Konflikt między aktorką Anną Samusionek a przedsiębiorcą Krzysztofem Z. od ponad roku jest częstym tematem kolorowej prasy. Byli małżonkowie oskarżają się wzajemnie o przemoc wobec siebie. Krzysztof Z. deklaruje chęć wyjaśnienia sprawy w cztery oczy, Anna Samusionek kategorycznie odmawia spotkania i mówi, że tylko sąd może dać jej i córce gwarancje bezpieczeństwa. Teraz ofiarą animozji byłych małżonków stała się ich trzyletnia córka. - Wyszłam z wnuczką do zieleniaka – opowiada Danuta Samusionek, matka Anny. – Angielkę ktoś chwycił, zobaczyłam, że to jej ojciec. Pobiegł z nią do samochodu. Kilka dni później Krzysztof Z. zorganizował konferencję prasową. W ostatniej chwili ją zerwał i wybiegł z sali z córką, bo dowiedział się, że nagle w budynku pojawiła się Anna Samusionek. W końcu spotkał się z dziennikarzami w innym miejscu. - Poszedłem do teściowej, która była na ulicy z dzieckiem – opowiadał Krzysztof Z. – Angelika wyrwała się do mnie, powiedziała ”tatusiu!”, wskoczyła mi na rączki. Od 14 tygodni, w soboty, kiedy mam zobaczyć dziecko, mimo nakazu sądu pani Samusionek zamyka się w domu i my z policją czekamy po kilka godzin i nie możemy się doprosić, żeby wydała dziecko. Według ostatniego postanowienia sądu, ojciec Angielki miał opiekować się nią w ściśle wyznaczonych terminach. Sąd zezwolił mu na spędzenie z córką dwóch pierwszych tygodni wakacji. Aktorka twierdzi, że mąż uprowadził jej dziecko, odbierając je trzy dni przed ustalonym czasem. I że już wcześniej niejednokrotnie naruszał postanowienie sądu. - Wizyty odbywały się nie co dwa tygodnie, ale kiedy on chciał – mówi Anna Samusionek. – W ciągu tygodnia porwał dziecko z przedszkola. Doprowadził do tego, że mała zaczęła budzić się po nocach, mieć koszmary, bóle brzucha, moczyć się, bać przedszkola. Krzysztof Z. deklaruje, że chce konflikt zakończyć. Pragnie tylko dobra dziecka. I żąda jedynie uszanowania należnych mu praw ojca. - To jest ostatni dzwonek, by nasza córka miała dwa normalne domy, rodziców, którzy sobie pomagają, gdy nie mogą opiekować się dzieckiem, by nie zostawiali je pod opieką osób trzecich – mówi Krzysztof Z. – Jeśli tego nie zrobię, nie będę mógł normalnie żyć. Anna Samusionek nie ma ochoty na rozmowę z mężem. Nie wierzy mu. - Nie będę robić takich spotkań – mówi Anna Samusionek. – Ureguluję to przez sąd, sąd daje gwarancje jakiegoś bezpieczeństwa dla mojego dziecka i dla mnie. Jednak ostatnia rozprawa przed sądem nic nie dała. Strony znów wzajemnie się oskarżały – Anna Samusionek powiedziała po wyjściu z sali sądowej, że były mąż zarzucił jej żądanie pieniędzy za zgodę na widywanie się z córką, Krzysztof Z. poinformował, że była żona oskarżyła go przed sądem o molestowanie córki. Angelika nadal jest u ojca, mimo, że czas wyznaczony do sprawowania przez niego opieki nad dzieckiem minął kilka dni temu. Na razie nie widać u rodziców pomysłu na to, jak zakończyć konflikt, którego największą ofiarą jest trzyletnia dziewczynka. - Stawiam dobra dziecka ponad wszystko – mówi Anna Samusionek. – Dlatego go nie odbijam, choć mogłabym – wziąć dużych panów, podjechać, zabrać dziecko. Tylko ja tego dziecku nie zrobię. To byłaby dla niego zbyt duża trauma.