Rozrzutność polityków

- Urzędnicy nauczyli się marnotrawić nasze wspólne pieniądze zgodnie z prawem i w granicach prawa. Oni w tej chwili, po tych wszystkich aferach, zaczęli robić to inteligentnie – powiedział Karol Manys, dziennikarz Super Expresu. Posłowie nie szanują pieniędzy, chociażby używając służbowych aut w prywatnych celach. To tylko jeden z wielu przykładów, pokazujących rozrzutność polityków, którzy bezzasadnie wydają publiczne pieniądze.

- Coraz więcej historii, które posłowie opowiadali mi w kuluarach, dotyczy samochodów wykorzystywanych do wszystkich celów. Takie lewe kursy – opowiada Piotr Chęciński, dziennikarz gazety „Fakt”. Dziennikarze gazety Fakt postanowili sprawdzić tę informację. Wymyślili nieistniejącego posła i w jego imieniu zamówili samochód. - Zadzwoniła nasza aktorka i powiedziała, że jest żoną posła i zrobią sobie rundkę. Na koniec pojadą do sejmu, ale najpierw ma parę spraw do załatwienia. Kierowca przytaknął. Zatrzymali się na poczcie głównej, bo nasza aktorka miała parę listów do wysłania. Później krótka wizyta u przyjaciółki. Następnie zakupy, bo może mąż będzie głodny. Zniknęła na pół godziny. Wróciła z siatą, z której wystawały bagietki. A przecież to jest samochód sejmowy, a nie do wożenia bułek i bananów – mówi Piotr Chęciński. W samym sejmie również można znaleźć przykłady marnotrawienia pieniędzy. W podziemnym przejściu łączącym hotel poselski z gmachem sejmu, zamontowano zamykane bramki. Z założenia mają chronić przed intruzami. Urządzenie nigdy nie zostało jednak użyte. - Te bramki kosztowały kilkaset tysięcy zł. Tylko, że poza testami, kiedy tam stanęły, nie zostały użyte. One są tam niepotrzebne. Co więcej, one tam przeszkadzają – dodaje Karol Manys. Sens tego wydatku kwestionują także sami posłowie. ---obrazek _i/fiskus1/7.jpg|prawo|Bramki w przejściu między sejmem a domem poselskim--- - Są bardzo eleganckie. Porażają postmodernizmem. Owszem, sprawdzają się, ponieważ nigdy się nie zamykają. To jest bramka wiecznie otwarta, więc jest to bramka do wolności. Typowa bramka wolnościowa – stwierdził poseł Piotr Gadzinowski. Jednym z rządowych rekordzistów w bezsensownym wydawaniu pieniędzy był były minister zdrowia Mariusz Łapiński, twórca Narodowego Funduszu Zdrowia. Kampania reklamująca NFZ kosztowała 70 tys. zł. Łapiński wydał płyty instruktażowe z nagraniem swojego głosu. Mimo tego mało kogo przekonał. - Obecny minister bardzo negatywnie odniósł się do tej kampanii, do sposobu jej przeprowadzenia – stwierdził Paweł Trzciński, rzecznik Prasowy Ministerstwa Zdrowia. Innym niepotrzebnym wydatkiem ministra Łapińskiego, była ekskluzywna łazienka przy ministerialnym gabinecie. Niestety, jego następcy się nie przydała. ---obrazek _i/fiskus1/2.jpg|prawo|Łazienka przy gabinecie ministra--- - Nie korzystam z niej, bo nie mam czasu, a preferuję prysznic. Ja bym tego remontu nie robił, bo nawet symboliczny tysiąc czy dwa ma znaczenie. Zwłaszcza w takiej sytuacji, w jakiej jest służba zdrowia – mówi Marek Balicki, Minister Zdrowia. Szczytem rozrzutności jego poprzednika był jednak zakup dwóch luksusowych samochodów za 300 tys. zł dla wiceministrów zdrowia. - Zakup samochodów nie był racjonalny. Próbowaliśmy dwa lata temu te samochody sprzedać i uzyskać taką cenę, że nie będzie strat – powiedział Marek Balicki i dodał - Nie wolno bawić się publicznymi pieniędzmi. A u nas niektórzy politycy mają takie tendencje, żeby zmarnować jakąś część środków.

podziel się:

Pozostałe wiadomości