Barbara Kaden-Swolkień jest bardzo spokojną, ale nietuzinkową kobietą. Zawsze jest elegancko ubrana. Oszczędna w gestach i słowach. Delikatna w ocenach ludzi i wydarzeń. Po prostu dama. Pochodzi z zamożnej i wykształconej rodziny Kadenów, do której jeszcze w XIX wieku należała Rabka, miejsce jej urodzenia i młodości.
- Do Rabki trafiliśmy przez dziadka, który ją kupił. Mój ojciec sprowadzając tu lekarzy na okres letni spowodował, że tak im się to opłacało, że pobudowali sobie sanatoria dla dzieci – wspomina.
Przez kilkadziesiąt lat tworzyła udany i szczęśliwy związek z mężem, również lekarzem. Mieszkali i pracowali w Krynicy. Tam pani Barbara urodziła i wychowała trzech synów. Najstarszy zmarł kilka lat temu.
Świadek historii
Pani Barbara była świadkiem pogrzebu marszałka Józefa Piłsudskiego.
- Moi rodzice przyjaźnili się z marszałkiem. W trakcie pogrzebu byłam przy ulicy Basztowej w Krakowie u Marii Studzińskiej. Ona była zaprzyjaźniona z marszałkiem i jak bywał w Krakowie, to u niej się zatrzymywał. Studzińscy zaprosili nas i z okien Basztowej widziałam część pogrzebu – wspomina.
Stulatka Barbara Kaden-Swolkień jest bardzo samodzielna. Oczywiście korzysta z pomocy i wsparcia najbliższej rodziny, ale kiedy nie musi, albo po prostu nie chce, sama robi zakupy na targu.
- Nie trzymam żadnej diety. Mam stałe pory jedzenia, jem pięć posiłków dziennie. Preferuje tłuszcz od szynki, zamiast samej szynki. Na śniadanie jem bułkę z szynką i piję herbatę gorzką, na drugie śniadanie wystarczy jabłko. Obiad jest moim zasadniczym posiłkiem. Na kolację także jem bułkę, jak rano była szynka, to wieczorem jem twaróg, albo łyżkami jem śmietanę do bułki – mówi.
Wiek nie jest dla Barbary Kaden-Swolkień żadną przeszkodą. Ma wiele zaskakujących dla najbliższych pomysłów. Kilka lat temu zapisała się do Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Zaczęła uczyć się języka angielskiego. Poważnie rozważa też rozpoczęcie studiów dziennych z filozofii.
- Tajemnica tkwi w sposobie bycia mamy, która prowadzi regularny tryb życia, a poza tym jest psychicznie twarda – mówi Andrzej Swolkień, syn pani Barbary.
- Nigdy nie myślałem, że jest to kobieta, która może mieć prawie 100 lat. Przyszła do nas w 2011 roku, często z nią rozmawiałem. Po jakimś czasie przychodzi i mówi: „Proszę księdza, czy mogłabym jeszcze zostać dłużej na waszym uniwersytecie”. Powiedziałem: Oczywiście. Może być pani do 95 roku życia. Powiedziała: „Ale jest jeden problem. Mam już 98 lat” – wspomina ks. Jan Dziedzic, rektor Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie.
16 listopada pani Barbara Kaden-Swolkień ukończy sto lat.