Krzysztof Daniewicz 9 lat temu zabił 26 – letnią Dorotę Kirpszę. Za kratkami nie przesiedział jednak ani jednego dnia. Założył za to rodzinę i dorobił się potomstwa. Kiedy wyrok 15-lat więzienia uprawomocnił się, zabójca przez nikogo nie niepokojony - wyjechał z kraju. Pomimo informacji, że przestępca znajduje się w Wielkiej Brytanii, Sąd Okręgowy w Białymstoku nie był zainteresowany poszukiwaniem mordercy za granicą. Dopiero po interwencji reporterów Uwagi! wystosował za Daniewiczem międzynarodowy list gończy. Cóż z tego, skoro zawierał on wiele nieścisłości. Brytyjczycy nie kryją oburzenia. - Kompromitujące dla polskiego sądu jest to, że pozwolił mordercy uciec z kraju, mówi brytyjski dziennikarz Nigel Rosser. - Nie możemy pojąć, że przez tak długi czas nikt go nie szukał. Najbardziej kompromitujące jest jednak to, że kiedy wystosowano wreszcie międzynarodowy list gończy – był on niepoprawnie sformułowany i nie miał żadnej mocy prawnej. Tymczasem polski sąd tłumaczy się, że nie zatrzymał Daniewiczowi paszportu, bo … uwierzył w zapewnienia mordercy, że ten nie będzie wyjeżdżał z kraju! Podczas, gdy Bernadeta Hryniewiecka, wiceprezes Sądu Okręgowego w Białymstoku rozkłada ręce – reporterzy Uwagi! jadą do Londynu szukać Krzysztofa Daniewicza. Odwiedzają Neasden, dzielnicę Londynu, w której zatrzymało się wielu mieszkańców Sokółki. Już w pierwszy dzień trafiają na ludzi, którzy widzieli przestępcę. - Tak, widziałam go 2-3 miesiące temu tutaj w Neasden. Stał z kolegą przy sklepie z telefonami, mówi Mariola z Sokółki. - Głośno zrobiło się o nim, gdy pobił się na dyskotece z jednym chłopakiem. Prawie odgryzł mu palec. Jest bardzo niebezpieczny. Drugiego dnia poszukiwań reporterzy docierają do człowieka, który wskazuje obecne miejsce pobytu Daniewicza. Okazuje się, że morderca zatrzymał się w Londynie tylko na moment. Wcześniej widywany był w Portsmouth, na południu Anglii, a obecnie przebywa w Belfaście.