Rektor łasy na etaty

Wracamy do sprawy rektora państwowej uczelni w Jarosławiu. Prof. Jarosz przyznał sobie nielegalnie tytuły naukowe, zatrudnił osoby mające na bakier z prawem. Jak się okazuje, to nie koniec jego wątpliwych osiągnięć.

Tydzień temu pokazaliśmy reportaż o rektorze państwowej uczelni w Jarosławiu, który przypisuje sobie bezprawnie funkcje naukowe. Mało tego, na uczelni, którą despotycznie rządzi, zatrudnił panią prorektor z wyrokiem na koncie i skompromitowanego prokuratora oskarżonego o fałszowanie dokumentów. Po emisji reportażu dostaliśmy setki e-maili. Pojawiły się także nowe wątki, nasze śledztwo nabrało tempa. Prof. Antoni Jarosz od 1998 r. kieruje Państwową Wyższą Szkołą Zawodową w Jarosławiu. W minionych latach pracował w kilku uczelniach, z których zawsze odchodził w nie najlepszej atmosferze. Rektor Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie, gdzie prof. Jarosz pracował w latach 1988 – 94, nazywa sprawę po imieniu. - Pan profesor odszedł z uczelni w niesławie – mówi prof. Marian Bukowiec, rektor AWF. – Dopuścił się wielu wykroczeń. Pobierał nienależny mu dodatek, wziął pieniądze na pokrycie pobytu na obozie naukowym studentów, którzy w ogóle na nim nie byli, naciągał uczelnię na zapłatę niezrealizowanych godzin dydaktycznych. Komisja dyscyplinarna potwierdziła zarzuty wobec niego. Na KUL, gdzie prof. Jarosz karierę zakończył w 2000 r., też mają o nim dobrych wspomnień. - Już po roku dotarły do nas informacje, że zajęcia profesora się nie odbywają, a jeśli już, to że prowadzą je asystenci z Jarosławia, – mówi pracownik naukowy KUL. W tym czasie Jarosz kierował już uczelnią w Jarosławiu. Ale po odejściu z KUL zatrudnił się jeszcze w Akademii Polonijnej w Częstochowie. Tam, według jej pracowników, którzy rozmawiali z reporterami UWAGI!, robił to samo, co na innych uczelniach – pozorował zajęcia. Większość osób znających kiedyś prof. Jarosza, nie chce dziś ujawniać twarzy. Jedni się go boją, inni mają dość walki z nim. Rektor też nie chce pokazać twarzy. Ucieka przed reporterami UWAGI!. Kiedy udaje się nam do niego dodzwonić, podaje się za portiera. Pojawienie się ekipy TVN powoduje w uczelni popłoch – nagle wszystkie drzwi się zamykają i nikogo nie można zastać.- Rektor podobno przeszedł zawał, zdradza w końcu kierownik administracji PWSZ. Jednak jego auto stoi pod budynkiem szkoły. - Fundamentalną wartością uniwersytetu jest prawda – mówi Dariusz Rott, rzecznik prasowy Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego. – Rektor uczelni powinien być jej strażnikiem. Prof. Jarosz nie powinien piastować stanowiska rektora. Powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności – po pierwsze dyscyplinarnej, po drugie karnej. Minister Edukacji i Sportu Mirosław Sawicki zapewnił nas, że w styczniu skieruje wniosek do komisji dyscyplinarnej. Póki co, prof. Jarosz pracuje jednak na całych etatach w dwóch miejscach – w Jarosławiu i w filii KUL w Tomaszowie Lubelskim.

podziel się:

Pozostałe wiadomości