Problemy mieszkańców jednego z bloków na osiedlu Piastowskim w Poznaniu zaczęły się, gdy do mężczyzny zajmującego lokal na szóstym piętrze wprowadziła się kobieta zbierająca odpady ze śmietników. Od tego czasu mieszkańcy budynku mieszkają w brudzie, smrodzie i wśród robactwa. - Co jest najgorsze? Karaluchy, prusaki – mówią Patrycja i Wojciech Projs, sąsiedzi uciążliwych lokatorów. - Z góry po rurach w łazience leciały fekalia, smrodliwe, żółte – opowiada inna sąsiadka. Administrator osiedla od trzech lat próbuje pozbyć się uciążliwych mieszkańców. Uzyskał nakaz eksmisji. Sąd przyznał lokatorom prawo do lokalu socjalnego, którego jednak Miasto nie posiada. Eksmisji nie można więc przeprowadzić. - Jest kolejka osób ubiegających się o lokal socjalny. Przy tych możliwościach, które posiadamy, spółdzielnia będzie musiała poczekać na realizację wyroku trzy, cztery lata – powiedział Waldemar Flugel, dyrektor Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych. Zarząd spółdzielni próbował umieścić mieszkańców w Domu Pomocy Społecznej, ale i to się nie udało. - Ich zachowanie nie zagraża bezpośrednio zdrowiu i życiu nawet, jeśli robactwo się rozchodzi. Jeśli będę u siebie w mieszkaniu systematycznie robiła dezynsekcję, to nie będę miała robaków – stwierdziła Izabela Synorodzka, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy w Rodzinie w Poznaniu. Innego zdania jest Powiatowa Stacja Sanitarno – Epidemiologiczna. - Ta sytuacja może sprzyjać występowaniu chorób zakaźnych, które wymagają określonych działań ze strony służb sanitarnych – powiedział Mariusz Stawiński z Powiatowej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej w Poznaniu. Inspektorom sanepidu nie udało się wejść do załadowanego śmieciami mieszkania. Jego lokatorzy nie wpuścili ich. Pomocy odmówili także policjanci. - W oparciu o obowiązujące w Polsce prawo, bez nakazu sądowego nikt nie może wejść do mieszkania, bez względy na to czy jest to policja, czy sanepid czy administracja osiedla - powiedział Andrzej Borowiak z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.