mu to udowodnię dzisiaj? Ona mówi jedno, on drugie - jest 50 na 50. Ja jej nie wierzę i mam wrażenie, że mąż jej przeszkadza – dodaje. Policja w śledztwie przeprowadziła jedynie bardzo pobieżne i rutynowe czynności, ograniczające się jedynie do przesłuchania małżonków i ich dzieci. - Zeznania świadków nie potwierdziły nam zgłoszeń Bożeny Gieremek – twierdzi komisarz Dariusz Paprzycki, zastępca Komendanta Powiatowego Policji w Czarnkowie. - Sprawa została umorzona z braku znamion przestępstwa. Dzieci Gieremków - 21-letnia córka i niespełna osiemnastoletni syn - jeszcze półtora roku temu zeznawały w sądzie przeciwko ojcu. Dziś żyją z nim w przyjaźni, a matkę traktują jak wroga. Przeraża to, że potwierdzają akty przemocy ojca wobec matki, ale ich nie potępiają. - Rozgrzeszam ojca – mówi córka. – Matka mi tyle w życiu zatruła, że nie chcę mieć z nią żadnego kontaktu! Traktuję ją tylko jako współlokatorkę. Bulwersuje też to, że ani policja, ani prokuratura nie dotarły do osób, które na co dzień pracują z Bożeną i wielokrotnie widziały na jej ciele wyraźne ślady pobicia. - Widziałam ją posiniaczoną, z podbitymi oczami, raz miała nawet rozcięty łuk brwiowy. Sama sobie tego nie zrobiła. Jest jak najbardziej ofiarą przemocy – mówi Bożena Radomska, znajoma z pracy. Policja zlekceważyła dramat bitej kobiety, ale przejęła się zgłoszeniem Zbigniewa G., który twierdzi, że to on jest ofiarą agresywnych ataków swojej żony! Komisarz Paprzycki nie widzi nic dziwnego w tym, że niewysoka, drobna Bożena Gieremek nie miałaby szans znęcać nad swoim postawnym mężem. - Widziałem już różne sytuacje i wiem, że wygląd zewnętrzny może mylić – twierdzi funkcjonariusz. Podczas ostatniej interwencji policja zachowała się wobec Bożeny skandalicznie. Kobieta poprosiła o pomoc po tym jak została zaatakowana przez męża. Policjanci, którzy przyjechali na wezwanie, znajomi Zbigniewa G., uznali, że mężczyzna w momencie interwencji był spokojny, a kobieta wezwała policjantów bez potrzeby. Zdumiewa to, że policja złożyła do sądu wniosek o ukaranie Bożeny za bezpodstawne angażowanie funkcjonariuszy. Ostatecznie Bożena Gieremek stanęła przed sądem. Oskarżycielka próbowała przekonać sąd, że kobieta nie jest ofiarą przemocy i żadna pomoc jej się nie należy. - Straciłam wiarę i zaufanie do policji – stwierdziła Bożena. - Nie wiem już do kogo w tym kraju można się zwrócić o pomoc. Z ofiary robią przestępcę. Sąd, w przeciwieństwie do policji, nie miał wątpliwości, kto w tej rodzinie jest katem, a kto ofiarą. Uznano, że kobieta miała prawo wezwać policję. Jednak ta decyzja sądu nie ochroni kobiety przed przyszłymi atakami męża.