Są coraz modniejsze, czy są bezpiecznie? „Nastąpiła eksplozja, wyrwało futryny z oknami”

Są coraz modniejsze, czy są bezpiecznie?
Liczba poparzonych w wyniku użytkowania biokominków rośnie od kilku lat, informują lekarze. Wybuch biopaliwa może poważnie poparzyć ciało, a nawet wysadzić okna w mieszkaniu. Jak bezpiecznie korzystać z tych urządzeń?

Biokominki stają się coraz bardziej popularne. Dzieje się tak z kilku powodów: są estetyczne, stosunkowo niedrogie i przede wszystkim nie wymagają skomplikowanej instalacji kominkowej, co sprawia, że mogą być stosowane prawie w każdym pomieszczeniu.

- Ważna jest kwestia wizualna. Płomień kojarzy się z ciepłem, domem i klimatyczną atmosferą – mówi sprzedawca biokominków. I dodaje: - Coraz częściej też słyszymy o zakazach palenia w kominkach tradycyjnych, a biokominki sprawdzają się dobrze, biorąc pod uwagę ochronę środowiska. Zainteresowanie nimi jest ogromne.

Biokominki dostępne są nie tylko w specjalistycznych sklepach, ale też w dużych marketach budowlanych. Co sprzedawcy mówią o nich potencjalnym klientom?

Sprawdziliśmy z ukrytą kamerą. Sprzedawcy zapewniali nas, że biokominki to bezpieczne urządzenia. W takim wypadku, dlaczego w mediach pojawiają się wstrząsające doniesienia o wypadkach?

- Jeżeli instrukcja nie została właściwie przeczytana, jeżeli czynności przy podpaleniu kominka nie były przestrzegane, mam na myśli dolewanie niewłaściwego paliwa i dolewanie do nagrzanego kominka w przestrzeni ograniczonej, nie wentylowanej, to jest możliwe doprowadzenie do sytuacji, kiedy zamiast spalania, będziemy mieli do czynienia z wybuchem – mówi bryg. Bożena Kukfisz ze Akdademii Pożarniczej w Warszawie.

Niewykluczone, że to właśnie z powodu nieostrożności w mieszkaniach bohaterek naszego reportażu doszło do tragicznych w skutkach zdarzeń.

- Wróciłam do domu wieczorem po pracy, rozpaliłam w kominku, po prostu, żeby był nastrój. Zaczęłam robić jedzenie i zobaczyłam, że kominek wygasł. Postanowiłam, że jeszcze raz go rozpalę. Był letni. Dolałam paliwa i zapłonęłam – przywołuje pani Agnieszka.

- Do wygaszonego kominka dolewałam paliwo, bo chciałam go kolejny raz odpalić. Niestety, nie ochłodził się w całości równomiernie. Okazało się, że w lewej komorze na dnie jeszcze się tliło, czego nie zauważyłam – opowiada pani Monika. I dodaje: - W momencie dolewania biopaliwa poleciała iskra. Przestraszyłam się i polałam się biopaliwem i cały ogień poszedł na mnie. Rzuciłam baniakiem z biopaliwem i nastąpiła eksplozja. Butelka z biopaliwem wybuchła i w mieszkaniu wyleciały okna. Pamiętam jeszcze, że przyjechała straż pożarna, wtedy straciłam przytomność i więcej nie pamiętam już nic.

- Byliśmy z rodziną. Brat zaproponował, żebym jeszcze raz rozpaliła biokominek. Zrobiłam dokładnie taką samą procedurę jak zawsze. Wtedy nastąpiła eksplozja. Przewróciłam się, upadłam i paliwo się wylało na mnie i podłogę. Wtedy nastąpiła jeszcze większa eksplozja, futryny z oknami zostały wyrwane – opowiada druga pani Monika. I dodaje: - Byłam w takim szoku, że do końca nie pamiętam szczegółów. Wiem, że miałam głęboko poparzone dłonie, wisiała mi skóra. Cała twarz była mocno sparzona, usta były sklejone i oczy też.

Liczba poparzonych rośnie z roku na rok

Poparzone kobiety trafiły do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Przeszły długą hospitalizację – wciąż rehabilitują się. Według lekarzy z siemianowickiego szpitala, liczba poparzonych w wyniku użytkowania biokominków rośnie od kilku lat. W ubiegłym roku na leczenie trafiło tam 17 osób - w tym roku - dwa razy więcej.

- To są pacjenci, którzy mają dość głębokie oparzenia. Często wymagają wieloetapowego leczenia, oczyszczania ran. Pacjenci doznają oparzenia nie tylko rąk i twarzy, ale często też okolic intymnych. Często mają też oparzenia dróg oddechowych, więc leczenie się wydłuża – mówi dr n. med. Karolina Mikuś-Zagórska z Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

- Kiedy leżałam w szpitalu, ze mną na rehabilitacji leżały trzy osoby i dwie były na oddziale chirurgicznym. Wszystkie te pięć osób było po wybuchu biokominka – mówi pani Monika. I dodaje: - Na sali leżała ze mną 24-letnia dziewczyna, która miała poparzone 60 proc. ciała.  Była też cała rodzina po wybuchu biokominka. Tam były tapety i kasetony. Zaczęło się to topić i zaczęły spadać na nich płonące kasetony. To był mąż, żona i dwójka dzieci.

Doświadczenie z udziałem strażaków

Z biokominkiem pani Agnieszki pojechaliśmy na poligon Akademii Pożarniczej, by z pomocą strażaków zademonstrować, jak niebezpieczny może być biokominek, gdy obchodzimy się z nim w niewłaściwy sposób.

Strażacy ustawili biokominek w specjalnym kontenerze. Do rozpalonego urządzenia wlewali biopaliwo.

Nie doszło jednak do wybuchu, zapalała się trzymana przez strażaka butelka.

- Do wybuchów najczęściej dochodzi, jeżeli mamy odparowaną substancję palną w postaci pary albo gazu i z pewnym opóźnieniem powodujemy zapłon. Jeżeli taką sytuację, jak robił strażak, byśmy zrealizowali w warunkach, których ten kominek byłby wygaszony i dodali paliwo, rozlewając je dookoła kominka, na różne powierzchnie i z pewnym opóźnieniem spowodowali zapłon tych par, to możliwe byłoby zainicjowanie zjawiska wybuchu – mówi bryg. Bożena Kukfisz.

- Zagrożenia pożarowego nie stwarza ciecz, stwarzają jej pary – dodaje bryg. Kukfisz.

Takie właśnie opary powstały podczas kolejnej sytuacji – strażak miał w ręku butelkę z niewielką ilością biopaliwa, które paruje. Dolewając resztkę paliwa do ognia, rozpylił też opary biopaliwa. Wtedy doszło do wybuchu.

Czy biokominki są na 100 proc. bezpieczne, by używać ich w mieszkaniach?

- Pojęcia na 100 proc. bezpieczne… Sądzę, że one mogą być stosowane w sposób bezpieczny, jeżeli dana osoba przeczyta dokładnie instrukcję producenta i zastosuje się do jej wymagań. Nasza świadomość i edukacja z tym związana powinna wpływać na to, aby w tych pomieszczeniach znajdowały się na przykład gaśnice czy czujki tlenku węgla czy inne elementy, w które możemy się doposażyć, choć przepisy nas do tego nie zobowiązują – mówi bryg. Bożena Kukfisz.

Odcinek 7295 i inne reportaże Uwagi! można oglądać także w serwisie vod.pl oraz na player.pl

Autor: gw

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Pracownicy kolei odśnieżali tory, jeden zginął pod kołami pociągu

Pracownicy kolei odśnieżali tory, jeden zginął pod kołami pociągu

Krzyś potrzebuje Waszego wsparcia. „Musi mieć ciągłą rehabilitację”

Krzyś potrzebuje Waszego wsparcia. „Musi mieć ciągłą rehabilitację”

"Ojciec Natalii jest szoku." Co robiła policja by odnaleźć 14-letnią dziewczynkę?

Zaatakował ratowników medycznych i zniszczył wyposażenie karetki. Usłyszał szereg zarzutów

Śmierć 14-latki w Andrychowie. "Ten widok mam cały czas przed oczami. Leżała na plecach, z telefonem w ręku"

Śmierć 14-latki w Andrychowie. "Ten widok mam cały czas przed oczami. Leżała na plecach, z telefonem w ręku"

"Mówi: tato, ja już leżę na ziemi. Na tym się urwało". Zobacz wstrząsającą relację przyjaciół rodziny zmarłej dziewczynki

"Mówi: tato, ja już leżę na ziemi. Na tym się urwało". Zobacz wstrząsającą relację przyjaciół rodziny zmarłej dziewczynki

Jest akt oskarżenia przeciwko trzem lekarzom z Pszczyny [TYLKO W UWADZE!]