Do pożaru doszło w maju 2013 roku. Dariusz P. został zatrzymany i aresztowany dopiero pod koniec marca 2014 r. Gliwicka prokuratura zarzuciła mu zabójstwo pięciu osób, a także usiłowanie zabójstwa szóstej, czyli najstarszego syna, który dzięki akcji ratowniczej ocalał z pożaru.
Proces w tej sprawie ruszył w maju 2015r. Dariusz P. od początku nie przyznawał się do winy. Prokuratura żądała dla niego dożywocia z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie najwcześniej po 35 latach. Podobnej kary chcieli też oskarżyciele posiłkowi. Podpalacz i jego obrońca przekonywali, że pożar był przypadkowy i wnosili o uniewinnienie.
Sędzia nie miał żadnych wątpliwości, że to Dariusz P. podłożył ogień w sześciu miejscach swojego domu i celowo zepsuł rolety w oknach, aby jego najbliżsi nie mogli się z niego wydostać. Przed pożarem ubezpieczył siebie i swoją żonę ale to nie pieniądze zdaniem Sądu były głównym motywem działań Dariusza P.
Chodziło mu o chęć uzyskania swoistej wolności od rodziny, którą sam stworzył, pieniądze miały mu umożliwić realizację tego celu – mówiła Sędzia Grażyna Suchecka, która uzasadniała wyrok.
Biegli, którzy przez kilka tygodni obserwowali Dariusza P. w szpitalu psychiatrycznym przy areszcie śledczym we Wrocławiu, uznali go za poczytalnego. Stwierdzili u niego cechy osobowości psychopatycznej. Wcześniej dwa inne postępowania przeciwko mężczyźnie zostały umorzone, bo biegli uznali go za niepoczytalnego.Jak podawała prokuratura, Dariusz P. najprawdopodobniej symulował niepoczytalność.