Śmierć półrocznej Madzi wstrząsnęła całą Polską. Wiosną ubiegłego roku pogotowie ratunkowe zostało wezwane do nieprzytomnego dziecka. Na miejscu okazało się, że dziewczynka nie żyje. Na jaw zaczęły wychodzić wstrząsające okoliczności leczenia dziewczynki. Okazało się, że jej rodzice wykonywali polecenia charyzmatycznego uzdrowiciela z Nowego Sącza, które doprowadziły do skrajnego wycieńczenia i wyniszczenia niemowlaka. Proces, który dziś ruszył, wzbudził ogromne zainteresowanie mediów. Przed Sąd Rejonowy w Nowym Sączu trafił Marek Haslik, znachor oskarżony o to, że swoimi metodami przyczynił się do śmierci małej Madzi. Na ławie oskarżonych siedzą także rodzice dziewczynki. Wszyscy odpowiadają z wolnej stopy. Prokuratura zarzuca im znęcanie fizyczne nad córką przez brak właściwej opieki, która doprowadziła do skrajnego wyniszczenia jej organizmu. Madzia w chwili śmierci ważyła zaledwie 3,5 kg. Śledczy ustalili, że Joanna i Michał P. dopuścili się tego mając znacznie ograniczoną zdolność rozpoznawania znaczenia swoich czynów. Byli pod olbrzymim wpływem i presją znachora. Rodzice dziewczynki złożyli wniosek o dobrowolne poddanie się karze co wkrótce ma być rozpatrzone przez sąd.
– Córka napisała do mnie list. Bardzo przeprasza. Prosi mnie o wybaczenie. Ona tego nie chciała. Chciała ratować Madzię. Była pewna, że wnuczka z tego wyjdzie – płacze babcia zmarłej dziewczynki.
W śledztwie ustalono, że co najmniej od stycznia 2014 roku rodzice Madzi korzystali z porad znachora. Postępowali ściśle według jego zaleceń. Marek Haslik polecił, aby stosować kąpiele w wywarze ze słomy i rumianku. Dziecko cierpiało z powodu nieustającej biegunki i atopowego zapalenia skóry. On zaś przekonywał rodziców, że jest jedyną osobą, która potrafi pomóc Madzi, a jej choroba to rodzaj próby. Śledczy ustalili, że Marek Haslik całkowicie podporządkował sobie rodziców dziewczynki. Zdobył ich zaufanie, miał nad nimi kontrolę, a oni byli całkowicie bezkrytyczni. Jest wiele osób, które bezgranicznie mu zaufało, są przekonani, że dzięki jego mocy są zdrowi. Część przyszła wspierać go nawet do sądu. – Pomógł mi! Jest niewinny. Dlatego tu przyszłam – argumentuje jedna z kobiet. Kiedy zgromadzeni na sądowym korytarzu dziennikarze odpowiadają, że „uzdrowiciel” kazał rodzicom głodzić dziecko, kobieta stanowczo odpowiada: – Niech pani nie żartuje! Czy ci rodzice mają po 5 lat?!
Prokuratura ustaliła, że znachor nakazał odstawienie pokarmu matki i odżywianie Madzi grysikiem oraz kozim mlekiem rozcieńczonym wodą. Rodzina zaniepokoiła się, gdy zimą na twarzy dziewczynki pojawiła się ostra i rozległa wysypka. Dziadkowie dziewczynki chcieli mieć pewność, że ich wnuczka jest leczona u lekarzy, a nie u Marka Haslika. Rodzice Madzi, zareagowali agresywnie. –Powtarzali, że nie są dziećmi i wiedzą, co robią. Michał powiedział: „Mamo, na jaki temat ty w ogóle chcesz z nami rozmawiać? Tu się nic nie dzieje. Madzia ma alergiczną wysypkę. Czego wy chcecie?!”. A ja na to: „Chcemy porozmawiać o leczeniu. Damy wam spokój, jak przyniesiesz zaświadczenie, że chodzisz do lekarza.” Wtedy Asia wyprosiła mnie z domu. Potem nie pozwalali nam już do siebie przyjeżdżać. To wtedy po raz ostatni raz ucałowałam Madzię w rączkę. Od tego czasu jej nie widziałam – płacze babcia dziewczynki. Bezgraniczną wiarę w uzdrawiające moce znachora, wciąż podziela wielu jego klientów. Śmierć Madzi zdaje się nie robić na nich najmniejszego wrażenia. - Zawdzięczam mu życie żony i dzieci. On pomaga ludziom. Dziecko umarło, bo było, jakie było. Stało się – mówi jeden ze zwolenników znachora.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem - czekamy na Wasze zgłoszenia. Wystarczy w mediach społecznościowych otagować swój wpis (z publicznymi ustawieniami) #tematdlauwagi. Monitorujemy sieć pod katem Waszych alertów.