Trzy lata temu w Rzeszowie pięciu chłopców w wieku od 5 do 9 lat padło ofiarą pedofila. Mężczyzna zwabił chłopców słodyczami i zaciągnął pod most kolejowy. Tam kazał się im rozebrać, dotykał w intymne miejsca. Niedługo później dwóch chłopców rozpoznało pedofila na ulicy. Powiedzieli o tym rodzicom, ci zawiadomili policję. Mężczyzna został zatrzymany. Podczas konfrontacji przez lustro weneckie czwórka chłopców bez wahania wskazała mężczyznę, mimo że został ustawiony w szeregu wraz z siedmioma innymi mężczyznami. Piąty chłopiec rozpoznał swego prześladowcę ze zdjęciu. Prokuratura postawiła mężczyźnie zarzut molestowania seksualnego. Został oskarżony i postawiony przed sądem. Sąd go uniewinnił. - Problem polega na tym, że incydent nie ma ustalonego miejsca i czasu – mówi Iwona Szczypiór, rzecznik Sądu Okręgowego w Rzeszowie. – Chłopcy przyznali się pod koniec marca 2001 r., mówiąc, że to stało się już jakiś czas temu. Prokuratura wniosła apelację. Ostatecznie sąd ustalił, że do zdarzenia mogło dojść w drugiej połowie marca 2001 r. Według prokuratury podejrzany był wówczas w Rzeszowie. - Mój klient w dacie zdarzenia nie był w Rzeszowie – mówi Cezary Podhorski, adwokat podejrzanego. – Prokuratura nie ustaliła daty, ustaliła tylko, że do zdarzenia doszło w „bliżej nieokreślonym okresie od – do”. Wątpliwości co do winy podejrzanego świadczą na jego korzyść. Zwłaszcza, że nie był dotąd karany. - Przy orzekaniu o popełnieniu przestępstwa to, że sprawa dotyczy osoby nie karanej, o nieskazitelnej opinii, posiadającej rodzinę, ma kolosalne znaczenie – mówi Iwona Szczypiór. Chłopcy bez zahamowań opowiadają o strasznym dniu. Zdaniem psycholog dziecięcego Marty Maryniuk, to dowód ich prawdomówności. - Jeśli dziecko się otwiera i samo mówi o tym, co się stało, to jest mała szansa, by mówiło nieprawdę. Chłopcy cały czas przeżywają uraz - w różny sposób. - Syn dalej panicznie się boi – mówi Małgorzata K., matka jednego z nich. – Nie wyjdzie z domu, bo się boi, by się ktoś z niego nie śmiał, i boi się, że znowu spotka tego mężczyznę. Siedzi cały czas w kuchni. - Był dotąd taki spokojny – płacze Dorota P. – A teraz pokazuje młodszej siostrze brzydkie rzeczy. Ona jest malutka i jeszcze nie rozumie. Żeby tylko nigdy w życiu nie był takim człowiekiem, jak tamten.